21. Dodatek

26 5 11
                                    

– Myślisz, że w tej lepiej?

Mama Emilii kręciła się przed nią w falbaniastej koszuli i spódnicy, która uniemożliwiała oddychanie przeponą.

– Nie byłam na imprezie firmowej chyba... Chyba od szesnastu lat!

– I wtedy byłaś w tej spódnicy?

– Wyglądałam w niej dobrze!

Emilia pokiwała głową. Miała nadzieje, że mama połączy wątki.

– No, to może pójść w tym, w czym byłam na wigilii? Nie wiem... Chciałabym wyglądać profesjonalnie, ale nie jak, rozumiesz, nadęta szefowa.

Rodzice wpadli na pomysł, jak podnieść morale pracowników: spędzić ich wszystkich do restauracji ze schabowym i wódką, żeby wszyscy się zabawili jak trzeba. Tak, i wstydzili w poniedziałek spojrzeć innym w oczy. Podobno wtedy trudniej przychodzi rozmowa z przełożonym o podwyżce.

– To potrzebujesz czegoś innego.

– Garsonka?

– Czegoś nowego.

Mama uznała to za propozycję, a Emilia i tak poszukiwała wymówki, żeby nie siedzieć nad zadaniami typu „Udowodnij, że trójkąt jest trójkątem". Po przygodzie z Patrycją miała większą tolerancję na łażenie po galerii. Godzinę później stała pod przymierzalnią, obserwując, jak mama wybiera dokładnie te same rzeczy, które już ma w szafie.

– Czemu nie coś luźniejszego? – doradzała Emilia. – Ciągle szukasz jakichś strasznie dopasowanych rzeczy.

– Całe życie nosiłam najmniejszy rozmiar! A teraz nic nie pasuje.

– Wciskając się w eskę nie sprawisz, że będziesz ją miała.

– Łatwo ci mówić!

Emilia nie miała zamiaru okazywać wsparcia psychologicznego. Powinno jej wystarczyć wsparcie modowe. Ze stoickim spokojem przynosiła do przymierzalni kolejne rzeczy.

– Taka sukienka przykryje co trzeba, a na to założysz lekką marynarkę. Nie taką z poduszkami w ramionach. Lekką. Dzięki temu zachowasz równowagę. Żeby nie było zbyt ponuro, kolorowa apaszka. I biżuteria.

Mama nie była w pełni przekonana do nowego looku, ale zaufała.

– Może teraz poszukamy czegoś dla ciebie? Masz strasznie zniszczone buty.

Spojrzały jednocześnie w dół.

– To normalne zużycie.

– Dobra, nie bądź taka, wybierzemy ci coś.

Mama też chciała wykazać się znajomością mody, próbując wcisnąć Emilii hity sprzed dziesięciu lat.

– Wezmę po prostu zwykłe czarne. I tak się zniszczą za miesiąc.

– To co ty w nich robisz?

– Chodzę.

– Na koncerty rockowe?

Emilii udało się w końcu wybrać buty, które wyglądały na takie, co wytrzymają do nastania wiosny. Miały już wychodzić, gdy jej wzrok zatrzymał się na wystawie Zary. Manekin w jej wymarzonej sukience wyglądał tak, jakby próbował powiedzieć: „Chodź, przymierz... tylko raz...". Mama zauważyła, jak córka patrzy na sukienkę.

– Podoba ci się?

– Nie, nie. Wracajmy już.

– Oj, Emilka. Tylko przymierzysz.

No właśnie, pomyślała, znowu przymierzę i będzie mi przykro.

– Daj spokój.

– Ty daj spokój. Ja też chcę coś zobaczyć.

Kawa z automatu [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz