Potrzebowałem chwili na zrozumienie tego co się przed chwilą wydarzyło. Zrobiłem kolejną niewyobrażalne głupią rzecz. W moim bucie doszło do niewielkiego spięcia przez co wylądowałem skołowany na ziemi. Po chwili usłyszałem krzyk Penny, a potem rzuciła się na mnie i przeturlaliśmy się kawałek dalej. Zastanawiałem się o co jej chodzi po czym rozległ się huk i kątem oka dostrzegłem, że w miejscu, w którym przed chwilą siedziałem wylądowały dość spore odłamki lodu i ostre sople. Jeden z nich miał z pół metra! Rozsypały się na drobne kawałeczki jednak kilka z nich zostało w postaci twardych odłamów.
Penny leżała z głową na mojej klatce piersiowej starając się uspokoić. Po policzkach ciekły jej łzy.
Ja również starałem się uspokoić oddech.
Uratowała mnie. Penny znowu mnie uratowała. I każdy mógłby tu teraz powiedzieć, jak to uwłacza mojej męskości, bo znowu ratuje mnie dziewczyna. Miałem to gdzieś. W głębi duszy cieszyła mnie myśl, że Penny zależy na tym żebym żył. Obchodziła ją moja osoba. To coś co rzadko się zdarzało. Na ogół byłem zdany sam na siebie.
Drżącą ręką pogłaskałem Penny po włosach.
- Spokojnie Penn. Nic mi nie jest. - starałem się brzmieć pocieszająco mimo że sam jeszcze lekko się trzęsłem.
Z jej strony nie było żadnego odzewu, zaczynałem się niepokoić.
Usiadłem, a ona dalej wtulała się we mnie patrząc w przestrzeń nieobecnym wzrokiem. Z łapałem ją delikatnie za podbródek i skierowałem jej wzrok na siebie.
- Penny, wszystko w porządku? - zapytałem mając nadzieję, że nic się jej nie stało
Patrzyła na mnie przez chwilę jakby zobaczyła ducha poczym emocje w niej duszone eksplodowały.
- Idioto! Dlaczego!? Dlaczego!? Dlaczego!? Czemu najpierw robisz potem myślisz!? - zacisnęła dłonie w pięści i zaczęła bić nimi moje barki - Mogłeś zrobić sobie krzywdę, albo gorzej! A co ze mną? Jakbym ci pomogła? Zamarzła bym tutaj bez ciebie i nikt by o mnie nie pamiętał! - łapała pospiesznie oddech po czym wtuliła się znowu we mnie i łagodniej dodała - Nie rób tak więcej, proszę.
Ostatnie słowa rozłożyły mnie na łopatki. Jak mogłem tak ją wystraszyć? Czułem ucisk w sercu na myśl, że przysporzyłem jej tyle stresu.
- Przepraszam - wyszeptałem
Pogłaskałem ją po włosach i przytuliłem mocniej do siebie. W ciszy nasłuchiwałem jak oddech Penny powoli się uspokaja.
- Przepraszam - powtórzyłem głośniej - Nie chciałem. Trochę się zdenerwowałem bo nie mam pojęcia jak nas stąd wydostać. Przepraszam Penn. - wtuliłem nos w jej jasne włosy
Po chwili usłyszałem, że bardziej się rozpłakała.
- Hej, spokojnie znajdziemy wyjście - starałem się ją pocieszyć jednak to nic nie dało
Zaczynałem się niepokoić stanem Penny. Tyle misji, w których braliśmy udział, tyle sytuacji w których byliśmy zagrożeni, tyle momentów gdzie ratowaliśmy się nawzajem i nigdy wcześniej nie uroniła nawet łezki, a teraz?
- Penny, co się dzieje? - spytałem łagodnie kierując ponownie jej wzrok na mnie - Możesz mi przecież powiedzieć.
Przez dłuższą chwilę walczyła ze sobą. Złapałem ją za rękę dla dodania otuchy. W oczach znów wezbrały jej łzy, ponownie zaczęła drżeć. Wtuliła twarz w moją kurtkę i powiedziała cicho.
- Ja...Ja nie wiem Talon. Nie wiem co się ze mną dzieje - jej głos drżał z każdym słowem - Nigdy tak się nie czułam. Ja... Ja się boje.
- Czego się boisz Penny? - spytałem łagodnie
- Boje się... tego że coś może się stać mnie albo moim bliskim. - przy ostatnim słowie mocniej ścisnęła moją rękę - Zawsze zdawałam sobie sprawę że praca agenta nie jest łatwa. Wiedziałam że będą misję trudne, a czasem i niebezpieczne, ale... - urwała żeby zaczerpnąć powietrza
- Ale?
- Nie wiem co teraz zrobić. Nogi mam jak z waty na myśl że miałabym znów się tej misji podjąć. Ja nie chcę! Ja się boje! - czułem jak z każdym słowem cała negatywa energia zbierana w niej przez cały ten czas powoli uchodzi - Chce znowu czuć się bezpiecznie. - wyszeptała na koniec
Nie miałem pojęcia co o tym myśleć. Jedyne co w tej chwili czułem był gniew. Gniew w całości skierowany na mojego wuja, który jednym przyciskiem rozbił całą pewność siebie Penny w drobny mak, pozostawiając ją kruchą i zagubioną. Chciałem żeby za to zapłacił.
Penny na szczęście powoli się uspokajała. Od razu można było zauważyć, że powiedzenie tego co jej leży na sercu dobrze jej zrobiło.
- Dzięki, Talon już mi lepiej - odsunęła się i otarła łzy
- Nie musisz mi dziękować - uśmiechnąłem się
Penny spróbowała wstać powoli jednak lewa noga się pod nią ugięła. Wstałem pospiesznie i podtrzymała ją poczym sprawnym ruchem podniosłem i zacząłem nieść w stronę naszego mini obozu.
Chciała protestować, ale jej przerwałem.
- Zanim spróbujesz protestować. Tak, wiem, że potrafisz chodzić. I nie, nie postawie cię, bo nie będziesz nadwyrężała nogi - uciąłem
Ułożyłem Penny delikatnie na posłaniu, a sam zacząłem nerwowo chodzić po grocie. Musiałem znaleźć jakiś sposób na wydostanie się stąd. Tylko jaki?

CZYTASZ
Ms. Inspektor Claw
FanfictionMimo nieustannej walki dobra ze złem agenci M.A.D rosną w siłę i przyjmują jeden z posterunków centrali. Próbę odzyskania siedziby podejmuje starsza agentka Penny. Jednak czy i tym razem dobro zwycięży? I czy młody zastępca jednego z największych pr...