XXI +

125 5 1
                                    

Jechałem windą na ostatnie piętro kwatery do gabinetu Doktora Clawa. Byłem na siebie niewyobrażalne wściekły częściowe wykonanie zadania mnie nie satysfakcjonowało, a wręcz było skazą na mojej przestępczej karierze. Jeśli chce zostać  złoczyńcą znanym bardziej niż szef nie mogę pozwalać sobie na takie błędy.
W głowie układałem składny raport, który miałem zdać przed Doktorem Clawem. On też najprawdopodobniej nie będzie zadowolony z faktu, że nie przyprowadziłem jego zdradzieckiego bratanka tylko to blond dziewuchę. Z ciekawości odpaliłem mój komunikator. Jeśli jest agentką Centrali musiała być wpisana rejestr agentów.
Przeglądałem spis aż dotarłem do zdjęcia tej upierdliwej dziewuchy.
- ,,Penny Brown. Starsza agentka Centrali... Bla bla bla... - zagłębiałem się dalej w rejestr aż dotarłem do informacji, która mimowolnie przywiodła na moją twarz szeroki uśmiech - ,,Siostrzenica Inspektora Gadżeta!"
Roześmiałem się złowieszczo. Nie mogłem trafić lepiej. Nie dość, że dziewczyna ściągnie Talona to jeszcze może sprowadzić do kwatery samego Gadżeta.
Chwilę później winda zatrzymała się na najwyższym piętrze z cichym kliknięciem.
Mój przełożony jak zwykle siedział za biurkiem wpatrzony w liczne ekranu
- Szefie
- Podejdź Lex - zachrypnięty głos doktora odezwał się zza fotela - Jak przebiegała misja? Czy mój zdradziecki bratanek gnije już w zimnych lochach?
Przełknąłem ślinę starając się zachować spokój i powagę.
- Pański bratanek niedługo się tu zjawi - zrobiłem chwilowa pauzę czekając na jego reakcje - być może uda nam się też schwytać Inspektora Gadżeta.
- A jaki niby masz plan młody człowieku, aby ściągnąć do nas emerytowanego inspektora?
- Mniej więcej taki - wcisnąłem kilka przycisków na panelu. Na głównym ekranie wyświetlił się widok z kamery z celi w której siedziała ta mała agentka
Doktor Claw roześmiał się złowieszczo
- Dobrze uczyniłem mianując cię moją prawa ręką.
Zacząłem rozmyślać jak wykorzystam te małą agentkę to realizacji mojego planu, gdy do pomieszczenia wszedł chudy jak patyk człowiek w kombinezonie M.A.D. Przed sobą pchał wózek z dwoma parującymi kubkami herbaty.
Już czas - pomyślałem.
Doktor Claw wziął jeden z kubków, drugi zabrałem ja, po czym odprawił gniewnie podwładnego.
Umoczyłem usta w gorącym napoju, odrobina ciepła w tej zimnej dziurze.
Szef zaczął opowiadać o kolejnym planie, który dla mnie przygotował, jednak po chwili głos uwiązł mu w gardle.
Szyderczy uśmiech wkradł mi się na twarz gdy doktorek nagle zaczął się dusić.
Spadł z fotela. Złapał się rękoma z gardło. Jego naznaczona wiekiem twarz robiła się to sina to blada.
Stanąłem nad nim dalej się uśmiechając, gdy on zwijał się próbując usilnie łapać powietrze. Udało się.
- Coś...ty..zro..- wychrypiał resztkami sił
Chwilę milczałem po czym nachyliłem się nad jego uchem i wyszeptałem mu do ucha jedno zdanie, przerażenie w jego oczach był nader oczywiste.
- Umarł król, niech żyje król.

Ms. Inspektor ClawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz