XXIX

63 7 0
                                    

Kiedy byłam mała praca tajnego agenta jawiła mi się trochę jak praca superbohatera. Takiego jak z komiksów które czytałam gdy byłam mniejsza. Kogoś kto niczego się nie boi i bezinteresownie ratuje mieszkańców miasta przed okrutnym złoczyńcą. Taki bohater zawsze był odważny, wlatywały w ogień i walące się budynki. Też chciałam taka być,  zawsze odważna, zawsze pomagać innym i walczyć ze złem za wszelką cenę.

Czy zachowałam się dzisiaj jak bohater? Co z agentami Zła, których ogłuszyliśmy? Zostali w kwaterze bez możliwości ewakuacji. Oni pewnie też mieli rodziny. A my wysadziliśmy  kwaterę żeby się ratować. Nawet Lex nie powinien zginąć w tak okrutny sposób. Bohater by nie uciekł, nie bał się zostać żeby pomóc.

Ale boje się ...

Boje się, że więcej już nie zobaczę tego co mnie otacza. Nie przeczytam więcej żadnego komiksu, nie zjem więcej lodów.

Nie zobaczę więcej wujka Gadżeta, Łepka, Kyli, ani nikogo więcej z agencji.

Nie zobaczę więcej Talon.

Talon...

Musiało minąć tyle czasu, żebyśmy zrozumieli co do siebie czujemy. Musiało się tyle rzeczy wydarzyć żebyśmy zrozumieli jak bardzo jesteśmy dla siebie ważni. Szkoda że mieliśmy tak mało czasu.

3...2...1...

Do moich uszu dotarł krzyk Lex'a zagłuszony przez odgłosy popadające w ruinę kwatery.

To koniec. Otoczyła mnie absolutna ciemność, a ciszą aż piszczała w uszach.

***
Penny... Penny... Proszę obudź się.

Głos dobiegał do mnie gdzieś z daleka. Ktoś mnie wołał, ale nie mogłam rozpoznać głosu.

Czy ja umarłam? Zadawałam sobie to pytanie do momentu kiedy poczułam, że ktoś trzyma moją dłoń.

Czy to znaczy, że żyje? Spróbowałam otworzyć oczy co przychodziło mi z wielkim trudem. Gdy uchyliłam powieki oślepiło mnie jasne światło.
Chciałam zasłonić oczy reką ale nie mogłam jej podnieść. Bolało mnie całe ciało, w szczególności głowa która pulsowała tępym bólem.

- Obudziła się, całe szczęście - stwierdził ktoś z ulgą

Głos dotarł do mnie tym razem wyraźniej. Próbowałam odwrócić głowę w jego stronę, ale szybko zostałam powstrzymana przez czyjąś rękę.

- Nie ruszaj się Piękna Penny, jesteś ranna.

Piękna Penny...?

- Talon? - szepnęłam bo tylko na tyle było mnie stać

- Tak, jestem tutaj spokojnie. Już niedługo będziemy w Metrocity.

Poczułam jak ktoś delikatnie mnie podnosi i kładzie na czymś miękkim.
Chwilę później znowu straciłam przytomność.

***
Gdy znów próbowałam otworzyć oczy światło dalej mnie oślepiało, ale tym razem mogłam zasłonić je ręką. Nad sobą widziałam sufit i lampy rażące ostrym blaskiem. Gdzie ja jestem?

Powoli podniosłam się do siadu. Wszystko wokół było białe, pościel, łóżka, ściany, szafki. Byłam w szpitalu.

- Oh Penny obudziłaś się!

Odwróciłam się w stronę głosu. Kyla leżała na łóżku obok w białej koszuli i bandażu oplatającym czoło, ale wyglądała w porządku.

- Już myślałam że się nie obudzisz, leżałaś tak trzy dni.

- Trzy dni? Co się działo przez ten czas?

- Centrala przejeła arktyczna kwaterę, a raczej to co z niej pozostało. Wyłapali agentów, którym udało się uciec i zabrali się za uprzątnięcie gruzów po wybuchu. Szef stara się jak może żeby wyciszyć całą sprawę, ale od dobrych dwóch dni Centrala jest na językach wszystkich mieszkańców Metrocity. A jeszcze nikt nie dowiedział się o śmierci Clawa.

Ms. Inspektor ClawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz