dwadzieścia jeden

21.4K 1.3K 1.5K
                                    

i'm---

co złego, to nie ja

...

Wróciliśmy do domu rodziców chwilę po dwudziestej pierwszej. Przez całą drogę powrotną, Audrey opowiadała o swojej kampanii dla YSL, ogromnie się tym ekscytując. Zauważyłam jednak, że obchodziło to jedynie moją matkę. One we dwie szły przodem, plotkując, podczas gdy ja, Kenneth i Sean zostaliśmy z tyłu, śmiejąc się z całej tej sytuacji.

Cieszyło mnie, że nie było dziwnie pomiędzy mną a Seanem. Przespaliśmy się ze sobą, ale to było dawno i nieprawda, a teraz nic między nami tak naprawdę nie zaszło, więc.. Uznajmy to za temat, który odszedł w zapomnienie.

Zwłaszcza, że widziałam po sposobie w jaki on wypowiadał się o Audrey, że naprawdę strzała Amora trafiła go mocno i znienacka. Martwiłam się tylko o to, aby to moja siostra go nie zraniła.

Gdy dotarliśmy na podjazd, okazało się, że samochód ojca już na nim stał. Wspaniale, nie widziałam się z nim od dosłownie roku!

Edward Clare był specyficznym facetem. Nie mogę mu zarzucić, że był złym ojcem, gdyż nigdy, przenigdy nie powiedział na mnie złego słowa. Ale za to milczał. Zawsze milczał, gdy matka i siostra nakręcały się jak korbki, wytykając we mnie wszystkie wady i błędy.

Nie czułam z nim głębszej więzi. Zresztą tak jak z matką. Różnica była taka, że Victorii nienawidziłam całym sercem, a on był mi zupełnie obojętny. Nie wiem, co gorsze.

Odkąd pamiętam, dużo pracował. Ani razu nie słyszałam, aby kłócił się z matką albo wyraził swoją opinię na jakiś temat. To ona wszystkim rządziła i dyktowała nam życia. A jemu to najwyraźniej odpowiada, skoro jest z nią od czterdziestu lat.

- Zmarzłaś - zauważył Kenneth, gdy wsunął dłoń w moją, ściskając ją mocno. Spojrzałam na niego, a potem na nasze dłonie.

Nie wzięłam rękawiczek, więc tak, zmarzłam. Do tego miałam wrażenie, że moje serce skostniało od bólu, jaki w nim odczuwałam.

Mama i Audrey weszły do domu jako pierwsze. Nasza trójka za nimi, otrzepując buty ze śniegu. Zdjęłam kurtkę, odwieszając ją na wieszak i wrzuciłam czapkę do rękawa. Audrey zaśmiała się głośno z czegoś, co powiedział do niej po cichu Sean i razem, w piątkę, weszliśmy do salonu.

Ojciec siedział na kanapie. Odrobinę pochylony, z dłońmi złączonymi niczym do modlitwy i zwieszoną w dół głową. Obok niego stała duża, spakowana walizka i do tego czarna torba na ramię.

- Tato? - wypowiedziała zaskoczona Audrey, a on uniósł głowę, spoglądając na nas. Również wyglądał na zdezorientowanego, jakby w ogóle nie wiedział, że jego córki miały dziś przyjechać do domu.

Victoria wyminęła nas, wchodząc do salonu szybkim krokiem.

- Spóźniłeś się, Edwardzie. Dziewczynki na ciebie czekały - zauważyła, zupełnie ignorując całą tę scenerię.

Spojrzałam na Kennetha, widząc po jego oczach, że i on rozumiał, co się święci.

- Co to ma znaczyć? Kolejny wyjazd służbowy? - zapytała matka, układając ręcę na bokach i podpierając się tak. - Kiedy znajdziesz czas dla rodziny?

- Odchodzę, Victorio - powiedział tylko ojciec, a to, jak szorstko zabrzmiały te słowa, po raz kolejny uderzyło w moje zlodowaciałe serce.

- Słucham? - Zdziwiła się matka, na co Sean kaszlnął niezręcznie.

- Audrey - szepnął, łapiąc ją za dłoń i chcąc się wycofać. Siostra jednak wyrwała się mu, idąc do przodu i stając u boku matki.

- Co ty właśnie powiedziałeś? - pisnęła głośno, kręcąc głową z niedowierzaniem.

The Losing Game [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz