dziesięć

19.7K 1.3K 1.6K
                                    

ok, jest spóźniony, ale za to bardzo długi!

a za pomoc przy rozdziale dzięki wielkie dla @ilikeextazy 

bawcie się dobrze, jest... ciekawie

wiecie co robić, aby rozdział kolejny wleciał w weekend

co złego, to nie ja

...

Od: Jace

Hej! Możemy spotkać się o 16:00 w miejscówce, którą zaklepałem? Musimy pogadać z organizatorem.

Pokazałam tego sms'a Mii, która uśmiechnęła się jedynie szeroko.

A ja spanikowałam. I to tak potężnie spanikowałam, wybierając przez godzinę to, w co się ubiorę. Przymierzyłam trzy różne spódnice, ale w każdej wyglądałam debilnie. Potem jeansy, które były... zbyt zwykłe.

Jezu. Znów za dużo sobie wyobrażałam, a nie powinnam. To tylko spotkanie w sprawie głupiego zjazdu.

Spojrzałam na Mię, która trzymała w ręce skórzane czarne spodnie. Rzuciła mi je, na co podziękowałam cicho.

— Już się stresuję, a jeszcze godzina do spotkania. Ja nie wiem, co jest ze mną nie tak.

— Odbiło ci na jego punkcie — oznajmiła mi przyjaciółka, po czym wniosła oczy ku niebu. — Panie, chroń mnie przed tym, aby kiedykolwiek straciła głowę do tego stopnia dla jakiegoś mężczyzny.

— Za dużo o tym myślę i tworzę popieprzone scenariusze, które się nie spełnią. Jednak ja mam jeden na każdą okazję — zauważyłam, rozpuszczając włosy i przeczesując je palcami. — Kurwa, spóźnię się przez te korki.

— Jedź powoli — ostrzegła Mia. — Dzisiaj ma sypać śnieg.

— Wspaniale. Tego potrzebowałam do szczęścia — mruknęłam pod nosem, chwytając swoją torebkę.

— W ogóle... — rzuciła przyjaciółka, gdy szukałam po całym salonie kluczy od mieszkania. — Mówiłam ci, że Kenneth zaprosił mnie na kolację?

Zatrzymałam się w pół kroku, porzucając poszukiwania i spoglądając na Mię, która cała rozpromieniona, machała do mnie kluczami. Wyprostowałam się, podchodząc do niej.

— Serio?

— Serio, serio — odpowiedziała, podając mi klucze. — Już myślałam, że mnie nie polubił, bo strasznie mało mówił, jak ten tydzień temu wpadłam do was do kawiarni. Jednak odezwał się wczoraj, pisząc, czy nie chciałabym z nim pójść na kolację. Żeby pogadać.

— O cholera — mruknęłam, nawet nie wiedząc, czemu tak dziwnie reaguję. O to chodziło, prawda?

Żeby ich umówić.

— I nie powiem... Też się stresuję, bo nie wiem czego się po nim spodziewać.

— Wszystkiego — rzuciłam, wychodząc z mieszkania. — Może być niezwykle uroczy albo może rzucać ci groźne, znudzone spojrzenia. Może czarować cię swoimi tekstami na podryw albo może powiedzieć ci wprost, że go denerwujesz — wymieniłam, zakluczając mieszkanie i kierując się do windy. — Nie dopuść do tego, aby rozmowa zeszła na temat romantyzmu, bo nie da ci żyć. Zarzuci cię swoją gadką profesorsko-specjalistyczną i umrzesz z nudów. Pokłócicie się i pożrecie, rozchodząc w dwie strony.

— Okeej — mruknęła Mia, patrząc na mnie dziwnie. — Riss, jesteś pewna, że nie masz nic przeciwko temu, że z nim wychodzę?

— Oczywiście, że nie mam — wypowiedziałam, gdy zamknęły się za nami drzwi windy. — Masz mi opowiedzieć jak było.

The Losing Game [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz