szesnaście

23.6K 1.3K 953
                                    

co złego, to nie ja

...

Ostatni raz, gdy urwał mi się film, miał miejsce chyba pięć lat temu. Miałam dwadzieścia lat, uważałam, że jestem niezniszczalna, piłam bez umiaru i nie martwiłam się podatkami.

Okej, teraz nie nazwę tego urwaniem filmu. Po prostu zasnęłam i nie mam pojęcia kiedy. Nie pamiętam w ogóle momentu, gdy to się stało.

Rozejrzałam się dookoła, doskonale zdając sobie sprawę z tego, gdzie byłam. W mieszkaniu Kennetha.

Jednak coś tam pamiętam. A dokładnie moment, gdy on zaniósł mnie tutaj, bo przebudziłam się ze swojego alkoholowego napadu snu, gdy zaparkowaliśmy pod domem. Wiem, że coś do niego mówiłam i pamiętam jego śnieg, zatem musiało być to coś zabawnego.

Potem zasnęłam już tak mocno, że obudziłam się teraz. W dużej sypialni, urządzonej z gustem. Wszystko tu do siebie pasowało i na pierwszy rzut oka widać, że został zatrudniony dekorator wnętrz, a właściciel miał spory budżet.

Panował zupełny mrok, a przez zasłony w oknach widziałam przytłumiony blask Nowojorskich wieżowców.

— Jest piąta rano. Idź spać, Marcheweczko. — Usłyszałam, czując jak moje serce zamiera na moment.

Odwróciłam głowę w stronę drzwi, gdzie ujrzałam jego nieostrą sylwetkę, pokrytą cieniem. Opierał się o framugę i chociaż tego nie widziałam, to mogłam czuć jego spojrzenie.

Miał na sobie dresy i jakąś koszulkę, a jego włosy były potargane.

— A ty czemu nie śpisz? — zapytałam, czując dziwną niezręczność, jaka się między nami pojawiła.

— Pisałem. Zostało mi niewiele do końca i książka idzie do druku — wyjaśnił, na co przekręciłam głowę w bok.

Bolały mnie nogi. Dokładniej to stopy przez te cholerne szpilki. W dodatku spanie w sukience i makijażu było mało wygodne.

— Chciałabym ją przeczytać przedpremierowo. Nie bądź taki — mruknęłam, na co się zaśmiał i pokręcił głową.

— Dlaczego nie?

— Żeby cię torturować niewiedzą co stanie się z Jackiem i Danielle — oznajmił.

— Sadysta.

Roześmiał się, a gdy ucichł, uniosła się pomiędzy nami cisza.

Zacisnęłam usta, przecierając zmęczoną twarz. Alkohol już ze mnie zszedł i świadomość mojego występu przed publicznością była dobijająca.

Tak samo jak świadomość tego, co zaszło pomiędzy mną a Kennethem.

— Zabrałeś mnie tutaj, napędzony wizją szalonego seksu, a dostałeś zajmującą twoje łóżko, rozczochraną wariatkę — podsumowałam, przez co Kenneth uśmiechnął się szeroko.

— Dokładnie tak — odparł, na co parsknęłam.

Uniosłam wzrok, zerkając na niego. Wciąż siedziałam poplątana w jego czarnej pościeli, której zapach mącił mi w głowie. Przykryłam się nią mocniej, zakrywając swoje gołe nogi.

— To twój czas, aby powiedzieć, że to nie powinno się stać — zauważył posępnie po chwili milczenia, na co zmarszczyłam brwi.

Pokręciłam głową.

— Nie zamierzam tego powiedzieć — przyznałam szczerze. — Ale odrobinę mi ulżyło, że nie zaszło to dalej.

— Rozumiem — odparł Kenneth, prostując się i odpychając od framugi. — Zresztą... Nie pozwoliłbym zajść temu dalej, Riss. Byłaś pijana i smutna. Nie wykorzystałbym cię w ten sposób.

The Losing Game [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz