cztery

20.4K 1.3K 1.3K
                                    

dziękuję wam za każdą gwiazdkę, komentarz i tweet pod hasztagiem #losinggamesoe

jesteście kochani, tak trzymajcie

a to dla was w podzięce

co złego, to nie ja

...

Spałam z otwartymi oczami.

Mrugałam tylko wtedy, kiedy flesz aparatu dawał mi po oczach. To było jak nagłe otrzeźwienie ze snu na jawie, który prowadziłam.

Zerknęłam na zegarek. Za trzydzieści minut 12:00. Jeszcze trochę. Dam radę.

— Świetnie! — zawołał fotograf, poprawiając modelkę, która mu pozowała.

Jeśli o mnie chodzi, nie popieram prawdziwych ludzi na okładce książki. Wolę rysunki albo jakieś fajne wzorki. Ewentualnie krajobraz.

Goła klata? Trzy razy nie.

Jednak moja autorka i graficy uznali, że to będzie idealne opisanie książki, którą redaguję. Więc okej, nie mój biznes.

Szkoda tylko, że się pod tym podpisuję.

Ziewnęłam głośno i przeciągle, aż zasłoniłam sobie usta dłonią.

Nigdy nie zarwałam nocy na czytanie książki. Zwykle miałam ich dosyć po ośmiu godzinach poprawiania ich i czytania tego dziadostwa. Jednak Mia miała rację. Coś w tej historii było porywającego.

Nie mogłam się od niej oderwać. Była cholernie gorąca i dobra. I nie przypominała tej, którą Kenneth pisze teraz.

Westchnęłam, spoglądając na to, jak fotograf wykonuje kolejne zdjęcia, aż telefon zabrzęczał w mojej kieszeni. Wyjęłam go, widząc nieznany numer.

Masz czas na konsultację? Chcę wiedzieć co myślisz o fragmentach. Kenneth.

Ach, Pan Romantyk. Kliknęłam opcje i dodałam jego numer do kontaktów, zapisując go pod taką właśnie ksywką.

Do: Pan Romantyk

Jestem na sesji okładkowej. Lunch?

Od: Pan Romantyk

Gdzie jest to studio? Podjadę tam.

Wysłałam mu numer i oznajmił, że zaraz tu będzie.

Przejrzałam na komputerze wykonane zdjęcia do pierwszej z książek i razem z fotografem wybrałam dwa najlepsze. Grafik, siedzący obok od razu je przejął, kombinując coś na drugim komputerze z dodaniem tytułu.

Fotograf zmieniał scenerię, gdyż niedługo wychodzą aż dwie książki spod mojego pióra. Więc potrzebuję dwóch okładek.

— Na drugiej widzę mężczyznę, który wtulony jest w kobietę — powiedziała mi autorka książki, na co przewróciłam oczami, ale nie skomentowałam tego.

Dlatego teraz do pozującej kobiety dołączył mężczyzna.

I gdy tylko go zobaczyłam, zamarłam na moment.

Wszędzie rozpoznałabym ten śmiech i ten głos. Ten uśmiech, oczy, włosy.

O mój Boże.

Jace McKallan.

Był tutaj. W Nowym Jorku, tak jak mówiła Mia. I to w tym studiu co ja!

Jezu, będzie na okładce książki!

Zatkałam sobie usta dłonią, chowając się za pobliski filar i stamtąd słuchając poleceń, jakie wypowiadał fotograf.

Dlaczego się chowałam? Żeby mnie nie widział? Ale ja chcę, żeby mnie widział.

The Losing Game [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz