5. Dallas

255 35 14
                                    

Stacja benzynowa przypominała Harry'emu o strasznych historiach, które zawsze w Halloween opowiadał jemu i Gemmie ich ojciec. Stała pośrodku niczego, lekko zapuszczona z pojedynczymi świetlnymi punktami i mrugającym szyldem.

- Coś się stało? Patrzysz na to jakbyś miał z tym związaną nieziemską historie. - Powiedział powoli Louis przyglądając się z zaciekawieniem wyższemu. Harry spojrzał na niego i uśmiechnął się. Zapach dymu dotarł do jego nozdrzy i zdał sobie sprawę, że nawet nie zorientował się kiedy Tomlinson odpalił kolejnego już dziś papierosa.

- Kojarzy mi się z dzieciństwem. - Odchylił głowę do tyłu wpatrując się w gwiazdy. Jego smukła dłoń poszybowała w górę i niczym małe dziecko liczył gwiazdy i szukał konstelacji. Orion jak każdej zimy polował na nieboskłonie i Harry znów był zachwycony.

- To miejsce trochę przeraża. Powinienem martwić się o twoje młode lata?

Zaśmiał się, tak że jego oczy zmieniły się w wąskie linie. - Nie. To dobre wspomnienie. Kiedy byłem młodszy, każdego wieczora w Halloween ja, moja siostra Gemma i mama siadaliśmy w salonie i słuchaliśmy strasznych historii, które opowiadał tata.

- I mówisz o tym bo...?

- Moja ulubiona opowiadała o kobiecie, która zabłądziła w lesie. Wiele godzin starała się znaleźć drogę do domu ale na marne, aż w końcu znalazła opuszczoną stację benzynową. Zatrzymała się na niej bo sądziła, że następnego ranka, kiedy będzie już jasno uda jej się znaleźć drogę do domu. Nie pamiętam co działo się dalej, ale finalnie okazało się, że stacja benzynowa nigdy nie istniała.

- Jak to? Jakim więc cudem na niej nocowała?

- Dziewczyna miała schizofrenię. Nic co działo się w tej opowieści nigdy nie miało miejsca a działo się jedynie w jej podświadomości. Gwiazdy są jak nasz umysł. - Stwierdził nagle ponownie podziwiając małe jasne punkciki. - To taka metafora.

- Zrozumiałem, ale zastanawia mnie czemu akurat gwiazdy.

- Każda pojedyncza gwiazda jest jak myśl. Wszystkie są całkowicie różne i niezależne a jednak, dopiero razem tworzą coś niesamowitego. Spójrz w górę. - Louis zadarł głowę do góry i spojrzał w niebo. - Widzisz tę gwiazdę? -Harry wskazał na jedną z jaśniejszych. - Nazywa się Betelgeza. Wyobraź sobie, że jest to jakaś mała sprawa w twoim życiu. Jakaś myśl. Teraz trochę niżej, te trzy obok siebie, to pas Oriona. Są to kolejne myśli, gdy połączymy je wszystkie, pas, Betelgezę i jeszcze te, - wskazał na pojedyncze kropeczki - ujrzymy całego Oriona. On symbolizuje w tym coś na przykład pomysłu, zbitkę kilku różnych myśli. - Harry przesuwał palcem po niebie wskazując na poszczególne gwiazdy. - Tam jesienią jest Kasjopeja, królowa nieba tej pory roku. Zaraz obok niej jest Andromeda i Perseusz. A tu jest Cefeusz ojciec Andromedy.

- Czyli sądzisz, że każda gwiazda to myśl, konstelacja to pomysł a całe niebo to umysł?

- Tak, wiesz pozornie wypełnione myślami i pomysłami a jednak puste. Przynajmniej ja tak to widzę, wiem jednak, że dużo ludzi -zwłaszcza tych, którzy nie są wierzący uważają, że gwiazdy to duszę ludzkie. Nasi bliscy zaklęci w kulach gazowych, którzy pilnują nas z góry.

- Przecież gwiazdy też umierają. Jeśli to duszę to co się dzieje z nimi dalej?

- Jedni mówią, że wracają z powrotem do naszego świata, ale to niema sensu. Po co wracać go miejsca, które zraniło Cię najbardziej.- Nie było to pytanie a czyste stwierdzenie, i Louis nie rozumiał jak Harry, czyli ktoś kto w jego oczach wręcz ubóstwiał życie, mówił o nim jakby jednak nie kochał go tak bardzo. - To dość masochistyczne, nie uważasz? Drudzy natomiast, twierdzą, że gdy umiera gwiazda to ktoś zostaje zapomniany. Też mi się tak wydaje, te co święcą już o tylu lat to jacyś wielcy mędrcy, może Pitagoras albo sam Święty Piotr, reszta z nich to tacy ludzie jak my, którzy rodzą się i żyją przez jakiś czas po czym odchodzą i zostają zapomniani szybciej niż może się wydawać. Zatankujmy i jedźmy dalej, jest zimno a jeszcze dwie godziny drogi przed nami.

Jazz | Larry Stylinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz