XXIV

65 7 3
                                        

Droga przez hangar była zadziwiająco łatwa biorąc pod uwagę fakt, że Lex już pewnie dawno zdawał sobie sprawę z naszej obecności.

Co ty kombinujesz Lex? - zastanawiałem się w duchu

Cisza, bark agentów z laserami i pułapek wzbudzał we mnie niemały niepokój. Byłem tak skupiony na wychwyceniu jakiejkolwiek obecności agentów M.A.D, że gdy Kyla zachaczyła nogą o skrzynkę z narzędziami o mało nie zszedłem na zawał.

- Jeśli chcesz mnie wykończyć zanim dorwie mnie Lex to idzie ci bardzo dobrze.

- Wybacz, ja nie chciałam...

Uniosłem rękę aby ją uciszyć. Gdzieś w oddali coś się poruszyło. Czyjeś kroki zbliżały się do nas z każdą chwilą.

- Kryj się. - szepnąłem po czym wepchnąłem Kyle za metalowa szafę.

Drzwi otworzyły się z hukiem i do środka weszło dwóch agentów M.A.D z wysoko uniesionymi laserami. Rozglądali się uważnie po całym pomieszczeniu, jednak Matka Natura nie obdarzyła ich spostrzegawczością, gdy spoglądając kilkakrotnie w naszą stronę dalej nas nie widzieli.

Wtem jeden z nich szturchnął drugiego i wskazał laserem na sklepienie.

- Trzeba rozglądać się też po suficie, ta mała może być wszędzie.

- Noo - przytaknął drugi który z twarzy zdecydowanie przypominał prosiaka. - Szef powiesi nas za uszy jak jej nie znajdziemy.

Moja twarz rozpromieniła się na chwilę. Penny uciekła Lexowi. Moja zdolna dziewczyna! Teraz musiałem ją tylko znaleźć i stąd zabrać. Łatwizna. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Wymacalem w kieszeni złotą bransoletę. Nakazałem Kyli aby się schowała. Teraz albo nigdy.

- Stać, nie ruszać się! - krzyknąłem mierząc w nich bransoletką.

Odwrócili się chwilowo skołowani, po chwili jednak otrząsnęli się i wycelowali we mnie lasery

- No proszę szczęście nam dopisało, - agent uśmiechnął się szeroko - nie dość, że dostarczymy szefowi małą agentkę to w dodatku bonus w postaci zdrajcy.

- Nie był bym tego taki pewien.

- Tak? A co masz nam zamiar zrobić tą śmieszna bransoleteczką?

Agenci wystrzelili we mnie ze swoich laserów ale i ja nie pozostawałem dłużny. Wystrzeliłem w stronę świńskiego ryjka, a sam uskoczyłem przed ich pociskami. Laser wypadł agentowi z rąk i potoczył się w stronę szafy i zanim ktokolwiek zdarzył się zorientować Kyla wystrzeliła z ręki broń drugiemu agentowi. Zdezorientowani unieśli ręce w akcie poddania.

- Teraz bądźcie grzeczni, to nie będzie bolało.

Razem z Kylą związaliśmy, zakneblowaliśmy i wrzuciliśmy agentów do szafy.

Schowałem bransoletke do kieszeni i zabrałem drugi laser.

Pobiegliśmy z Kylą korytarzem. Obyło się bez większych problemów chociaż czułem, że zniknięcie dwóch członków M.A.D może długo nie pozostać niezauważone.

W tym szaleńczym biegu zastanawiałem się gorączkowo gdzie mogłaby być Penny.

Myśl Talon myśl. Gdybyś był Penny gdzie byś teraz był?

Gdybym był Penny pewnie najpierw bym się gdzieś ukrył, a potem poszukał jakiegoś planu budynku albo rozejrzał się po kwaterze. Penny nie wspominała żeby była tu zanim przejęło ją M.A.D. I na pewno nie przpusciłaby okazji aby ją odbić z rąk zła. Tyle że Lex napewno ją całkowicie rozbroił. W takim razie jak uciekła bez swojego Codexu? Przecież bez niego czuje się jak bez ręki. - po chwili doznałem olśnienia - Codex! Jeśli nie ma go przy sobie zapewne go teraz szuka a wszystkie rzeczy więźniów przechowuje się w magazynie na drugim piętrze. Talon jesteś geniuszem! - pochwaliłem siebie w duchu.

- Korytarzem w prawo - powiedziałem odwracając się do Kyli - musimy się dostać na drugie piętro.

Dziewczyna popatrzyła na mnie pytająco ale biegła dalej.

Wpadliśmy na klatkę schodową rozbrajającą przy tym trzech kolejnych agentów.

Gdy dobiegliśmy na drugie piętro wyjrzałem ostrożnie aby ocenić sytuację na piętrze. Wydawało się że nie ma tu żywej duszy. Po chwili jednak usłyszałem cichy trzask zamykanych drzwi. Ktoś wszedł do pomieszczenia na końcu korytarza i o ile nie myliła mnie pamięć tym pomieszczeniem był właśnie magazyn.

- Zostań tu i mnie ubezpieczaj. - poleciłem - Ja sprawdzę kto jest w środku

Przekradłem się pod drzwi i lekko je uchyliłem. Panowała tam zupełna ciemność, wszedłem do środka. Poruszałem się po omacku starając się: po pierwsze nie wpaść na nic, po drugie nie wpaść w potencjalnego magazyniera.

Przechodziłem między półkami rozglądając się na wszystkie strony. Może jeśli nie znajdę tu Penny to chociaż odzyskam jej rzeczy.

Odwróciłem się by zajrzeć do kolejnej alejki gdy poczułem na plecach niespodziewany ciężar, który przygniatał mnie do ziemi. To pewnie magazynier. Trzeba było przyznać że był dość silny.

Już miałem wyprowadzić kontratak gdy nagle otulił mnie znajomy zapach a przed oczami mignęły blond kosmyki.

- Penny to ja - szepnałem najgłośniej jak pozwalały mi na to przygniecione kolanem płuca.

Nacisk zelżał i mogłem swobodnie złapać oddech

- Talon? To ty? - usłyszałem w odpowiedzi

- Nie musisz mi dziękować Piękna Penny twój Talon zawsze przybędzie ci... Ała! A to za co?

Penny chwyciła najbliższą książkę i zaczęła mnie nią okładać.

- Głupi! Czemu żeś się za mną tak zakradał? Chciałeś żebym cię pozbawiła przytomność tak jak pozostałych agentów? Z resztą co ty tu robisz? Czemu za mną poleciałeś czemu tak się narażałeś. Pomyślałeś co by było gdyby Lex cię złapał? Idiota! Skończony idiota!

Gdy tylko skończyła mnie bić wzięła kilka głębokich wdechów i rzuciła się na mnie zamykając w mocnym uścisku.

- Tak się o ciebie bałam, cieszę się że nic ci nie jest.

Rozczuliło to moje złe serduszko, co prawda będę miał siniaka na ręce ale było warto dla tego uścisku. Odwzajemniłem go i pocałowałem Penny w czoło.

- Teraz już nic ci nie grozi - próbowałem zapewnić chyba bardziej siebie niż ją - Zabierajmy się stąd.

- Nie możemy, mamy tu jeszcze jedna rzecz do załatwienia

Spojrzałem na nią oczekując odpowiedzi jednak gdy w pomieszczeniu zapaliło się światło wiedziałem że nie ma czasu na wyjaśnienia.

Ms. Inspektor ClawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz