5. Chyba mamy intruza

759 61 89
                                    

Nico się martwił i obwiniał. Will Solace zajmował za dużą część jego myśli i Nico wyrzucał sobie, że znowu zadurzył się w kimś nieosiągalnym. Ten sam schemat co przy Percym Jacksonie, do którego Ślizgon potajemnie wzdychał przez kilka lat. Oczywiście, gdyby ktoś o to spytał, to Nico natychmiast by się wyparł. Percy Jackson? Jaki Percy Jackson? Ten bufon z Gryffindoru?

A jednak zarówno w Percym, jak i w Willu było coś podobnego. Obaj byli bardzo popularni. Obaj byli prefektami (Percy w tym roku został nawet naczelnym), obaj grali w quidditcha i obaj byli zdolnymi uczniami.

Na tym jednak podobieństwa się kończyły. Różnice między wyglądem i charakterem nie były jednak tak istotne, jak to, że z Percym Nico nigdy nie zamienił ani słowa, a z Willem miał już całkiem niezłą pogawędkę w bibliotece.

Nico wolał zapomnieć o tych żenujących momentach, kiedy podpatrywał Percy'ego i marzył, że chłopak do niego podejdzie i spróbuje nawiązać kontakt. Percy zapewne nawet nie wiedział o jego istnieniu. Czasem przypadkiem mijali się na korytarzu, czasem Nico widział go w Wielkiej Sali między głowami innych uczniów, raz nawet byli w tym samym czasie w bibliotece.

Zdarzało się też, że Ślizgon szedł na trybuny stadionu do quidditcha i tam sobie siedział, udając, że szuka spokoju, by odrabiać pracę domową, a to, że akurat jest trening Gryfonów, to czysty przypadek.

To nie był przypadek. To były momenty, kiedy Nico tęsknie obserwował, jak Percy porusza się w powietrzu. W pewnym momencie tak często pojawiał się na stadionie, że Gryfoni zaczęli podejrzewać go o bycie szpiegiem. Tak naprawdę jednak Nica nie interesował quidditch, ale wolał być posądzany o szpiegostwo, niż żeby ktokolwiek odkrył, jaka jest prawda.

Teraz był odrobinę starszy i dojrzalszy, a jednak nadal rozważał pójście na trening, tym razem Puchonów. Czuł się głupio, ale w końcu stwierdził, że nie ma nic do stracenia. Tylko sobie popatrzy. Może czegoś się nawet nauczy i zaadaptuje do swojej gry? Wcale nie chodziło o Willa Solace'a i jego przystojną buźkę.

Nico wziął ze sobą zaczęte wypracowanie z zaklęć i stwierdził, że w razie czego będzie udawał zdziwionego. „Nie miałem pojęcia, że macie akurat trening, chciałem tylko w spokoju dokończyć wypracowanie".


Will zarządził na rozgrzewkę uproszczoną wersję gry w dwa ognie na miotłach i z kaflem. Wiedział, że wszyscy to lubią i w ten sposób łatwiej będzie zacząć trening.

– Billie, oszukujesz! – zawołał Austin. – Nie wolno podlatywać tak wysoko.

– Byłam w wyznaczonym limicie, prawda? – Billie zwróciła się w kierunku Willa.

– Nie, Billie, dostajesz ostrzeżenie.

– Uch, swoją drogą chyba mamy intruza – zauważyła Billie. – W kącie wschodniej trybuny.

Will rozejrzał się i dostrzegł Nica.

– To dziwne, powinien podglądać chyba Krukonów albo Gryfonów. Z nami szybko nie zagrają.

– Powiesz mu, żeby sobie poszedł? – spytała Meg tonem, jakby testowała reakcję kapitana.

– Dlaczego miałbym? – odpowiedział Will. – Nie robi nic złego. Ale mogę go spytać, co tu robi, jeśli to was uspokoi.

Na twarzach swoich kolegów widział wyraźnie, że powinien jakoś zainterweniować. Podleciał więc w kierunku wschodniej trybuny i ostrożnie wylądował tuż przed Nikiem.

– O co chodzi, Solace? – spytał chłodno Ślizgon.

– Kontrola. Szpiegujesz nas? – Will przechylił głowę w dość zabawny sposób, trochę jak robią to sowy.

– A nawet jeśli, to co? Wyrzucisz mnie?

– Nie. Spytam: po co ci to?

– Och, no wiesz, może poznam jakąś waszą tajną taktykę i ją przekażę Ślizgonom.

– A Ślizgoni nie gardzą przypadkiem wszystkim, co związane z Puchonami?

– Nie odpowiadam za innych, ja gardzę jedynie głupotą – odpowiedział Nico.

– I to mam powiedzieć moim ludziom?

– Nie obchodzi mnie, co im powiesz. Jeśli potrzebujesz wymówki, to powiedz, że przyszedłem pogapić się na ich kapitana.

Will wyszczerzył zęby.

– Nieźle, di Angelo. Co będzie następne? Randka w Hogsmeade?

– Jak śmiesz używać moich zaklęć przeciwko mnie? – Nico zadrgały usta, jakby powstrzymywał uśmiech.

– Kto różdżką wojuje, ten od różdżki ginie.

– Chcę mieć tylko święty spokój – powiedział Nico. – Przecież nie będę wam przeszkadzał.

– Spokojnie, możesz zostać i podziwiać, a teraz wybacz, trening sam się nie zrobi.

Will przełożył nogę przez miotłę, by odlecieć, ale Nico go powstrzymał.

– Solace, poczekaj. Sobota, o jedenastej?

Will zamyślił się, przyjrzał się Nicowi badawczo. Ślizgon zarumienił się.

– Ach... Dobra. Zgadzam się. W sali wejściowej?

Nico skinął głową.

– To do zobaczenia.


Nico nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie stało. Odprowadził Willa wzrokiem, a potem pochylił nad swoim pergaminem. Umówili się. Nico zapytał, a Will się zgodził. Nie wyśmiał go, nie zadawał głupich pytań.

– Mam randkę – wymamrotał do siebie bardzo cicho. Po prostu chciał się utwierdzić w przekonaniu, że to prawda.

*

– Oszalałeś – powiedział Cecil, naciągając skarpetki na stopy. – Merlinie, Will, co ci strzeliło do głowy?

Will poprawił kołnierzyk przy szacie. Obaj z Cecilem zbierali się na śniadanie i Will właśnie wyznał przyjacielowi, że nici ze wspólnego wypadu do Hogsmeade.

– Nic mi nie strzeliło. On spytał. Ja się zgodziłem. Zobaczymy, co z tego będzie.

– Will, martwię się. Możesz się umawiać z kimkolwiek, a ty musiałeś oczywiście zainteresować się jakimś podstępnym Ślizgonem.

Will pokręcił głową.

– Cały czas mi powtarzacie, jaki to on nie jest okropny. Do tej pory był całkiem miły i nawiązaliśmy nić porozumienia. Poza tym... Wiesz... W moim wypadku umawianie się z kimkolwiek to nie taka prosta sprawa.

Will do tej pory odrzucał praktycznie wszystkie randkowe zaproszenia. Głównie dlatego, że wszystkie pochodziły od dziewcząt. Próbował raz w trzeciej klasie, kiedy jeszcze nie był pewien, co się z nim dzieje i już wtedy wiedział, że to pomyłka. Ale przynajmniej zyskał przyjaciółkę, bo Lou Ellen nie przejęła się, gdy jej wyznał, że lubi ją tylko jako koleżankę.

– Ja to rozumiem, ale w tej szkole na pewno znajdziesz kilku miłych chłopaków, którzy chcieliby się z tobą umówić.

– Daj już spokój – westchnął Will. – Nic mi się nie stanie. Najwyżej zrobię z siebie głupka.

– A co jeśli... Jeśli będziesz się z nim zadawał i on cię przeciągnie na złą stronę?

– Naprawdę tego się boisz? – Will uśmiechnął się łagodnie. – To się nie stanie... Jak wyglądam?

– Mnie nie pytaj – skrzywił się Cecil.

Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz