28. Kiermasz dobroczynny

26 5 12
                                    

Wieść o tajemniczej dehidreafinozie derofizeacyjnej rozeszła się po szkole jeszcze szybciej, niż plotka o rzekomych chorobach wenerycznych Emilii. Wszyscy podchodzili do Leny, życzyli jej zdrowia i proponowali pomoc przy sztuce, bo przecież nie może się przeciążać. Gdy ktoś pytał o szczegóły, Lena robiła tylko smutną minę i mówiła, że nie chce o tym rozmawiać.

Jakoś to by się rozeszło po kościach, gdyby informacja nie dotarła także do nauczycieli. Zwołano apel, na którym dyrektorka, nie wskazując nikogo, poruszyła temat konieczności wspierania uczniów w trudnych sytuacjach. Coś jej się pokręciło, bo mówiła o tym, że niektórzy uczniowie cierpią przez ignorancję i należy to jak najszybciej zakończyć.

– Wraz z radą pedagogiczną doszliśmy do wniosku, że należy uwrażliwić młodzież na problemy naszej społeczności. Dlatego organizujemy kiermasz dobroczynny! Każdy z was może mieć swój wkład, przygotowując coś specjalnego. Wszystkie darowizny zostaną przekazane na Stowarzyszenie Młodzieży i Osób z Problemami Psychicznymi.

– Od kiedy moja dehydraza jest problemem psychicznym? – szepnęła Lena do Emilii. – To jakieś pomówienie.

– Lena, dehydrataza nie istnieje – wyjaśniła Emilia. – A problemy psychiczne istnieją.

– A nie miała to być dehidrenoza? – Magda nachyliła się w ich stronę. – Nie gubcie się w zeznaniach.

Po apelu była matematyka, ale nauczycielce przypomniało się, że jest też wychowawczynią i ma jakieś tam dodatkowe obowiązki.

– No – powiedziała. – Byliście na apelu, to wiecie, co nas czeka. Kto coś przygotuje?

Pierwsza zgłosiła się Anka, pupilka numer jeden.

– Upiekę ciasteczka!

– Świetnie, Aniu. Ktoś jeszcze? Potrzebuję pięciu osób.

Lena wymachiwała ręką.

– Ty to lepiej nie – skomentowała nauczycielka.

– A czemu niby nie? – spytała.

– Właśnie? – podchwycił Andrzej.

– Właśnie, proszę pani, dlaczego? – dopytywała się Gosia. – Ona cierpi na dyhidrezę!

Nauczycielka skrzywiła się. Lena budziła w niej niechęć, ale nie mogła przecież pokazać klasie, że nie lubi jakiegoś ucznia.

– Dobra, Lena, co przygotujesz?

– Profesjonalne doradztwo. Coaching, mówi coś to pani?

Nauczycielka machnęła ręką. Niech robi co chce, ważne, że będzie z głowy.

– Mogę zaplatać warkocze! – zgłosiła się Krysia.

– Mhm. – Nauczycielka była pod wrażeniem talentów w klasie. – To już trzy. Ktoś jeszcze?

W klasie zapanowała cisza.

– Dobra, nie mam czasu na takie rzeczy. Robimy losowanie. Michał!

Michał podskoczył.

– Ja nie umiem.

– Czego?

– Warkoczy, ciastek, czegoś tam.

– Wybierz liczbę od jeden do trzydzieści dwa.

Wszyscy wiedzieli, co to znaczy. Każdy znał swój numer w dzienniku, ale nikt nie kojarzył numerów innych osób. Michał rozejrzał się nerwowo.

– Eee... siedem?

– No nie! – wykrzyknął Filip. – Tylko nie ja! To niesprawiedliwe!

– Mogę zmienić – zaoferował się Michał.

Kawa z automatu [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz