Nie wiedziałem ile czasu minęło odkąd urwał mi się film. Godzina? Może dwie? Albo cały dzień? Nie miałem pojęcia.
Całe ciało miałem obolałe, a głową pulsowała mi tępym bólem. Podniosłem ociężale powiekę. Spróbowałem wstać jednak gdy pokój zaczął się kręcić stwierdziłem, że to niekoniecznie najlepszy pomysł.
Wpatrywałem się w sufit próbując poukładać sobie bieg ostatnich wydarzeń. Byliśmy w Centrali, a to... Laboratorium profesora. Jestem tu, bo walczyliśmy z Lex'em. Ja i Penny... PENNY!
Poderwałem się do siadu i zacząłem rozglądać po pomieszczeniu. Pokój kręcił się i wirował, a ja usilnie starałem się myśleć trzeźwo. Przytrzymując się blatu wstałem chwiejnie na nogi.
Laboratorium było całkowicie zniszczone, rozwalone szafki, potłuczone szkło i opary bliżej nieznanych substancji unoszących się pod sufitem. Przeszedłem kilka kroków, miałem już pewność że Penny nie ma w pomieszczeniu.
Myśl Talon, myśl! Czułem, że zaczynam panikować. Gdzie ona może być?
Powolnym krokiem wyszedłem z laboratorium. Zacząłem wspinać się po schodach. Na jednym ze stopni zobaczyłem coś co przykuło moją uwagę. Bransoletka Penny.
Podniosłem ją ostrożnie i zacząłem obracać w palcach.
Czemu tu leży? Przecież Penny by od tak jej nie zostawiła. A może ją zgubiła? Czułem, że w gardle mam co raz większą gulę. Musiałem ją znaleźć i to migiem.
Ruszyłem korytarzem w stronę biura Quimby'ego z nadzieją że może chociaż staruszkowi nic się nie stało.
Po drodze widziałem masę zniszczeń, cała Centrala była zniszczona i wręcz sypała się w dłoniach. Kto by pomyślał że jeden człowiek jest w stanie zniszczyć całą agencje . Talent Lex'a jednocześnie mnie przerażał i fascynował. Sam kiedyś chciałem być takim ,,złym". Jeszcze jakiś czas temu w wujku i po części w nim widziałem wzór do naśladowania, to jakim złoczyńcą chce być. Jednak coś, raczej ktoś nigdy nie pozwalał mi zrobić tego o czym zawsze marzyłem, ktoś mnie powstrzymywał. A była to Penny.
Dla niej czułem, że w jakimś stopniu chce być dobry, że nie muszę być całkowicie zły, żeby być szczęśliwy.
Byłem już pod gabinetem Quimby'ego. To miejsce wyglądało jak gdyby przeszedł tu huragan. Oprócz wyraźnych śladów zniszczeń, dziur w ścianach i nadszarpanej elektryki w oczy rzucały się powyginane we wszystkie strony drzwi, które z potwornym zgrzytem usilnie próbowały się odsunąć gdy przed nimi stanąłem.
Odepchnąłem jedno ze skrzydeł na bok i wszedłem do środka. W gabinecie na krześle siedział Quimby, poturbowany, posiniaczony, ale żywy. Oprócz niego w pomieszczeniu była jeszcze jedna zagubiona owieczka.
- Talon - Kyla podeszła do mnie dziwnie spokojna - Nic ci nie jest?
- Mniejsza o mnie, gdzie jest Penny?
Kyla popatrzyła najpierw na Quimby'ego potem na mnie jednak nie potrafią spojrzeć mi w oczy.
Czułem jak krew się we mnie gotuje. MOJEJ Penny coś się stało, a ona wiedziała co.
- Gdzie. Ona. Jest? - czułem że muszę w coś uderzyć i to mocno
- Talon ja... - głos wiązł jej w gardle - Ja nie wiem jak ci to powiedzieć ale...
- Ale co? Teraz nagle zapomniałaś języka w gębie?
- Chłopcze spokojnie - Quimby podniósł się z krzesła i podszedł do mnie, po czym położył mi rękę na ramieniu. Westchnął. - Penny została porwana przez Lex'a. Grupa agentów została wysłana w pościg za nimi, teraz czekamy na wieści.
Czułem uginające się pode mną kolana. Porwana? Ale jak? Jak mogłem do tego dopuścić? Gdzie ona teraz jest?
Potok moich myśli został przerwany przez jedno spojrzenie, które rzuciłem w stronę Kyli.
- Ty... - czułem jak cała kipiąca we mnie złość zaraz wybuchnie - Ty uciekłaś jak ostatni tchórz. Zostawiłaś Penny i mnie samych gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Przez ciebie ona została porwana! PRZEZ CIEBIE...
- DOŚĆ. - Quimby stanął między nami - To nie czas i miejsce na awantury. A ty - zwrócił się bezpośrednio do mnie - uspokój się wreszcie bo twoje krzyki napewno Penny nie pomogą.
Z wielkim mętlikiem w głowie podszedłem do dziury w ścianie gabinetu i wpatrując się w miasto starałem się ochłonąć i pozbierać myśli.
Wziąłem kilka głębokich wdechów. Myśl Talon, co by teraz zrobiła Penny?
- Czy grupa pościgowa ustaliła dokąd ją zabrali? - odezwałem się po chwili.
- Prawdopodobnie w stronę Arktycznej kwatery Centrali, którą Penny miała odbić. - powiedziała ostrożnie Kyla.
- Świetnie, czy Centrala ma jeszcze jakiś wolny statek?
- Wydaje mi się, że w garażu stoi Gadżetmobil, ale ty chyba nie chcesz...
- Tak chce. - odpowiedziałem stanowczo - Lecę odbić moją dziewczynę, a ty lecisz ze mną.

CZYTASZ
Ms. Inspektor Claw
FanfictionMimo nieustannej walki dobra ze złem agenci M.A.D rosną w siłę i przyjmują jeden z posterunków centrali. Próbę odzyskania siedziby podejmuje starsza agentka Penny. Jednak czy i tym razem dobro zwycięży? I czy młody zastępca jednego z największych pr...