Nico wyskoczył z kominka, kaszląc. Upadł na kolana, ale szybko się podniósł, oglądając się, czy Alecto go nie goni.
Dopiero kobiecy krzyk zmusił go do oderwania wzroku od ciemnego wnętrza kominka. Rozejrzał się. Znalazł się w przestronnym salonie, w którym źródłem światła były elektryczne lampki choinkowe znajdujące się na okazałym drzewku. Po prawej był spory dębowy stół, przystrojony jodłowymi gałązkami, po lewej czerwony narożnik i stolik kawowy.
Przy wejściu do pomieszczenia stała kobieta w szlafroku przyglądająca mu się z przerażeniem.
– Dobry wieczór, czy jest Will? – spytał Nico, starając się wyglądać na tyle porządnie i uprzejmie, na ile pozwalała na to sytuacja.
Kobieta chwyciła się framugi, jakby miała zemdleć. Nico rozpoznał ten gest. Tak samo Will podpierał się ściany, gdy walczył ze skutkami eliksiru pobudzającego.
– Strasznie panią przepraszam za najście. Musi pani być mamą Willa.
Kobieta podniosła głowę i miała już coś powiedzieć, gdy za jej plecami pojawił się mężczyzna.
– Krzyczałaś. Co się... – urwał, gdy zobaczył Nica.
– A pan musi być tatą Willa – powiedział Nico, czując się coraz bardziej głupio.
– Kim jesteś? – spytał pan Solace, napinając się i stając przed żoną.
Nico poczuł nagle smutek. Oboje byli tacy bezbronni. Gdyby ktoś chciałby zrobić im krzywdę, nie napotkałby tak naprawdę na żaden opór.
– Jestem przyjacielem Willa. Naprawdę przepraszam, że wtargnąłem w ten sposób.
Gdzieś z głębi domu dobiegł go przytłumiony głos Willa:
– Coś się stało?
Potem dał się słyszeć dźwięk, jakby ktoś zbiegał po schodach i za rodzicami stanął Will. Nawet on nie miał przy sobie różdżki. Był ubrany w mugolskie ciuchy: koszulkę i szare spodnie dresowe.
– Nico! – zawołał. – Co ty tu robisz? Myślałem, że wpadniesz później. – Wyminął rodziców i podszedł do Nica, który powstrzymał chęć rzucenia mu się w ramiona.
– Musiałem... Musiałem jednak wpaść wcześniej. Później ci wszystko wytłumaczę – odpowiedział Nico.
– Wszystko w porządku – powiedział Will, odwracając się do swoich rodziców. – To Nico. Mówiłem, że nas odwiedzi.
Matka Willa zdjęła rękę z serca, za które się trzymała.
– Och, ja nie spodziewałam się tego.
– Przepraszam, naprawdę przepraszam – powtórzył znowu Nico. – Nie chciałem państwa przestraszyć.
– Już w porządku – łagodził Will. – Idźcie spać, ja zaopiekuję się Nikiem.
Rodzice Willa chwilę stali bez ruchu.
– Na pewno? – spytał jego ojciec. – Może moglibyśmy jakoś... eee... pomóc?
– Nie, ja się tym zajmę – odpowiedział szybko Will tonem, który wyraźnie mówił, że nie zrozumieją.
– Poduszki są w tej szafie w garderobie, a pościel... – zaczęła mama.
– Wiem, nie martw się, poradzę sobie.
Patrzyli jeszcze przez chwilę. Ojciec zrobił minę pełną rezygnacji, objął matkę i popchnął łagodnie w kierunku wyjścia. Nico zauważył zmartwienie na twarzy Willa, gdy ten odprowadzał rodziców wzrokiem, a potem Puchon skupił się na nim.
CZYTASZ
Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossover
FanfictionNico jest synem zbiega i mordercy. Zazdrości wszystkim ludziom, którzy nie muszą nieść tego ciężaru, takim jak na przykład Will Solace. Will jest człowiekiem, który nie ma prawa istnieć. Szkolny prymus, prefekt i kapitan szkolnej drużyny quidditcha...