– Myślisz, że w tej lepiej?
Mama Emilii kręciła się przed nią w falbaniastej koszuli i spódnicy, która uniemożliwiała oddychanie przeponą.
– Nie byłam na imprezie firmowej chyba... Chyba od szesnastu lat!
– I wtedy byłaś w tej spódnicy?
– Wyglądałam w niej dobrze!
Emilia pokiwała głową. Miała nadzieje, że mama połączy wątki.
– No, to może pójść w tym, w czym byłam na wigilii? Nie wiem... Chciałabym wyglądać profesjonalnie, ale nie jak, rozumiesz, nadęta szefowa.
Rodzice wpadli na pomysł, jak podnieść morale pracowników: spędzić ich wszystkich do restauracji ze schabowym i wódką, żeby wszyscy się zabawili jak trzeba. Tak, i wstydzili w poniedziałek spojrzeć innym w oczy. Podobno wtedy trudniej przychodzi rozmowa z przełożonym o podwyżce.
– To potrzebujesz czegoś innego.
– Garsonka?
– Czegoś nowego.
Mama uznała to za propozycję, a Emilia i tak poszukiwała wymówki, żeby nie siedzieć nad zadaniami typu „Udowodnij, że trójkąt jest trójkątem". Po przygodzie z Patrycją miała większą tolerancję na łażenie po galerii. Godzinę później stała pod przymierzalnią, obserwując, jak mama wybiera dokładnie te same rzeczy, które już ma w szafie.
– Czemu nie coś luźniejszego? – doradzała Emilia. – Ciągle szukasz jakichś strasznie dopasowanych rzeczy.
– Całe życie nosiłam najmniejszy rozmiar! A teraz nic nie pasuje.
– Wciskając się w eskę nie sprawisz, że będziesz ją miała.
– Łatwo ci mówić!
Emilia nie miała zamiaru okazywać wsparcia psychologicznego. Powinno jej wystarczyć wsparcie modowe. Ze stoickim spokojem przynosiła do przymierzalni kolejne rzeczy.
– Taka sukienka przykryje co trzeba, a na to założysz lekką marynarkę. Nie taką z poduszkami w ramionach. Lekką. Dzięki temu zachowasz równowagę. Żeby nie było zbyt ponuro, kolorowa apaszka. I biżuteria.
Mama nie była w pełni przekonana do nowego looku, ale zaufała.
– Może teraz poszukamy czegoś dla ciebie? Masz strasznie zniszczone buty.
Spojrzały jednocześnie w dół.
– To normalne zużycie.
– Dobra, nie bądź taka, wybierzemy ci coś.
Mama też chciała wykazać się znajomością mody, próbując wcisnąć Emilii hity sprzed dziesięciu lat.
– Wezmę po prostu zwykłe czarne. I tak się zniszczą za miesiąc.
– To co ty w nich robisz?
– Chodzę.
– Na koncerty rockowe?
Emilii udało się w końcu wybrać buty, które wyglądały na takie, co wytrzymają do nastania wiosny. Miały już wychodzić, gdy jej wzrok zatrzymał się na wystawie Zary. Manekin w jej wymarzonej sukience wyglądał tak, jakby próbował powiedzieć: „Chodź, przymierz... tylko raz...". Mama zauważyła, jak córka patrzy na sukienkę.
– Podoba ci się?
– Nie, nie. Wracajmy już.
– Oj, Emilka. Tylko przymierzysz.
No właśnie, pomyślała, znowu przymierzę i będzie mi przykro.
– Daj spokój.
– Ty daj spokój. Ja też chcę coś zobaczyć.
CZYTASZ
Kawa z automatu [zakończone]
Teen FictionEmilia nie jest dobra w trygonometrii, ale ma wiele innych zalet, o których nie mówi koleżankom, ale które chętnie pokazuje kolegom. Lena po kolejnej sprzeczce z księdzem planuje założenie sekty. Magda zastanawia się, czy bycie normalną to nowy stop...