Oficjalnie mogłam sobie pogratulować. Brawo Penny! Właśnie wypłakałaś się w ramie twojego największego wroga i okazałaś słabość. Szef Quinby wręczyłby ci medal!
Jak mogłam mu powiedzieć, że boje się kolejnej misji!? Dlaczego mu to powiedziałam? Przecież jeśli to wyjdzie na jaw cały świat mnie wyśmieje. Będę skończona w świecie tajnych agentów. Z resztą Talon pewnie już się śmieje. Mogę się założyć, że w głowie obraca mu się trybik, który już planuje jak wykorzysta tą wiedzę przeciwko mnie. To koniec.
Lecz niestety taka była prawda. Po tym wypadku, mimo że wyszłam z niego prawie bez szwanku moja psychika nie była w najlepszym stanie. Pochłaniał mnie paraliżujący strach na myśl że angenci M.A.D znowu celują we mnie lub w kogoś z moich bliskich i stanowią dla nich zagrożenie. A to co stało się przed chwilą utwierdza mnie w przekonaniu, że zaczynam bać się otaczającego mnie świata. Czułam wewnętrzną potrzebę owinięcia Talona grubą warstwą foli bąbelkowej i posadzenia na kanapie.
On tym czasem kręcił się po grocie przyglądając się badawczo każdej ścianie i każdej szczelinie, która rzuciła mu się w oczy.
Na jego twarzy pojawiało się coraz większe zrezygnowanie i złość. W pewnym momencie w akcie złości chciał uderzyć ręką w ścianę jednak zatrzymał ją kilka centymetrów od niej i powoli cofnął do siebie ze zmieszaną miną.
Gdy obszedł już całą grotę wzdłuż i wszerz zrezygnowany usiadł obok mnie i okrył nas kocem
- Skończyły mi się pomysły. - przyciągnął plecak do siebie po czym wyciągnął z niego paczkę krakersów - Nie mam pojęcia jak się stąd wydostać.
Westchnęłam ciężko. I co teraz? Zostaniemy tu na zawsze? Powoli zaczynało się nam kończyć jedzenie i picie. Najcieplej też tutaj nie było, czułam że zaczyna doskwierać mi katar. Niestety ani ja, ani Talon nie mieliśmy pomysłu na to jak stąd wyjść. Miałam wrażenie, że los cały czas ze mną igra stawiając przede mną nowe przeszkody i powody to stresu.
Nagle poczułam że ktoś mnie przytula. Talon obejmował mnie mocno i głaskał po włosach.
- Hej, będzie dobrze Penn. - powiedział spokojnie - przynajmniej nie zamarzniesz tutaj sama - dodał z typowym dla siebie uśmiechem.
Mimowolnie uśmiechnęłam się. Jakaś część mnie cieszyła się że Talon jest tu ze mną. Odsunął się i podał mi jedno z ciastek. Jedliśmy w ciszy rozglądając się bez celu po grocie. Zaczęłam wodzić wzrokiem po pęknięciu biegnącym w ścianie obok, po chwili jednak ciszę przerwał Talon.
- Umm... Penn?
- Tak?
- Mogę ci zadać pytanie?
Zaskoczona kiwnęłam głową.
- Jaki jest twój ulubiony kolor?
Czułam się trochę zbita z tropu.
- Skąd to pytanie ?
- Cóż... Chciałem jakoś przerwać tą martwą ciszę i... - odwrócił wzrok zakłopotany - ... Może choć raz porozmawiać normalnie, a nie jak wrogowie? - podrapał się nerwowo po karku
Nie bardzo wiedziałam co o tym sądzić. Z jednej strony nie powinna mu zdradzać niczego na mój temat, już i tak wie za dużo, z drugiej strony może faktycznie była to jedyna okazja na to by porozmawiać ze sobą normalnie...
- Czerwony. A twój? - spytałam
- Głupie pytanie - powiedział wskazując na swój ubiór od stóp do głów cały w fiolecie
- W sumie racja - uśmiechnęłam się pod nosem - Musi ci odpowiadać, że cała kwatera M.A.D jest fioletowa. Twój wuj też go tak bardzo lubi?
- Cóż wuj Claw przy projekcie kwatery wspominał coś o ,,kolorze władzy" czy czymś takim. - pokazał palcami cudzysłów - Mi się podoba bez żadnej dziwnej symboliki.
- Z bardzo długiego wywodu Kayli o kolorach. - na samo przypomnienie rozbolały mnie uszy - kojarzę, że fiolet był przypisywany właśnie królom. Może wybrał go nie bez powodu...
- Coś może w tym być. Jeśli spojrzeć na to z tej strony ma to sporo sensu. - bawił się rąbkiem koca - A czerwony?
- Czerwony symbolizuje wiele rzeczy. Władze, miłość, odwagę...
Której mnie pozbawiono - dodałam w myślach.
- Co w ogóle naszło twoją przyjaciółkę na zrobienie ci wykładu o kolorach? - spytał z zaciekawieniem
- Długa historia - westchnęłam i oparłam bride na kolanach - Kayla wybierała się na randkę i poprosiła mnie o radę w wyborze ciuchów. Wskazałam jej trzy komplety, ale wszystkie odrzuciła i stwierdziła, że się nie znam na doborze odpowiednich kolorów czy coś takiego. Skończyło się bardzo długim wykładem, przez który sama prawie się spóźniła na swoją randkę.
Talon roześmiał się głośno. Śmiech był tak zaraźliwy, że po chwili sama zaczęłam śmiać się pod nosem.
- To musiał być fascynujący wykład - stwierdził gdy się trochę uspokoił
- Taa, uszy bolą mnie na samo wspomnienie.
Rozmawialiśmy tak przez dość długi czas, śmialiśmy, wymienialiśmy spostrzeżeniami. Odnosiłam wrażenie, że nie rozmawiam ze swoim największym wrogiem, a dobrym przyjacielem.
Właśnie nadmiernie gestykulowałam podczas jednej z opowieści o dawnych misjach gdy odezwał się Talon.
- Ładna bransoletka - wskazał na moją prawą rękę - Nie zauważyłem jej wcześnie. Skąd ją masz?
Popatrzyłam na niego pytająco. Jaka bransoletka? Potem spojrzałam na swój prawy nadgarstek, potem znowu na Talona. Uśmiech sam pojawił mi się na twarzy.
- Talon jesteś genialny - pocałowałam go mocno w policzek - Już wiem jak się stąd wydostać!

CZYTASZ
Ms. Inspektor Claw
Fiksi PenggemarMimo nieustannej walki dobra ze złem agenci M.A.D rosną w siłę i przyjmują jeden z posterunków centrali. Próbę odzyskania siedziby podejmuje starsza agentka Penny. Jednak czy i tym razem dobro zwycięży? I czy młody zastępca jednego z największych pr...