Opadli na kanapę. Nico przysunął się bardzo blisko Willa. Już prawie kładł mu głowę na ramieniu, gdy zadziałał instynkt samozachowawczy. Wyprostował się i rozejrzał po gościach. Tak jak mówiła Clarisse, byli wszyscy zawodnicy z drużyny Slytherina, jeszcze trochę Ślizgonów i dwójka Gryfonów – Silena Beauregard i jej chłopak, Charles Beckendorf. Nico nie miał pojęcia, jak Clarisse zaprzyjaźniła się z Sileną, bo wydawały się być zupełnymi przeciwieństwami.
– Zgonujesz? – spytał Will.
– Mhm – potaknął Nico, choć właściwie już prawie nie czuł wpływu szampana.
– Nie rób tego. Nie wiem, czy zdołam cię obronić przed różnymi śmiesznymi żartami, które mogą nastąpić, gdy stracisz świadomość.
– Dasz radę – odpowiedział Nico.
Przekomarzali się w najlepsze, gdy Clarisse wyszła na środek.
– Ludziska, turniej! Musimy go zrobić szybko, żeby potem się uchlać!
Odpowiedziały jej wiwaty.
– Ciekawe, jak wyglądasz, kiedy się upijesz? – szepnął Nico Willowi do ucha.
Will nic nie odpowiedział, bo Clarisse kontynuowała.
– Kto się zgłasza, to do Beckendorfa, on będzie sędzią. Zasady: żadnych zaklęć naruszających integralność ciała, nie mam czasu nikogo ciągać po skrzydłach szpitalnych. Przegrywa ten, kto nie jest w stanie się dłużej bronić, straci różdżkę albo przytomność. Dla zwycięzcy wieczna chwała i wielka butla najlepszego szampana z piwnicy mojego ojca!
Beckendorf narysował różdżką drabinkę turniejową. Nico w pierwszej parze sprawnie pokonał jednego z braci Hoodów. Potem załatwił Etana Nakamurę (z pewnymi wyrzutami sumienia, bo jednak Etan nie był do końca sprawny). Poważną przeciwniczką okazała się dopiero Clarisse.
– Zniszczę cię, di Angelo! – zawołała.
Nico w odpowiedzi rzucił jedynie pogardliwe spojrzenie. Mocniej zacisnął palce na różdżce i ustawił się w rozkroku. Beckendorf dał znak, więc rozpoczęli pojedynek. Clarisse zaatakowała szybko, ale Nico równie szybko odbił zaklęcie, uchylił się przed kolejnym, a następne zablokował tarczą. Odpowiedział Drętwotą, ale chybił. Spróbował jeszcze raz, ale Clarisse się nie dała.
– Jesteś przewidywalny, di Angelo! – ryknęła.
Nico zacisnął usta. Jeszcze jedna tarcza, jeszcze jeden unik, a potem skupił się i rzucił zaklęcie rozbrajające niewerbalnie. Clarisse się tego nie spodziewała. Krzyknęła ze złością, ale mogła tylko bezradnie patrzeć, jak jej różdżka ląduje w ręce Nico.
– Przykro mi, Clarisse. Di Angelo wygrał – powiedział Beckendorf.
– Nie daruję ci tego! Na następnym treningu będziesz martwy!
Nico uśmiechnął się kpiąco. Nie wierzył w pogróżki Clarisse.
– Przecież nie zrobisz krzywdy swojemu ulubionemu szukającemu – odpowiedział.
Clarisse przejechała palcem po szyi, a on, kręcąc głową, oddał jej różdżkę.
Kolejnym, już finałowym, przeciwnikiem, ku zdziwieniu Nica okazał się Will.
– Jakim cudem zaszedłeś tak daleko? – zdziwił się Ślizgon.
– Nie doceniasz mnie – odrzekł Will z szerokim uśmiechem.
– I to cię zgubi, di Angelo! – prychnęła Clarisse. – Skończysz jak podczas meczu. Rozwali cię jakiś Puchon!
– Dzięki za wsparcie.
CZYTASZ
Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossover
FanfictionNico jest synem zbiega i mordercy. Zazdrości wszystkim ludziom, którzy nie muszą nieść tego ciężaru, takim jak na przykład Will Solace. Will jest człowiekiem, który nie ma prawa istnieć. Szkolny prymus, prefekt i kapitan szkolnej drużyny quidditcha...