26. Zło wcielone

18 5 7
                                    

Następnego dnia Lena specjalnie przyszła wcześniej, żeby wywiesić listę. Korytarze były całkowicie puste, światła zgaszone. Trudno było jej to przyznać przed samą sobą, ale obawiała się reakcji Emilii. Zgodziła się na niektóre jej typy, ale nie mogła pozwolić na to, żeby Patrycja dostała rolę Zosi. Dała rolę Mimi, bo choć nie była jakaś wybitna, na tle wszystkich innych w miarę się wyróżniała.

Przyczepiła listę ról na tablicy ogłoszeń i skierowała się w stronę automatu. Buczenie maszyny zakłóciło idealną ciszę. Wyjęła z torby całe mnóstwo wydruków i przeliczyła po raz setny. Do późna wyrzucała pokaźne części scenariusza, żeby ułatwić aktorom przyswojenie materiału, a widzom nie dać zasnąć.

Usłyszała kroki na korytarzu. Zerknęła na zegarek: była siódma trzydzieści, kto o tej porze przychodzi?

– O! Cześć!

Lena zamarła. Dawid był ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć. Wybrał kawę z mlekiem i odwrócił się w jej stronę.

– To ten twój scenariusz?

– Tak.

– Masz już aktorów?

– Tak. Chyba. Nie jestem przekonana.

– Czemu? – Przysiadł się i wziął do ręki jeden egzemplarz. – Nie mamy dobrych aktorów?

– Chcę, żeby Emilia zagrała Złego Pana. A Emilia chce, by Zosię zagrała Patrycja.

– O nie, nie wrzucaj do jednej sztuki Emilii i Patrycji. To będzie pogrom. Ale co? – Nagle zmarszczył czoło. – Chcesz, by Emilia grała?

– Tak. Skróciłam jej tekst do pięciu zdań, żeby się nauczyła.

– Zależy ci na niej.

Lena uniosła brwi.

– Nie? Zależy mi na mojej sztuce. Ona wie, o co mi chodzi. I jest naturalna w graniu. Reszta... no co ja mam powiedzieć, reszta robi wszystko tak na siłę.

– A co z Patrycją? Nie lubisz jej?

– Ech, to nie o to chodzi...

Westchnął.

– Ja chyba wiem, o co ci chodzi. Nie chcesz, żeby zabrały ci show time.

Wzruszyła ramionami. Może trochę o to chodziło?

– Najważniejsza jest sztuka.

– Jak tam uważasz. Tak w ogóle, jakbyś potrzebowała pomocy z dekoracjami czy coś, to daj znać. Mogę też pomóc z muzyką.

– Dzięki. Jeżeli to wszystko w ogóle wypali.

– Wypali. Zobaczysz, jeszcze będziemy pić szampana po premierze.

Uniosła plastikowy kubek blisko twarzy, żeby zakryć nad wyraz szeroki uśmiech. Zrobiło jej się przyjemnie ciepło. Chciałaby, by siedział tu z nią jak najdłużej, ale nie miała pojęcia, co mogłaby jeszcze powiedzieć, żeby przeciągnąć rozmowę.

Poczuła wibracje telefonu. Oho, Emilia.

Emilia stała pod tablicą ogłoszeń i nie mogła w to uwierzyć. Dlaczego jej to zrobiła? Dlaczego olała swojego casting directora? Czyli nic dla Leny nie znaczy praca zespołowa! Nic!

– Co to ma znaczyć?

Patrycja była wściekła.

– Sobie dałaś rolę, a mi nie? Dałaś rolę MIMI? Ona się nadaje do tłumu wieśniaków, a nie na główną rolę!

– E... ja... – mamrotała Emilia, próbując dodzwonić się do Leny.

Nie wiedziała co powiedzieć. Sama była w szoku.

Kawa z automatu [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz