Nico czuł się, jak jakiś tajny agent. A może auror na misji? Upewnił się, że wszyscy Puchoni wyszli z szatni i ostrożnie wszedł do środka. Will stał tyłem do wejścia i właśnie ściągał szatę przez głowę. Nico podszedł, objął go w pasie i pocałował w kark.
– Dałeś się podejść, Solace.
– Słyszałem skrzypnięcie drzwi – odpowiedział mu Will i rzucił ubranie na ławkę pod ścianą.
Nico wtulił nos w jego szyję, wdychając zapach ciała Puchona. Nie potrafił tego porównać do niczego, co znał. Zawsze go zastanawiały teksty, że czyjeś włosy pachniały jak skoszona trawa, a usta smakowały jak soczyste truskawki. Dla niego Will pachniał Willem i był to po prostu zapach, który Nicowi bardzo odpowiadał.
– Jak się teraz czujesz? Jako mistrz quidditcha Hogwartu? – spytał.
Will położył dłonie na obejmujących go rękach Nica.
– Czuję ulgę, że nie oberwałem tłuczkiem – zaśmiał się Will. – I cieszę się, że udźwignąłem presję... Czy ty mi robisz malinkę?
Will wyswobodził się z uścisku i próbował wykręcić szyję na tyle, by dostrzec, czy nie ma czerwonego śladu na karku. Nico nie mógł się powstrzymać, zachichotał.
– Nic ci nie zrobiłem, głuptasie. A nawet gdybym, to nikt by tego nie widział pod szatą.
– Jesteś w jakimś zabawowym humorze.
– Tak, jestem w szampańskim nastroju, odkąd uświadomiłem sobie, że pieprzyłem kapitana zwycięskiej drużyny – zakpił Nico.
– Raz się zdarzyło – burknął Will, podejmując przekomarzania.
– Ile mamy czasu? – spytał Nico i przygryzł wargę.
– Za mało – odpowiedział Will i pochylił się, by go pocałować. Nico chętnie przylgnął do nagiego torsu Puchona i do jego ciepłych chętnych warg. Po chwili zorientował się, że Will odpina mu szatę.
– Po-poczekaj – wyjąkał Nico, znajdując w sobie resztki rozsądku. Sięgnął po swoją różdżkę i rzucił w kierunku drzwi zaklęcie ryglujące.
Parę minut później siedział nagi na ławce, a Will klęczał przed nim i całował go po klatce piersiowej, dłoniach i brzuchu, by zejść w końcu na penisa. Nico pojękiwał, mając nadzieję, że nie brzmi to głupio, bo trudno mu było się opanować. Przerzucił uda przez ramiona Willa, ignorując kość ogonową wbijającą się w twardą ławkę.
– Will... Will... Moment...
– Coś nie tak? – spytał Puchon.
– Nie, tylko... – Nico próbował się uspokoić na tyle, by wyjaśnić, o co mu chodzi. – W kieszeni szaty mam eliksir. Chcesz spróbować?
Nico nie musiał tłumaczyć Willowi, jaki eliksir wziął ze sobą.
– Chyba byłoby fajnie – odpowiedział po chwili Will.
Nico nie znosił tego, że po raz kolejny muszą się pieścić na twardej podłodze. Najpierw podłoga w łazience, teraz podłoga w szatni. W Hogwarcie powinny się pojawić jakieś pokoje do tajnych schadzek, gdzie byłyby do dyspozycji miękkie łóżka i miękkie fotele.
Ślizgon leżał na brzuchu na szatach, które rzucili na deski. Tym razem było łatwiej, niż gdy próbowali pierwszy raz. Ból okazał się chwilowy i Nico poczuł ulgę, że kolejna próba nie zakończyła się failem i niezręczną rozmową mającą to wyjaśnić.
– Wszystko w porządku? – spytał Will, który obejmował Nica jednym ramieniem, a na drugim się opierał, starając się zachować równowagę.
– Pieprz mnie – wydyszał Nico i wyciągnął szyję, by się odchylić i znaleźć usta Willa.
Nico nie spodziewał się, że coś może być tak czułe i tak ostre równocześnie. A jednak seks z Willem taki był i Nico poddał się przyjemności obezwładniającej coraz mocniej jego ciało. Wydał z siebie nieartykułowany dźwięk. Will skończył niedługo później i bezwładnie przygniótł Nica do podłogi. Obydwaj dyszeli ciężko.
– Złaź – jęknął Nico. – Nie mogę oddychać. I chyba uwaliłem ci szatę.
Will parsknął zmęczonym śmiechem i zsunął się na bok.
– Ty nawet nie masz pojęcia, jak ja cię uwielbiam – powiedział Puchon.
Nico zmieszał się, słysząc to wyznanie. Ukrył twarz w ramieniu i wyjrzał tylko jednym okiem, by złapać kontakt wzrokowy z Willem.
– Powiedz mi tę inną rzecz – poprosił.
– Którą inną? – Will położył mu rękę na głowie i przeczesał palcami ciemne włosy.
– Że mnie kochasz.
– Kocham cię – potwierdził Will.
– Też cię kocham – tym razem Nico odpowiedział bez wahania.
Gdy później Nico wracał myślami do tej chwili, to żałował tylko jednego: że nie był dla Willa czulszy, że nie przytrzymał go dłużej przy sobie, że nie wyznał mu więcej, jak bardzo mu zależy, jak bardzo chce, by był szczęśliwy. Nie wiedział, że będzie rozpaczliwie tęsknił za skrawkiem podłogi, na której mógłby choć chwilę poleżeć z blondwłosym Puchonem.
*
Dzięki temu, że rozgrywki quidditcha zakończyły się wcześniej, Nico miał więcej czasu na przygotowywanie się do SUM-ów. Nie robił jednak żadnych specjalnych powtórek. Trzymał się rozwiązywania prac domowych i przygotowywania się z tego, czego wymagali nauczyciele. W porównaniu do innych był całkiem spokojny. Pozwalał, by wszystko toczyło się swoim rytmem. Odrabiał zadane wypracowania, cieszył się z Willem z jego zdanego egzaminu na teleportację, a przed snem zastanawiał się, co robi jego ojciec.
W maju zaczęły się egzaminy. Niektórzy nauczyciele zdawali się być nimi bardziej przejęci niż uczniowie. Nico przestał się całkiem uczyć. Uznał, że to bez sensu. W jedną noc nie zakuje nic nowego. Lepiej poświęcić ją na spanie. Wydawało mu się, że jak będzie wypoczęty, to lepiej zda, niż gdyby miał czuwać nad notatkami do późna.
– To bardzo dojrzałe podejście – powiedział mu Will, który miał w tym czasie swoje egzaminy.
– Można tak to nazwać. – Nico wzruszył ramionami. – Prawda jest taka, że po północy mój mózg przestaje przyjmować informacje.
Siedzieli na błoniach, cieszyli się dobrą pogodą i swoim towarzystwem. Nico opierał się o plecami o drzewo, a Will leżał z głową na jego udzie.
– Powiedziałem Apollinowi, że nie będę chodził na wróżbiarstwo w przyszłym roku – wyznał Will.
– I jak to przyjął? – Nico wtopił palce w blond czuprynę Puchona.
– Ze zrozumieniem. Stwierdził, że szkoda, ale wie, że mam dużo na głowie, a w przyszłym roku będę miał jeszcze więcej. Mrugnął do mnie okiem i aż się boję, co miał na myśli.
– Będziesz naczelnym – stwierdził Nico, gładząc go po policzku.
– Och, nie, mam nadzieję, że nie – nachmurzył się Will. – Jason Grace się do tego doskonale nadaje. Lepiej niż ja.
– Jason Grace – powtórzył Nico. – Zakumplowaliście się ostatnio.
– Równy z niego gość – potwierdził Will.
– Kto by pomyślał – skwitował to Ślizgon.
CZYTASZ
Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossover
FanfictionNico jest synem zbiega i mordercy. Zazdrości wszystkim ludziom, którzy nie muszą nieść tego ciężaru, takim jak na przykład Will Solace. Will jest człowiekiem, który nie ma prawa istnieć. Szkolny prymus, prefekt i kapitan szkolnej drużyny quidditcha...