piętnaście

18.9K 1.4K 1K
                                    

wiecie co robić

co złego, to nie ja

...

Postawiłam wódkę na podłodze, wchodząc na yt i włączając sam podkład piosenki. Żeby dodać sobie odwagi, wypiłam jeszcze trochę, czując się od razu weselej. A na pewno się tym rozgrzałam i chyba się zaraz zrzygam.

To by było widowisko! Niezapomniany paw na środku sceny!

Zaśmiałam się do samej siebie pod nosem, chwytając mikrofon i przełączając muzykę. Tańczący ludzie spojrzeli na mnie zdezorientowani, a ja natomiast spojrzałam na Mię i Kennetha, którzy stali obok siebie, z niezbyt przekonanymi minami, ale nie próbowali mnie zatrzymywać.

— Czas na kolejny występ — oznajmiłam, mówiąc do mikrofonu. — Obawiam się, że może być... LEPSZY! Od typa z The Voice! — dodałam, wskazując na Tobiego, który uniósł do góry brwi.

Na moje szczęście ludzie parsknęli śmiechem, ale większość po prostu stała, wiedząc, że oto jest! Drama, na którą czekali!

Przyłożyłam mikrofon do samych ust, mówiąc do niego teatralnym szeptem.

— Dedykuję tę piosenkę mojemu byłemu narzeczonemu — zauważyłam. — I wszystkim innym facetom. Właściwie to... — urwałam, przełykając ciężko ślinę. — Dedykuję ją wam wszystkim. Wszystkim zebranym na tym żałosnym przyjęciu, które zwiemy spotkaniem po latach. Spotkaniem po latach, na którym udajemy, że się lubimy i że wcale nie byłam waszą ulubioną zabawką do popychania. Dedykuję to wam, ponieważ to wy wszyscy sprawiliście, że nienawidzę tego miasta.

Podeszłam do laptopa, wciskając play i przechylając butelkę. Przyłożyłam szybko mikrofon do ust, wiedząc, że i tak się spóźniłam i nie trafię do rytmu, ani tym bardziej w dźwięk.

You call me again, drunk in your benz. Driving home under the influence — wypowiedziałam, zerkając na Mię, która zasłaniała sobie usta dłonią, żeby powstrzymać śmiech.

A może powstrzymywała szok spowodowany tym, że naprawdę wywołałam na scenę całą swoją klasę, która latami mnie gnębiła.

Bo nie rozumiem dlaczego moje załamanie nerwowe na oczach całej klasy ją bawiło.

I don't relate to you! — wyśpiewałam, zginając się w pół i wkładając w to wiele, wręcz przerysowanych przez alkohol emocji. — I don't relate to you, no... Cause I'd never treat me this shitty...

Zrobiłam dramatyczną pauzę, unosząc mikrofon i spoglądając w stronę pijanych ludzi na imprezie.

YOU MADE ME HATE THIS CITY! — wykrzyknęłam, niemalże zdzierając gardło, co najprawdopodobniej poobijało niejedne bębenki w uszach.

Zauważyłam, że Jace właśnie wszedł na salę, wracając ze swojej osobistej mini imprezy. Przystanął zaskoczony, spoglądając najpierw na zebranych ludzi, przyglądających mi się w ciszy, a potem spoglądając na mnie.

And I don't talk shit about you on the internet, never told anyone anything bad — śpiewałam dalej, wkładając w to całe swoje siły i czując jak moje oczy przepełniają się łzami. — 'Cause that shit's embarrassing, you were my everything. And all that you did was make me fucking sad.

Upuściłam dłoń wraz z mikrofonem więc wokół nas brzmiała sama muzyka, już bez mojego wycia. Po prostu tak tam stałam, widząc jak ludzie szepczą, stoją w oniemieniu i uśmiechają się pod nosem.

A ja wyprostowałam się unosząc butelkę z wódką i biorąc jeszcze kilka łyków, co wykrzywiło całym moim ciałem.

Uniosłam mikrofon do ust.

The Losing Game [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz