Nico położył głowę na stoliku, a palce próbował rozgrzać na kubku gorącej herbaty, którą dostał od Boba.
– Mam tego dość – oznajmił. – Will, powiedz coś.
– Też mam dość – odpowiedział Puchon siedzący naprzeciw niego.
– Czego? – zainteresował się Nico, ale nie spojrzał na swojego chłopaka, dalej leżał bezwładnie na blacie.
– Powiedziałbym, że wszystkiego. Jest tyle rzeczy, że nie wiem, co wybrać.
Nico wreszcie podniósł głowę.
– Ej, wiesz, jeśli coś cię martwi, to możesz mi mówić – powiedział, wpatrując się w niebieskie oczy Willa.
– Mówiłem wiele razy, że martwi mnie to, w co się pakujesz – odrzekł Will.
– No tak – przyznał Nico, krzywiąc się. – Ale po tym dzisiejszym spotkaniu, nie mam ochoty tego wałkować. Nie mam ochoty o tym myśleć, bo jak zaczynam... Ech... A inne rzeczy?
– Chcę, żeby zima się skończyła, ale boję się wiosny – odpowiedział Will, patrząc na wnętrze swojego kubka.
Nico milczał wyczekująco.
– Co to znaczy? – spytał w końcu. – Czego się boisz?
– Odpowiedzialności. Presji, która mnie czeka. Wzięcia na barki oczekiwań i nastrojów innych. Wiele razy to robiłem, ale kiedy o tym teraz myślę, to mam ochotę schować się pod kołdrą i nigdy nie wychodzić z łóżka.
– Ach, czyli chodzi o quidditch – odgadł Nico.
– Głównie tak – przyznał Will. – Myślę o taktyce na Ravenclaw i chce mi się wymiotować. To Annabeth Chase jest mistrzynią taktyki i to z nią znowu muszę się zmierzyć. W zeszłym roku jej drużyna nas zmiotła.
– Mogę z tobą coś pokminić, jeśli chcesz – zaproponował Nico.
Will tylko nieznacznie skinął głową, co Nico przyjął za dobrą monetę, bo normalnie oczekiwałby, że Puchon zacznie marudzić, że to nie w porządku, by Ślizgon pomagał w taktyce Hufflepuffu.
– Bycie kapitanem to nie jest prosta sprawa. Musisz trzymać drużynę w ryzach, podtrzymywać dobre samopoczucie i mieć odpowiedź na każde pytanie. Były momenty, kiedy chciałem rzucić odznaką, gdy kolejna osoba płakała mi, że nie daje sobie rady ze stresem.
– Ale tego nie zrobiłeś i nie zrobisz, bo świetnie sobie radzisz. Kryzysy to normalna sprawa – pocieszał Nico.
Will upił łyk herbaty ze swojego kubka.
– Czasami po prostu chciałbym, żeby ktoś inny wziął tę odpowiedzialność za mnie. Nie mam siły pocieszać całego świata i udawać przy tym, że sam mam doskonały nastrój.
– To nie udawaj – rzucił wspaniałomyślnie Nico.
– Nie potrafię. Wyobrażam sobie, jakie oczekiwania ma wobec mnie osoba, która przychodzi z problemem. I raczej nie są to opieprz, że nie chcę tego słuchać, i moje krzyki, że mam dość.
– Jesteś już dorosły, więc myślę, że to dobry moment, żeby ktoś cię uświadomił – powiedział poważnie Nico. – Wyjawię ci sekret: całego świata nie zbawisz. Wiem, że to trochę trudno przetrawić, zwłaszcza dla osoby z Hufflepuffu, ale to prawda.
Will prychnął, a potem przygarbił się nad swoim kubkiem.
– Dziękuję ci za tę prawdę objawioną. O, Nico di Angelo.
Nico usiadł normalnie i zaczął pić wystygającą herbatę. Błądził wzrokiem po zatroskanej twarzy swojego chłopaka i po jego palcach zaciskających się nienaturalnie mocno na naczyniu, z którego pił.

CZYTASZ
Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossover
أدب الهواةNico jest synem zbiega i mordercy. Zazdrości wszystkim ludziom, którzy nie muszą nieść tego ciężaru, takim jak na przykład Will Solace. Will jest człowiekiem, który nie ma prawa istnieć. Szkolny prymus, prefekt i kapitan szkolnej drużyny quidditcha...