Will tulił do siebie Nica, który chyba nadal przejmował się tym jednym słowem, mimo zapewnień Willa, że nic się nie stało.
– Will... – Nico wymówił jego imię nieśmiałym głosem.
– Jeśli jeszcze raz mnie przeprosisz, to wyrzucę cię z łóżka – zagroził mu Will.
Nico westchnął.
– A ogólnie co o tym myślisz?
Will pogłaskał go po ramieniu.
– O słownych przepychankach w zabawie w dominację?
– Ogólnie o samej zabawie. I jak się czujesz... no wiesz... po?
Will odgarnął ciemne włosy Nica z jego czoła i delikatnie założył niektóre kosmyki za jego ucho.
– Normalnie się czuję – odpowiedział. – Podobało mi się, jak się nakręciłeś, ale szczerze mówiąc wolę być na górze.
– Ech, czyli sam się nie podjarałeś – skwitował to smętnie Nico.
– Chyba widziałeś, że jednak się podjarałem – zaprzeczył Will. – I to, że preferuję bycie stroną dominującą, nie wyklucza, że jest dla mnie okej być czasem na dole. Właściwie cała ta sytuacja uświadomiła mi, że nie mam z tym żadnego problemu. A ty, jak się czujesz?
– Widzę, że próbujesz mnie uspokoić, ale mam wrażenie, że zjebałem na całej linii – odpowiedział Nico.
– To nie wiem, co mam jeszcze powiedzieć albo zrobić, żebyś uwierzył, że jest w porządku.
– Dobrze, wierzę – zgodził się Nico, a Will łagodnie pocałował go w czoło.
– A jak ci się podobają święta u mugoli? – Will sprytnie zmienił temat.
Powrót do zamku Nico przyjął z ulgą. Jasne, że podobało mu się u rodziców Willa, ale przebywanie pod cudzym dachem na dłuższą metę było niezbyt komfortowe, zwłaszcza że Nico wciąż miał problemy z obsługą mugolskich urządzeń i musiał prosić Willa o pomoc. Sam Will zaś zwykle zaczynał się śmiać, gdy uświadamiał sobie, jak banalne problemy ma Nico, co dodatkowo deprymowało Ślizgona.
Po świętach większość nauczycieli jakby zmówiła się, by przypominać o zbliżających się egzaminach. Nica w tym roku czekały SUM-y, co sprawiało, że każdy profesor poświęcał choć chwilę zajęć na wykład o tym, jaki jego przedmiot jest ważny i o czym należy pamiętać, by go zaliczyć.
Nico w takich momentach starał się nie przewracać oczami i nie powiedzieć głośno, że wolałby zaliczać – hehe – coś innego. Nauka zwykle przychodziła mu z łatwością, był zdolnym uczniem, choć raczej niedocenianym. Nauczyciele byli oszczędni w pochwałach dla kogoś, kto się nazywał di Angelo. Zwykle przy oddawaniu wypracowania, przy którym dawali mu ocenę powyżej oczekiwań, decydowali się na tekst:
– Dobra robota.
Albo coś w tym stylu.
A wypracowań w tym okresie zadawali mnóstwo. Nico każdą dodatkową pracę domową przyjmował z ciężkim westchnieniem w duchu, bo uświadamiał sobie, że nici z wolnej soboty, którą można by poświęcić na spacer z Willem po ośnieżonych błoniach.
Jeśli chodzi o Willa, to Nico widywał go rzadko. Raz zobaczył Puchona, który pospiesznie przemierzał korytarz z nosem w jakimś pergaminie, a gdy Nico go zawołał po imieniu, Will tylko się przywitał i pognał dalej. Raz też Nico był świadkiem Willa w roli prefekta.
– Hej! Tu nie wolno grać w gargulki! – zbeształ Puchon jakichś drugorocznych, którzy pospiesznie pozbierali grę i umknęli przed karcącym wzrokiem Willa.
CZYTASZ
Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossover
FanfictionNico jest synem zbiega i mordercy. Zazdrości wszystkim ludziom, którzy nie muszą nieść tego ciężaru, takim jak na przykład Will Solace. Will jest człowiekiem, który nie ma prawa istnieć. Szkolny prymus, prefekt i kapitan szkolnej drużyny quidditcha...