31. Sobótka

45 5 8
                                    

Lena rzuciła świadectwo na piasek i usiadła na nim. Nie zamierzała brudzić swojej czerwonej sukienki, którą specjalnie założyła na wielką uroczystość. Pomyślała, że zakładanie standardowego zestawu – białej bluzki i czarnej spódniczki – będzie zbyt oczywiste.

– I co? Wstawili ci naganne? – spytała Magda.

– Nie, nieodpowiednie. Ojciec ich tam ogarnął. Powiedział, że to blokowanie inwencji twórczej i proaktywności, czy czegoś tam. Ale mam bana na robienie przedstawień.

– Patrycja w ogóle nie miała żadnego przypału. Nawet za to, że jej matka zrobiła brownie z jajek z salmonellą. Zero sprawiedliwości. – Emilia zawiązała koszulę nad pępkiem i położyła się na piasku. Uniosła jedną nogę. – Cholerne rajstopy. Zawsze gdzieś je zaciągnę. W każdym razie, podobno na dwa miesiące wyjeżdża do Włoch leczyć zszargane nerwy.

– Zszargane nerwy – zaśmiała się Magda. – Wow. Szkoda, że każdy nie dostaje takiej nagrody za zszargane nerwy. A wy co robicie w wakacje?

– No, ja to mam ambitne plany – zaczęła Emilia. – Zacznę się uczyć Photoshopa, bo mam mnóstwo zdjęć do obróbki. O, i programowania. Pojadę też pewnie z rodzicami nad morze. Będę czytać trzy książki tygodniowo.

– Tylko trzy? – zadrwiła Magda.

– Trzy, ale duże.

– To żeby tylko duże ci się trafiały – dorzuciła Lena.

– Też na to liczę. A wy?

– Ja pewnie Białoruś. Będę pielić w ogródku, oglądać filmy i pisać książkę.

– O czym?

– Antyutopię, historia małej grupy robotów po upadku całej ludzkości. Roboty odkrywają stare papirusy z opowieścią o Atlantydzie, chcą odbudować zaginioną cywilizację... Roboczy tytuł to „Roboatlantyda".

– Będą jakieś wątki miłosne?

– Emilia, to antyutopia o robotach, dramat polityczny. Jaki wątek miłosny?

– Łee, to nic ciekawego.

Lena się wzburzyła.

– Nic ciekawego? To co niby jest ciekawe?

– Mogłabyś napisać jakąś historię miłosną. Mogę użyczyć ci moich historii. Wiesz, dla większego realizmu. Trzeba coś przeżyć, by dobrze to opisać, nie?

– Ta, bo Rowling spędziła dziesięć lat w Hogwarcie, a Stephenie Meyer spała z wampirem.

– Eee tam. Musisz się zakochać, Lena. Od razu stworzysz arcydzieło, a nie jakieś walki robotów. – Emilia położyła się na brzuchu i westchnęła. Sama bardzo by chciała się zakochać. Brakowało jej tego niesamowitego ucisku w żołądku, wzdychania przy piosenkach Lany del Rey i romantycznego opierania głowy o szybę, gdy pada deszcz.

Ze wspaniałych rozmyślań wyrwało ją nagłe uderzenie w pośladki. Poderwała się, już gotowa oddać Lenie za te nieeleganckie zachowanie, ale zorientowała się, że uderzyła ją piłka. W jej stronę biegł chłopak w samych szortach. Nie od razu go rozpoznała, bo słońce świeciło tak mocno, że cały czas mrużyła oczy.

– O! – wykrzyknął. – Emilia!

– Marcin!

– Skąd ty ich wszystkich znasz... – jęknęła Magda.

– Magda, Lena, to Marcin, mój sąsiad – przedstawiła go z lekką dumą w głosie. Bardzo dobrze wyglądał bez koszulki.

– Może chciałybyście zagrać?

Kawa z automatu [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz