22. Nadpobudliwość

20 5 4
                                    

Gruba szara atmosfera przygniatała do ziemi. Ból w skroniach. Oczy leniwie obserwowały nierówny chodnik. Chodnik, chodnik. Ciemna jezdnia. Samochód skręcił bez uprzedzenia. Mignęła srebrna powierzchnia. Sklep spożywczy na rogu, wokół samochody, wąska jezdnia prowadzi na parking. W nierównościach dróg gromadzi się woda zabarwiona tęczowo. Nie miała planu. Został tydzień do ferii, w ferie sobie wszystko przemyśli. Nadrobi zaległości. Zajmie się sobą. Na pewno.

Grube obłoki z kominów. Chwila po ósmej, szatnia już pusta. Zupełna cisza na korytarzu. Nic strasznego. Nic się nie stało. Chwila spóźnienia, tylko chwila w wieczności. Nie patrzeć na niego. Nie, nie spojrzy na niego, nic się przecież nie stało. Usiadła obok Leny. Lena mazała coś w zeszycie, ale nie wyglądało to na coś związanego z zadaniem.

– Co robimy? – spytała.

– Jeszcze nie zadała.

– A co ty robisz?

– Planuję sztukę.

Emilia wyjęła podręcznik i zeszyt. Nagle Dawid się obrócił.

– Macie długopis?

Emilię sparaliżowało. Nie była na to wszystko gotowa.

– Nie – rzuciła Lena.

– Przecież widzę, że czymś piszesz – upierał się Dawid.

– No, swój mam ci dać?

– A co jeszcze masz do zaoferowania?

– Żałosny jesteś.

Emilia wygrzebała z dna torby długopis, żeby uciszyć te dwójkę.

– Co tam piszesz? – Dawid dalej zagadywał Lenę. Emilia udawała, że ma to gdzieś. Otworzyła podręcznik.

– Sztukę. Będę wystawiać sztukę. Po feriach zrobię casting.

– Kogo zagram?

– Nie wiem, księdza Robaka może.

– Wow! Dobre.

Czemu gada z Leną, a nie z nią? Co tu się dzieje?

– Dobra, odwróć się. – Nie wytrzymała. – Jesteśmy zajęte.

Dawid posłusznie się odwrócił.

– Co, pokłóciliście się? – spytała Lena.

Emilia miała ochotę się roześmiać z całej tej abstrakcyjnej sytuacji, ale tylko wzruszyła ramionami. Poczuła wibrację telefonu.

Przyjdziesz na przerwie na trzecie piętro?

Co z tym Dawidem było nie tak? Olewa ją tutaj, a wypisuje z propozycjami tajnej schadzki? Na trzecim piętrze były najmniej uczęszczane łazienki, bo nikomu nie chciało się tam wchodzić.

Postanowiła chwilę odczekać. Pokazała Lenie kilka memów, spodobały jej się i też pokazała parę. W końcu śmiały się tak, że zwróciły na siebie uwagę całej klasy. Nauczycielka olała to, pewna, że tak wesoło idą prace nad sztuką.

Niedobrze, pomyślał Dawid. Poruszył się nerwowo na krześle. Ale przynajmniej ma dobry humor, więc nie odmówi. A może jednak udawać, że nic się nie stało? Nie no, ustalone, to ustalone. Nie ma tchórzenia. Napisał jeszcze raz, wysyłając emotkę diabełka. Emilia przerwała swój donośny śmiech i zajrzała do komórki. Po sekundzie poczuł, że ktoś go stuka w plecy.

– Pójdziemy zapalić, co?

Chwilę zajęło mu przeprocesowanie pytania. Kiwnął głową.

Lena chciała zwrócić uwagę, że z nią też można pójść zapalić, ale nic nie powiedziała. Wróciła do pisania.

Kawa z automatu [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz