12. Oświadczyny

40 8 12
                                    

Emilia miała właśnie tydzień masakry, czyli czekały ją klasówki, kartkówki, sprawdziany i inne mrożące krew w żyłach rzeczy. Ale miała plan! Jak tylko wróci ze szkoły, zajmie się nauką, od razu usiądzie i będzie się uczyć. Była z siebie zadowolona i nawet poczuła przypływ jakiejś dumy. Oto ja, ambitna, wspaniałomyślna.

Po przyjściu ze szkoły poskromiła odruch włączenia komputera. Cóż za wyrzeczenia! Rozstawiła wszystkie książki i zeszyty. Podzieliła na to, czego musi się nauczyć, a czego nie. Później na to, co jest ważniejsze, co mniej. Następnie podzieliła jeszcze na mniejsza grupki, zostawiając sobie tylko jutrzejsze przedmioty. Sterta zeszytów wydała jej się za duża i podzieliła jeszcze na to, czego można się nauczyć na religii lub przerwach. Trochę lepiej, stwierdziła.

Zadowolona z pracy chwilę posiedziała. Stwierdziła, że podczas jedzenia i tak się nie nauczy, zresztą, to tuczące i niebezpieczne tak jeść przy nauce. Postanowiła na sekundkę sprawdzić, czy nie ma jakichś powiadomień... maili... O, i jeszcze co się dzieje na świecie... Jak stoi dolar, euro. No, no, no. Dostała powiadomienie, że jest już nowy odcinek JEJ serialu. Ucieszyła się i poczuła nieodpartą chęć obejrzenia. Nie, nie możesz. Masz dużo nauki. Boże, to tylko godzinka. Szybko obliczyła; jeśli obejrzy serial, po prostu posiedzi dłużej w nocy albo zrezygnuje z wieczornych ćwiczeń na idealny, płaski brzuch (cóż za radość!).

Po obejrzeniu serialu w końcu zasiadła i nawet przejrzała kilka stron podręcznika od fizyki, ale słowa były takie jakieś niejasne, ta cała teoria... Tak bardzo chciało jej się spać, że przeniosła się na kanapę. Czytała regułki głośno, ale im bardziej się wczytywała, stawało się to coraz mniej jasne. Postanowiła wykuć na pamięć. Czas płynął, a ona odpływała w sen.

Nagle z otępienia wyrwała ją wibracja telefonu. Rzuciła się jak głodny do chleba. Dawid wysłał jakieś głupoty. O, kotki. No tak, i to jeszcze. Pornosy. Nawet, nawet, stwierdziła. Przykryła się kocem. Nie, trzeba fizykę. Fale drgające. Boże, przed chwilą to umiałam. Dobra. Jezu, jak dobrze. Zacisnęła zęby. Szybki orgazm mnie ożywi. Jeszcze trochę. Wszystko przez tego Dawida! Drgania, drgania mechaniczne. Ruchy... Konwekcja...

Zasnęła.

Znów obudził ją telefon. Z przerażeniem spojrzała na godzinę. Oczy praktycznie wyskoczyły jej z oczodołów (tak, to straszne, ale tak było). Pobiegła do łazienki, włączyła lodowatą wodę, rozebrała się, wskoczyła. Krzyknęła, wyskoczyła, zrobiła parę przysiadów, powtarzając: różnica dróg od źródła dodatniego punktu... es jeden es dwa... I tak musiała się wykąpać, więc wpuściła gorącą wodę. Weszła do wanny. Odsapnęła po wyczerpujących ćwiczeniach. Es dwa odjąć es jeden? Czy odwrotnie? Naprawdę jestem TAK tępa?

W wodzie było tak gorąco, tak przyjemnie. Mięśnie się rozluźniły i nawet przez chwile przeszło jej przez myśl, że fizyka, matematyka i inne badziewie nie będzie potrzebne jej w życiu, więc może sobie tak poleżeć.

Z półsnu wyrwał ją krzyk Szymona, który kazał jej wynosić się z łazienki.

Która godzina? KTÓRA? O mały włos dostałaby zawału.

Czas na podejście trzecie, kawę tak mocną, że będzie siedziała całą noc! Całą! Ale kawy było bardzo malutko. Akurat teraz, gdy jej potrzebuje na gwałt! Wsypała resztki, plus dużą ilość cukru. Wyszło jej espresso. Dobrze. Łyknęła na raz, czuła obrzydliwą gorycz, ale była dumna. Teraz może się uczyć!

Niestety, mocna kawa sprawiła, że stała się jeszcze bardziej rozkojarzona i wzięła się za pisanie wierszyka. Wyszedł śmieszny, sięgnęła po gitarę, dobierała akordy. Nawet przyzwoita pioseneczka, pomyślała. Szymon stanął w progu i kazał jej przestać, bo on chce spać i sąsiedzi pewnie też. Rodzice byli w pracy, więc im nie przeszkadzało. Rodzice w ogóle cały czas pracowali, bo mieli własną działalność.

Kawa z automatu [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz