Jeśli Will miałby wrócić pamięcią do tego miesiąca, to byłby problem. Dni zlewały mu się w jedno. Miał dużo obowiązków i dobijał go brak światła. Słońce, które zachodzi o szesnastej, to przecież jakiś żart. Jesienne i zimowe miesiące już wcześniej bywały trudne. Zwykle miał gorszy humor, a wiedział, że to dopiero początek. Najtrudniejszy będzie luty, bo niby wiosna blisko, ale nadal koszmarnie ciemno i zimno.
Rozdzielał swój czas między lekcje, quidditcha i Nica. Czas dla Nica często wiązał się z czasem na odrabianie lekcji. W każdym razie nie było wesoło, jednak w dzień urodzin miał nadzieję na relaks.
– Wszystkiego najlepszego – złożył mu życzenia Cecil. Will dostał od niego prezent już o północy.
Później wiele osób przekazywało mu życzenia i gratulowało tego, że wreszcie jest dorosły, ale Will właściwie myślał o jednym. Zastanawiał się, co Nico dla niego przygotował. Ślizgon stwierdził, że randka niespodzianka nadal jest aktualna i żeby Will uprzedził swoich przyjaciół, że raczej nie wróci na noc.
Mieli się spotkać o siedemnastej w korytarzu, gdzie można było pójść albo do kuchni i pokoju wspólnego Puchonów albo zejść do lochów. Nico nie chciał sali wejściowej, choć kazał Willowi wziąć płaszcz.
Will miał głowę pełną domysłów. Miał nadzieję, że randka nie obejmuje całonocnego marznięcia na dworze. Piknik nad jeziorem? Spacer do jakiejś miłej polany w Zakazanym Lesie? (Istnieje taka?). Impreza w tajnym schronie? Nie, impreza gdziekolwiek odpadała. To nie było w stylu Nica.
Ślizgon nie uśmiechnął się na jego widok, choć to nie zdziwiło Willa szczególnie.
– Gotów? – spytał Nico, który trzymał ręce skrzyżowane na piersi.
– Tak, ale może dałbyś mi buzi na powitanie? – zaproponował Will.
– To miejsce publiczne – syknął Nico. – Później dostaniesz ode mnie tyle buzi, że będziesz miał dość.
– Nikogo tu nie ma, a w moje urodziny mógłbyś zrobić wyjątek.
Nico przewrócił oczami, zrobił krok do przodu i szybko cmoknął Willa w usta, po czym zręcznie wywinął się, by nie zostać przyciągniętym przez ramiona Puchona. Will znał Nica nie od dziś, ale jakoś sprawiło mu to przykrość. I ta zamknięta postawa Ślizgona. Może tak naprawdę nie chce spędzić czasu z Willem? Puchon wziął głęboki oddech, przemógł się i uśmiechnął.
Ku jego zdziwieniu Nico poprowadził ich na trzecie piętro.
– Nie wychodzimy na zewnątrz? – spytał Will.
– Zobaczysz – odpowiedział enigmatycznie Nico.
I Will zobaczył, kiedy zjechali zjeżdżalnią znajdującą się w garbie posągu i kiedy szli ciemnym tunelem.
Nico denerwował się. Bardzo chciał, żeby niespodzianka spodobała się Willowi. Gdy szli tajnym przejściem pod zamkiem, zdecydował się wziąć Puchona za rękę.
– A tak w ogóle to najlepsze życzenia – powiedział. – Wreszcie możesz czarować poza szkołą.
– Dzięki – odpowiedział Will i starał się uśmiechnąć. Nica to odrobinę zaniepokoiło. Znał ten wymuszony uśmiech.
– I mimo że jesteś dorosły, to nadal super wyglądasz w głupiej czapce z pomponem – zażartował Nico, bo Will rzeczywiście miał na głowie wzorzystą czerwoną czapkę, która w jakiś dziwny sposób bardzo do niego pasowała. Nie wyglądał śmiesznie, tylko tak w stylu Willa.
CZYTASZ
Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossover
FanfictionNico jest synem zbiega i mordercy. Zazdrości wszystkim ludziom, którzy nie muszą nieść tego ciężaru, takim jak na przykład Will Solace. Will jest człowiekiem, który nie ma prawa istnieć. Szkolny prymus, prefekt i kapitan szkolnej drużyny quidditcha...