W ciągu kilku dni zrobiło się tak deszczowo i szaro, tak wiele sprawdzianów zapowiedziano i tyle prac domowych zadano, że trudno było w ogóle robić coś oprócz próbowania przeżyć, ale Lena nie zamierzała żyć, by przeżyć, więc się zbuntowała i nie przychodziła do szkoły. Emilia boleśnie odczuwała jej nieobecność, bo tylko Lena wprowadzała jakiś poziom humoru do tej otchłani szarości, wypełnionej glebami kriogenicznymi, wierszami poetów krwawiących za Polskę i rzędami cyfr i liter, mających doprowadzić od y(x) do x. Po tym, jak rzadko udawało jej się samej dojść do x zaczynała podejrzewać, że bez Michała nie zda klasy, a on już nie wyglądał na kogoś, kto chce jej robić dobrze za darmo. Musiała nauczyć się zadowalać się sama, zanim dojdzie do zadaniowej prostytucji.
Madzia czekała już pod automatem. Emilia ciężko westchnęła i pokręciła głową. Miała już dość tych cierpień po każdym sprawdzianie.
– Piotrek coś się zna na macie?
– No raczej tak. Za to chemia mu nie idzie.
– A komu idzie dobrze? Słuchaj, Madzia, może mi Piotrek dać jakieś korki czy coś?
Madzia wydawała się być zszokowana tą wiadomością. Na jej twarzy zaświeciło się wielkie nie.
– A nie próbowałaś się sama uczyć?
Emilia tylko wywróciła oczami. Co ona będzie jej tu prawić kazania?
– W gruncie rzeczy... – Madzia nie potrafiła być długo suką. – Mogę coś wymyślić. Możemy pouczyć się razem. Też mi się przyda. Nawet dziś. Piotrek spotyka się z... – Zerknęła gdzieś w przestrzeń, prawdopodobnie szukając czyjegoś imienia. – Kolegą. Moglibyśmy się pouczyć na mieście. W Zielonej, może?
– To dobre miejsce do nauki? – Emilia nigdy nie była w Zielonej, ale nazwa wydawała jej się dziwnie podejrzana.
Madzia wzruszyła ramionami.
– Pytam, czy na pewno mam brać książki ze sobą, czy idziemy pić.
– Zwariowałaś, w tygodniu? Poza tym, wiesz, że Piotrek nie pije.
– Ale jara non stop.
Emilia wyczuła, że przyjaciółka mocno się spięła, widocznie prawda bolała. Rozbrzmiał dzwonek, Madzia odeszła bez słowa do swojej klasy.
Kolejną lekcją był polski, więc Emilia podejrzewała, że zaraz pojawi się Lena, przynajmniej taką miała nadzieję. Jej obecność była niepokojąca i odżywcza zarazem, lekko przyprawiona poczuciem wolności, na którą ona nie potrafiła sobie pozwolić w każdej sytuacji.
Nauczycielka już weszła, za nią wpełzli ludzie, a Leny nadal nie było. Emilia jeszcze chwilę stała na korytarzu, ale wszystkie drzwi zaczęły się zamykać, ostatnie spóźnione osoby podbiegały, chwytały za klamkę i znikały w klasach. Trudno. Emilia podążyła za wszystkimi, mimo że najbardziej na świecie chciała po prostu pójść przed siebie i nigdzie nie wracać. Ze smutkiem usiadła na wyznaczonym miejscu i tępo wpatrywała się w podręcznik.
Nagle Dawid odkręcił się w jej stronę. Postukał długopisem w podręcznik, żeby zwrócić na siebie uwagę.
– Czego? – syknęła ze złością.
– Gdzie jest Lena?
– Sam się spytaj.
– Nie piszemy ze sobą.
Fakt, że Lena i Dawid nie piszą ze sobą, mocno zastanowił Emilię. Nie chciała komentować, ale minął już miesiąc, a to trochę za długo jak na rozkręcanie szkolnego romansu. A może już mieli i już się skończył, dlatego nie piszą? To po co o nią pyta? Dobrze kiedyś ktoś powiedział, by nie srać do miski z której się je i nie spotykać się z chłopakami z klasy, a zwłaszcza w pierwszej, kiedy do końca szkoły zostało jakieś milion lat. Patrzenie na byłych nigdy nie jest nawet w jednej setnej obojętnością, tylko jest samym w sobie udawaniem obojętności. Musisz człowieka oglądać prawie codziennie, pamiętając dobrze, jak wygląda bez ubrań, a to może być frustrujące. Emilia nie zamierzała serwować sobie takich rozrywek. Jeszcze dobrze, jak się rozstaniesz po ludzku, bo już zeszła para. Ale jak się trafi taki Tomek, co nie może się uspokoić? Albo ty staniesz się takim Tomkiem? To musi być poniżające.
CZYTASZ
Kawa z automatu [zakończone]
Novela JuvenilEmilia nie jest dobra w trygonometrii, ale ma wiele innych zalet, o których nie mówi koleżankom, ale które chętnie pokazuje kolegom. Lena po kolejnej sprzeczce z księdzem planuje założenie sekty. Magda zastanawia się, czy bycie normalną to nowy stop...