5. Długi ogon

34 10 5
                                    

Wzrok Tomka był tak świdrujący, że aż bolesny. Emilia odsunęła się od niego, ale on się przybliżył. Ślinił się na jej widok jak pies, co ją tylko obrzydzało. Spróbował pocałować ją w policzek, a ona nagle wstała z ławki.

Miała z nim dziś zerwać po raz dziesiąty, ale to nie było wcale takie łatwe. Próbowała już mu mówić, że ich charaktery do siebie nie pasują, ale on stwierdził, że przeciwieństwa się przyciągają. Powiedziała, że chodzą teraz do innych szkół, więc nie mogą się tyle spotykać, ona jest teraz licealistką, ma tyle nauki, i jeszcze te całe „kółko" czy „grupa", w której jest menadżerką, jest kobietą sukcesu, a on chodzi do jakiejś dziwnej szkoły, w której tylko robią prezentacje i palą ręcznie robione papierosy, które śmierdzą starym dziadem. On uznał, że mezaliansy są bardzo romantyczne i że on jest feministą, na co ona wypaliła, że ona nie jest feministką i chce, by on zaczął pracować, by mieli dom, dzieci i psa. Wyczytała gdzieś na forum „jak zerwać z chłopakiem", że takie rzeczy odrzucają facetów, ale widocznie odrzucają tylko facetów po trzydziestce, bo młodsi mają dziwną fiksację na punkcie domów, dzieci i psów. Przynajmniej Tomek miał, bo zaczął ją wypytywać, jak wyobraża sobie idealny salon. Dobrze wiedziała, że on nie lubi czerwonego, więc odparła, że chce czerwone kanapy, a on stwierdził, że to świetny pomysł. Jego bezjajowość doprowadzała ją do szału. Nie przechodziło jej jednak przez gardło „to koniec", bo nie chciała być okrutna, ale już naprawdę nie miała pomysłu.

Spotkania z nim były tak nudne, że już nie rozumiała, po co w ogóle wychodzi, ale wychodziła, bo inaczej siedział godzinami pod jej blokiem z tym męczącym zakochanym spojrzeniem. Szli zawsze do sklepu osiedlowego, w którym ona kupowała energetyka, a on nic, bo nigdy na nic nie miał kasy, co wkurzało ją jeszcze bardziej. Dziś miała ochotę zjeść lody, ale szybko pożałowała, że je kupiła, bo jego spojrzenia były coraz bardziej obleśne.

– Tomek, czy ty nic nie rozumiesz?

On tylko szeroko otworzył oczy.

– Idę jutro na imprezę – powiedziała nagle. – Nie wypisuj do mnie.

Oblizała lody w taki sposób, że jego oczy zrobiły się jeszcze większe.

– Czemu?

– Bo to koniec, Tomek – jęknęła. – Czego ty nie rozumiesz?

Tomek spuścił wzrok.

– Zrobiłem coś nie tak?

Było jej przykro, ale ten scenariusz odgrywali już dziesiąty raz, więc wiedziała, że jak zacznie go pocieszać i mówić, że nic nie zrobił, to on zacznie się mazać i ona mu wybaczy wszystko to, czego nie zrobił. Teraz znowu miała ochotę go przytulić, ale się powstrzymywała. Nie miała serca z kamienia, po prostu go nie chciała.

Telefon jej zawibrował. Sięgnęła do kieszeni. Wiadomość od Leny.

Gdzie jest ten melanż jutro

Lena nigdy nie używała znaków zapytania i emotikonek, tak jakby nie wiedziała, gdzie je można znaleźć. Dobrze chociaż, że nie używała kropek. Emilia zaczęła szukać adresu, ale po chwili telefon już dzwonił.

– Co tak wolno odpisujesz. – Była obrażona. – Kierowca się tu pyta.

– A zabierzesz mnie też? Podjedziemy do Patrycji beemką?

– Nie wiem, czy BMW jutro będzie. Mów.

Emilia spojrzała na czerwonego od skrywanego żalu Tomka.

– Nie mogę teraz tego powiedzieć.

Dobrze wiedziała, że jej prawie były zakoduje sobie w pamięci adres i będzie stalkować.

Kawa z automatu [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz