20. Tutaj jestem dziwolągiem

550 44 57
                                    

Nico wyskoczył z kominka, kaszląc. Upadł na kolana, ale szybko się podniósł, oglądając się, czy Alecto go nie goni.

Dopiero kobiecy krzyk zmusił go do oderwania wzroku od ciemnego wnętrza kominka. Rozejrzał się. Znalazł się w przestronnym salonie, w którym źródłem światła były elektryczne lampki choinkowe znajdujące się na okazałym drzewku. Po prawej był spory dębowy stół, przystrojony jodłowymi gałązkami, po lewej czerwony narożnik i stolik kawowy.

Przy wejściu do pomieszczenia stała kobieta w szlafroku przyglądająca mu się z przerażeniem.

– Dobry wieczór, czy jest Will? – spytał Nico, starając się wyglądać na tyle porządnie i uprzejmie, na ile pozwalała na to sytuacja.

Kobieta chwyciła się framugi, jakby miała zemdleć. Nico rozpoznał ten gest. Tak samo Will podpierał się ściany, gdy walczył ze skutkami eliksiru pobudzającego.

– Strasznie panią przepraszam za najście. Musi pani być mamą Willa.

Kobieta podniosła głowę i miała już coś powiedzieć, gdy za jej plecami pojawił się mężczyzna.

– Krzyczałaś. Co się... – urwał, gdy zobaczył Nica.

– A pan musi być tatą Willa – powiedział Nico, czując się coraz bardziej głupio.

– Kim jesteś? – spytał pan Solace, napinając się i stając przed żoną.

Nico poczuł nagle smutek. Oboje byli tacy bezbronni. Gdyby ktoś chciałby zrobić im krzywdę, nie napotkałby tak naprawdę na żaden opór.

– Jestem przyjacielem Willa. Naprawdę przepraszam, że wtargnąłem w ten sposób.

Gdzieś z głębi domu dobiegł go przytłumiony głos Willa:

– Coś się stało?

Potem dał się słyszeć dźwięk, jakby ktoś zbiegał po schodach i za rodzicami stanął Will. Nawet on nie miał przy sobie różdżki. Był ubrany w mugolskie ciuchy: koszulkę i szare spodnie dresowe.

– Nico! – zawołał. – Co ty tu robisz? Myślałem, że wpadniesz później. – Wyminął rodziców i podszedł do Nica, który powstrzymał chęć rzucenia mu się w ramiona.

– Musiałem... Musiałem jednak wpaść wcześniej. Później ci wszystko wytłumaczę – odpowiedział Nico.

– Wszystko w porządku – powiedział Will, odwracając się do swoich rodziców. – To Nico. Mówiłem, że nas odwiedzi.

Matka Willa zdjęła rękę z serca, za które się trzymała.

– Och, ja nie spodziewałam się tego.

– Przepraszam, naprawdę przepraszam – powtórzył znowu Nico. – Nie chciałem państwa przestraszyć.

– Już w porządku – łagodził Will. – Idźcie spać, ja zaopiekuję się Nikiem.

Rodzice Willa chwilę stali bez ruchu.

– Na pewno? – spytał jego ojciec. – Może moglibyśmy jakoś... eee... pomóc?

– Nie, ja się tym zajmę – odpowiedział szybko Will tonem, który wyraźnie mówił, że nie zrozumieją.

– Poduszki są w tej szafie w garderobie, a pościel... – zaczęła mama.

– Wiem, nie martw się, poradzę sobie.

Patrzyli jeszcze przez chwilę. Ojciec zrobił minę pełną rezygnacji, objął matkę i popchnął łagodnie w kierunku wyjścia. Nico zauważył zmartwienie na twarzy Willa, gdy ten odprowadzał rodziców wzrokiem, a potem Puchon skupił się na nim.

Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz