12. Zrobię ci krzywdę

716 59 50
                                    

Jeśli Will myślał, że będzie miał spokój, to się grubo mylił.

– Gdzieś ty był?! – zawołała Kayla, gdy wszedł do pokoju wspólnego.

Starał się uśmiechać niewinnie, mimo że w ustach wciąż miał smak Nica. Kayla pokręciła głową i podała mu butelkę kremowego piwa. Odnalazł Cecila i Lou Ellen i usiadł obok nich na kanapie. Obydwoje patrzyli na niego ponuro.

– Coś się stało? – spytał i otworzył piwo.

Cecil przewrócił oczami i westchnął.

– To oficjalne, nie odzywamy się do ciebie.

Will zakrztusił się. Dłonią starał się wytrzeć piwo, które popłynęło mu po brodzie.

– Słucham? A co zrobiłem nie tak?

– Martwiliśmy się o ciebie. Wszyscy się martwili. Och, gdzie jest nasz szukający? – powiedział Cecil przedrzeźniającym tonem. – Ale ty masz to w dupie, bo pewnie lizałeś się po kątach z Nikiem di Angelo.

Willa nieco zatkało. Przeniósł wzrok na milczącą Lou Ellen.

– On ma rację – przytaknęła. – Twoim obowiązkiem jest być tutaj.

– Jestem tutaj. Chciałem tylko wziąć ciepłą kąpiel. Może nie zauważyliście, ale przez prawie godzinę latałem w deszczu.

– Czyli nie zamierzasz nas przeprosić? – spytał Cecil.

– A za co konkretnie mam was przeprosić? – Will zaczął drapać paznokciem etykietę na butelce.

– Za olewanie nas.

– Nie olałem was! Jesteście zazdrośni – prychnął Will. – Mam przeprosić, że wreszcie znalazłem kogoś, kto odwzajemnia moje zainteresowanie? To chyba normalne, że chcę poświęcić trochę czasu mojemu chłopakowi, co nie oznacza, że już was nie lubię.

– Chłopakowi? Czyli to oficjalne? – spytała Lou Ellen.

– Po prostu ja nie robiłem wam scen, gdy się z kimś umawialiście. – Will zignorował pytanie Lou.

– Dobra, nic tu po nas. On nic nie rozumie. – Cecil pokręcił głową i podniósł się z kanapy. – Zgłoś się, gdy zmądrzejesz.

Lou Ellen zrobiła przepraszającą minę i razem z Cecilem przenieśli się na drugi koniec pokoju. Will poczuł się okropnie. Przez chwilę zastanawiał się nad tym, żeby rzeczywiście pójść za nimi i przeprosić, ale w jego sercu pojawił się bunt. Czy naprawdę zrobił coś złego? Zacisnął zęby i postanowił przysiąść się do Kayli, Austina i Billie.

– Gramy w eksplodującego durnia? – zaproponował, a grupka przyjęła to z entuzjazmem.

*

Nico zastanawiał się, czy spotykanie się w bibliotece to dobry pomysł. Miejsce nie sprzyjało głośniejszym rozmowom albo całowaniu się na podłodze, ale przynajmniej było neutralne, a na głowę nie kapał deszcz, który od dnia meczu lał prawie nieprzerywanie.

Zerknął na siedzącego naprzeciwko Willa. Mieli pisać swoje wypracowania, ale bliskość Puchona go rozpraszała. Ciągle myślał, co by jeszcze mogli robić w łazience prefektów, gdyby znowu tam poszli. Przynajmniej chciał o tym myśleć, zwłaszcza gdy kolano Willa stykało się z jego kolanem, ale Nico zaczął podejrzewać, że coś jest nie tak. Will od dobrych kilku chwil patrzył gdzieś w przestrzeń, ignorując swój pergamin i otwarte książki, ignorując Nica i resztę otoczenia.

Ślizgon chrząknął, by zwrócić na siebie uwagę.

– O czym myślisz? – spytał Nico.

– O niczym – odpowiedział Will trochę zbyt szybko.

– Kłamiesz albo mnie zbywasz. Jedno ani drugie nie jest zbyt miłe.

– Czasami mam dość bycia miłym – westchnął Will.

Nico przełknął ślinę i poczuł niepokój.

– Miłym dla mnie? – spytał, starając się, żeby głos mu nie zadrżał. Czy przez to, co ostatnio zrobili, coś się między nimi zmieniło?

Will pogłaskał jego rękę wierzchem dłoni.

– Dla ciebie akurat mam ochotę być miłym.

Nico odetchnął i chyba się zarumienił. Podobała mu się ta odpowiedź i drobna pieszczota, którą obdarzył go Will.

– To co się stało?

– Cecil i Lou się na mnie obrazili. Zanim zapytasz za co, to od razu mówię, że nie jestem pewien. Chyba za to, że spędzam czas z tobą, a nie z nimi. Ale ja nie wiem, jak to naprawić. Nie będę ich przepraszać, nie czuję się winny. Czy ja coś mówiłem, kiedy Lou Ellen latała za Jakiem Masonem? Albo wkurzałem się, że Cecil poszedł na randkę z Mirandą?

– Och.

– Och – powtórzył Will z irytacją.

– Oni nadal mnie nie cierpią po tej akcji na schodach – stwierdził Nico.

– Obawiam się – powiedział powoli Will – że już wcześniej za tobą nie przepadali, a to tylko utrwaliło ich przekonanie, że...

Nico czekał na ciąg dalszy. Dowiedzenie się, że ktoś go nie lubi, nie było nowością.

– Że co? – ponaglił.

– Nic.

– Że nie jestem dla ciebie odpowiednim towarzystwem?

– Coś w ten deseń. Że mnie skrzywdzisz... Nico, przepraszam. Nie powinienem tego mówić.

Ślizgon wzruszył ramionami.

– Powiedziałeś prawdę.

– Co nie oznacza, że ja tak myślę.

– Co nie oznacza, że masz jakąkolwiek gwarancję, że rzeczywiście cię nie skrzywdzę.

– Ale nie boisz się, że to ja skrzywdzę ciebie? – zapytał buntowniczo Will. – Jestem taki głupiutki, naiwny i prostolinijny, że to na pewno ja mogę zostać skrzywdzony?

– Nie jesteś głupiutki ani naiwny – odpowiedział Nico zszokowany tym wybuchem złości.

– To w takim razie jak wszyscy mam wybór, z kim się zadaję i co z tym zrobię.

– Słusznie – potaknął Nico. – Ale może powinieneś powiedzieć to im, a nie mnie?

– Próbowałem. – Will wzruszył ramionami. – Zresztą nieważne.

Nico zebrał się w sobie. Nie był zbyt dobry w kontaktach towarzyskich, ale po raz pierwszy od dawna miał osobę, która serio go obchodziła.

– A gdyby mnie lepiej poznali? Moglibyśmy na przykład spędzić razem trochę czasu przy najbliższym wypadzie do Hogsmeade.

Will nagle rozpromienił się.

– Naprawdę byś to dla mnie zrobił?

– Uch, no pewnie – zgodził się Nico, który aktualnie zrobiłby wiele, żeby podtrzymać uśmiech na twarzy Willa. – I ja... No wiesz... Nie zamierzam cię skrzywdzić.

– Też nie chcę cię skrzywdzić. – Will pochylił się w kierunku Nica i zniżył głos. – Właściwie to mam zupełnie odwrotne zamiary. Chcę, żeby ci było dobrze.

Nico wiedział, jakie „dobrze" Will ma na myśli.

– Przyznaj raczej, że masz ochotę się ze mną pieprzyć na podłodze łazienki.

Will uśmiechnął się na te słowa. Położył dłoń na udzie Nica.

– Mam ochotę się z tobą pieprzyć nie tylko na podłodze.

– Jesteś bezczelny – stwierdził Nico, czując, że krew odpływa mu z mózgu i przenosi się w inne rejony ciała.

– To ty tak na mnie działasz.

– Tak to sobie tłumacz. – Nico przygryzł wargę i wstrzymał oddech, gdy ręka Willa przesunęła się wyżej. – Zmieniam zdanie, jednak zrobię ci krzywdę, tu i teraz na oczach wszystkich, jeśli zaraz nie zabierzesz tej łapy.

Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz