24. Poker face

22 5 4
                                    

Emilia siedziała na materacu w bluzie i dresach Neo, oglądała film i wciskała w siebie kolejny kawałek pizzy o dumnej nazwie „Boryna na Hawajach".

– Wiesz, co jest najlepsze? – spytał.

Wolałaby, żeby przestał ciągle przerywać film swoimi gadkami. Nie spodziewała się, że kiedyś spodoba jej się twórczość Quentina Tarantino, ale ta postmodernistyczna abstrakcja miała w sobie urok.

– Że idziemy dziś na pokera.

– Nie. Muszę dziś wrócić do domu.

– Masz ferie. Wyluzuj.

Mia Wallace właśnie zamówiła krwistego burgera i waniliowego shake'a za pięć dolców i Emilia pomyślała, że bardzo by chciała być taka, jak Mia. Może powinna sobie też tak obciąć włosy? Jej się puszyły, więc pewnie wyglądałaby jak z afro.

– Chciałabym mieć fryzurę jak ona – powiedziała.

– A ja chciałbym zostać prezydentem.

– Po co?

– Żeby wiedzieć wszystko o UFO i się z nimi komunikować.

– Nie lepiej być kosmonautą? Trzeba być prezydentem, żeby gadać z UFO?

– Nie. Muszę być prezydentem USA, żeby gadać z UFO.

– Szczytny cel. Stąd te wieżowce na fototapecie?

– To dream board. A co ty masz na dream boardzie?

– Nie mam dream boardu.

– Twoja strata. Idziemy na tego pokera?

*

– O, Neo! Emilia!

Emilia zupełnie nie kojarzyła kolesia, który otworzył drzwi. Pamięć do twarzy i imion nie była jej mocną stroną. Było coś fascynującego w tym, że gdy szła gdzieś z Neo, każdy znał jej imię. Czuła się jak dziewczyna gwiazdy.

– Dobra, stół gotowy? – spytał Neo.

Kolesie, którzy przed chwilą wylegiwali się na kanapach z piwem, wstali jak na komendę generała. Jeden zdjął że stołu wazon, drugi ściągnął koronkowy, babciny obrus. Emilia usiadła na krześle i założyła nogę na nogę. Do salonu weszła pulchna dziewczyna. Nie wyglądała na zadowoloną, póki nie zobaczyła Neo. Potem jej wzrok skierował się na Emilię i znowu była skwaszona. Emilia obserwowała, jak Neo podchodzi do pulchnej, delikatnie kładzie dłoń na jej ramieniu i coś szepce na ucho. Zarumieniła się.

– Dobrze, słuchajcie, co podać? – spytała pulchna.

Każdy coś tam odpowiedział, Emilia siedziała cicho, nie chciała, żeby jakaś laska ją obsługiwała.

– Gdzie walizeczka? Ludzie, dawać tu! – Neo pospieszał towarzystwo. Rozsiadł się przy stole i czekał, aż wszystko będzie gotowe.

Z lewej podszedł do niego jeden i otworzył walizkę z akcesoriami do pokera, z prawej podszedł chłopak z drewnianą skrzyneczką. Delikatnie uniósł wieko i zaprezentował zebranym zawartość: w środku były cygara. Zapach tabaki był tak intensywny, że można było go wyczuć z każdego krańca pokoju.

Neo ostrożnie wyjął cygaro.

– Ognia.

Ktoś chciał podać zapalniczkę, ale Neo tylko obrzucił go pełnym zdegustowania spojrzeniem. Chłopak z drewnianą skrzyneczką miał przygotowane długie, płaskie zapałki. Zapadła nabożna cisza. Słychać było tylko skwierczenie podpalanego cygara.

Kawa z automatu [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz