dziewiętnaście

18.5K 1.2K 1.2K
                                    

mówiłam już, że jeszcze dwudziesty rozdział i epilog? i nie, nie będzie 2 części

co złego, to nie ja

...

Nie miałam najmniejszej chęci na to spotkanie z mamą. 

Alistar zgodził się, abym wyszła wcześniej, bo obiecałam mu, że odrobię to w jakiś inny dzień, zostając dłużej. Tym oto sposobem siedziałam za kierownicą, w zaparkowanym pod apartamentowcem Kennetha samochodzie.

Napisał, że zaraz zejdzie, więc nie gasiłam silnika. Przeglądałam bzdurne tiktoki, gdy mój telefon zabrzęczał w dłoni.

Od: Jace

Gdybyś tylko widziała teraz Toby'iego... Coś mu odpieprzyło.

Zmrużyłam oczy, bo nie spodziewałam się takiego tematu rozmowy.

Do: Jace

To znaczy?

Od: Jace

Tylko się nie wygadaj! Planuje coś grubego, jeśli chodzi o jego ponowne wkupienie się w łaski Mii. I to naprawdę grubego! Chyba to, jak mu przywaliłaś poprzestawiało mu odpowiednio zwoje mózgowe

Parsknęłam, patrząc z niedowierzaniem w ekran telefonu. Toby planuje odzyskać Mię? To dlaczego zachowywał się jak skończony idiota?

Do: Jace

Aż jestem ciekawa. Ale myślę, że to nie będzie takie łatwe. W każdym razie, jeśli jeszcze raz ją skrzywdzi to osobiście obetnę mu jaja, nie zważając na to, że jest twoim kolegą.

Od: Jace

To trochę gorące.

Uśmiechnęłam się głupio, słysząc jak drzwi pasażera się otworzyły i obok mnie usiadł Kenneth, wypełniając samochód zapachem swoich perfum. Wyprostowałam się, poważniejąc i odkładając telefon do schowka.

— Co było tak zabawnego, że śmiałaś się do samej siebie? — zauważył, na co zacisnęłam usta. Wzruszyłam ramionami. — Gotowa na spotkanie z mamą?

— Masz na myśli z Lucyferem w ciele kobiety? — poprawiłam go, widząc jak uśmiechnął się głupio, kręcąc głową. — Nie mogę się doczekać.

— Skłamałbym, gdybym powiedział inaczej — odparł. — Została nam jednak do omówienia pewna kwestia.

— Tak?

— Jestem twoim chłopakiem, pamiętasz? — Zerknął na mnie, co poczułam, ruszając spod parkingu. — Muszę wiedzieć, jak bardzo mam się wczuć w tę rolę.

— Tak, żeby nie zaczęła gadać o tym, że i tak w końcu przejrzysz na oczy i mnie zostawisz — rzuciłam i chciałabym, aby to było żartem. Jednak zdawałam sobie sprawę, że ona dosłownie jest w stanie coś takiego powiedzieć.

— W takim razie ustal mi limit tego, ile razy mogę cię pocałować — wypowiedział z powagą, sprawiając, że spojrzałam na niego w szoku. — Bez niego nie będę umiał nad sobą panować.

— Nie będziemy się całować, Kenneth.

— No to słaba z nas para — rzucił z uśmiechem, opierając się wygodniej o fotel. — Wyluzuj. Przecież żartuję — dodał po chwili mojego milczenia.

Pokręciłam tylko na niego głową, włączając radio, z którego momentalnie poleciała świąteczna piosenka. Westchnęłam ciężko, podczas gdy Kenneth zaczął śpiewać na cały głos.

The Losing Game [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz