Will nieco się uspokoił. Siedział, wpatrując się w rozpiskę dyżurów prefektów i próbował jeść obiad. Na zmianę mamrotał do siebie i wkładał do ust jedzenie.
– Nałożyłbym ci trocin i byś nie zauważył, co jesz – odezwał się Nico, który starał się nie zwracać na siebie uwagi. W końcu znalazł się przy stole Hufflepuffu i pocił się ze stresu, że ktoś go wygoni. Kilka osób przyglądało mu się z zaciekawieniem, ale nikt go nie zaczepiał.
– Co?
Nico przewrócił oczami i zabrał pergamin, w który wpatrywał się Will, sprzed jego nosa.
– Williamie Solace, stanowczo potrzebujesz odpoczynku, bo zaczynasz świrować.
– Chyba spróbuję z Grace'em. Jackson na pewno się nie zgodzi, skoro Chase to jego dziewczyna.
– Możesz powiedzieć Grace'owi, że jeśli się nie zgodzi, to go zabiję, a potem wskrzeszę jako inferiusa. No co? Tego ludzie się po mnie spodziewają.
– Bardzo zabawne – burknął Will. – Kurde! Mam do odwalenia dzisiaj jeszcze esej z zielarstwa i transmutacji. Nie sądziłem, że będę musiał myśleć jeszcze o quidditchu.
– To nie myśl, słuchaj, co mi Posejdon powiedział.
Nico powtórzył Willowi swoją rozmowę z profesorem. Will w międzyczasie rozgrzebał jedzenie po całym talerzu.
– Brzmi to całkiem logicznie – skomentował to Puchon. – Pytanie, kogo twój ojciec ściga i dlaczego używa do tego inferiusów.
– Tego jeszcze nie wiem – nachmurzył się Nico. – Poprzeglądam jeszcze gazety. Może tam będą wzmianki o jego starych śledztwach.
Will westchnął ciężko.
– Nie pomogę ci tym razem. Mam za dużo na głowie.
Nico wzruszył ramionami.
– Nie oczekuję tego. Mówiłem poważnie, że powinieneś odpocząć. Idź dziś spać o jakiejś ludzkiej godzinie.
– Mhm – przytaknął Will, jakby w ogóle nie słuchał tego, co mu Nico powiedział.
*
Will długo układał sobie w głowie rozmowę, którą chciał przeprowadzić z Jasonem Grace'em, a potem długo szukał okazji, by do niego podejść. Jason zwykle przebywał w towarzystwie Piper McLean i Leona Valdeza. Czasem prowadzał się z Percym Jacksonem. Praktycznie nigdy nie był sam. Ale Will znalazł okazję. Podczas pierwszej wznowionej po zimie lekcji zielarstwa po prostu wcisnął się obok Grace'a nad uprawę tojadu.
– Uważaj, to trujące – powiedział spokojnie Jason, kiedy zauważył Willa.
Will wzruszył ramionami.
– Odpowiednio zneutralizowane nie jest groźne.
– Gdyby ktoś kazał mi zgadywać, to powiedziałbym, że wcale nie mówisz o tojadzie. – Jason uniósł kąciki ust do góry. Will zauważył małą bliznę przy jego wardze i uznał, że jest całkiem urocza.
– Dobrze sobie radzę z neutralizacją rzeczy z pozoru groźnych – podjął.
– Nie wątpię – wyszczerzył się Jason.
Will założył rękawice ochronne i pochylił się nad tojadem. Jason poszedł za jego przykładem.
– Grace, potrzebuję od ciebie przysługi.
– A już myślałem, że to po prostu przyjacielska pogawędka.
Will uciął pierwszą łodygę tojadu tuż nad ziemią i odłożył ją do przygotowanego wcześniej kosza.
CZYTASZ
Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossover
FanfictionNico jest synem zbiega i mordercy. Zazdrości wszystkim ludziom, którzy nie muszą nieść tego ciężaru, takim jak na przykład Will Solace. Will jest człowiekiem, który nie ma prawa istnieć. Szkolny prymus, prefekt i kapitan szkolnej drużyny quidditcha...