Rozdział 14

162 13 2
                                    

Data ponownej publikacji - 28.03.2023

////////////////////////////////////////////////////

Odchyliłem głowę do tyłu i przesunąłem dłońmi po twarzy Jimina, odgarniając jego włosy. Teraz mogłem patrzeć bez przeszkód na tę przepiękną twarz. Uśmiechnąłem się, gdy dotarło do mnie to, co się właśnie zdarzyło.

Jimin mnie pocałował.

Ja pocałowałem Jimina.

I było bosko.

Następnie uderzyło mnie wspomnienie mojej tyrady, spowiedzi oraz opacznego zrozumienia jego pocałunku z ... Seokjinem, i wtedy mój uśmiech zgasł. Zrobiłem z siebie idiotę. Powiedziałem tak wiele głupich, choć prawdziwych rzeczy i...

O. Mój. Boże.

Powiedziałem mu, że go kocham

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Powiedziałem mu, że go kocham. Powinien był wziąć nogi za pas, przerażony moim wariackim i chaotycznym wystąpieniem oraz skończonym kretynizmem. Jednak... nadal stał tutaj, tuż przy mnie. Deszcz zalewał nas strumieniami, a on pieścił dłońmi moją twarz. Nie rozumiałem tego.

–Chim, dlaczego? Nie wystraszyłem cię? Nie przeraziła cię moja mała, głupkowata przemowa? Dlaczego nie uciekasz z krzykiem? Ja bym pewnie tak zrobił, będąc na twoim miejscu – Pytałem go, gładząc kciukiem jego dolną wargę.

Pocałował ten kciuk, a następnie przykrył lewą ręką moją dłoń. Jego druga ręka przesunęła się po moim karku, w stronę włosów, chwytając je mocno. Przyciągnął nasze twarze do siebie, a kiedy usta już miały się zetknąć, powiedział:

– Ponieważ nie ma takiego miejsca, w którym wolałbym teraz być i nie ma nikogo, z kim chciałbym być, poza tobą.

Wtedy znów mnie pocałował. Ten pocałunek nie był słodki i czuły jak nasz pierwszy. Był namiętny i mocny, pełen żaru i pożądania. Jak gdyby, całując mnie, próbował powiedzieć mi, jak bardzo mnie pragnie, jak bardzo mnie potrzebuje. Miałem nadzieję, że również to, jak bardzo mnie kocha.

Odwzajemniłem ten pocałunek z całą mocą, na jaką było mnie stać. Przelałem w niego wszystko to, co czułem od dwóch miesięcy. Pragnienie, pożądanie, miłość, uczucie przyciągania, strach, fascynację i poczucie spełnienia, po prostu wszystko. Wciągając jego język do ust, zacisnąłem pięść na jego włosach, odchylając mu głowę, żeby zapewnić sobie lepszy dostęp do warg. Jęknął mi w usta i otoczył mnie ramionami, przyciskając nas do siebie, od bioder po klatkę piersiową. Poczułem metal kolczyka w sutku, wbijający mi się w pierś i jego erekcję.

To za dużo.

Musimy przestać.

– Jimin – Wymknęło się z moich ust, gdy przerwałem pocałunek. Chciałem powiedzieć to zdecydowanym tonem, żeby ściągnąć jego uwagę, ale wyszedł mi niski, gardłowy jęk.

– Jungkook – Usłyszałem w odpowiedzi, również jako jęk, po czym zaatakował moją szczękę i szyję, szczypiąc i całując mnie otwartymi ustami, od ucha po jabłko Adama. Oblizał je dookoła i jednocześnie wypchnął biodra w kierunku moich.

Ja pieprzę, to było cholernie za dużo.

Musiałem się pohamować, żeby nie rozebrać go do naga i nie wziąć tu, na środku chodnika.

Podczas gdy moje ciało i hormony wrzeszczały do mnie „nie przestawaj", cofnąłem się o krok od niego, sprawiając, że już się nie dotykaliśmy. Musiałem się odsunąć od żaru jego ciała, znaleźć się daleko od tych diabelskich, wspaniałych ust, daleko od... mojego miejsca na świecie.

– Kookie? – Zapytał, podchodząc o krok bliżej, ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.

Wtedy zauważyłem, że on nadal był boso.

Idiota.

– Gdzie są twoje buty? – Praktycznie wywrzeszczałem, wskazując na jego stopy.

– W domu. Wybiegłeś i... i musiałem pobiec za tobą – Powiedział cichym głosem.

– Nie mogłeś poświęcić trzydziestu sekund, żeby włożyć buty? – Zapytałem, nie dowierzając.

– Nie. Wybiegłeś... i musiałem... cię dogonić... żeby... – Wykrztusił.

Pobiegł za mną w przenikliwie zimną, mokrą noc, z gołymi stopami, żeby dogonić moją durną dupę. Żadne słowa nie byłyby w stanie wyrazić mojego wzruszenia.

– Och, słodki, przepiękny chłopcze... – Powiedziałem, podchodząc bliżej i dotykając dłonią jego twarzy, żeby pogłaskać jego policzek.

Park pochylił się, by znów mnie pocałować, ale ja cofnąłem się, zanim nasze wargi miały szansę się połączyć. Uniósł brew, znowu zdezorientowany i trochę zirytowany tym, że nie pozwoliłem mu się pocałować.

– Powinniśmy wracać. Ty... Nie, obaj złapiemy zapalenie płuc, jeżeli zostaniemy tu dłużej.

Pokiwał głową, teraz już się uśmiechając, po czym wziął mnie za rękę i ruszył w kierunku domu. Nie uszło mojej uwadze, że ostrożnie stawiał kroki, idąc na palcach. Jego stopy z pewnością były już nieźle zmarznięte i obolałe od zimna i biegu po chodniku.

Cóż, to niedobrze.

Szarpnąłem jego ramię, żeby go zatrzymać i powiedziałem :

– Chodź tu. Wskakuj.

Popatrzył na mnie, jakbym postradał zmysły.

Stanąłem przed nim, lekko przykucając i dając mu w ten sposób do zrozumienia, że powinien wskoczyć mi na plecy. Chichocząc, wspiął się na mnie. Wstałem, włożyłem ręce pod jego kolana, a on oplótł ramionami moją szyję i barki. Nie był ciężki, nie tak bardzo. Starałem się nie myśleć o tym, że jest mocno przyciśnięty do moich pleców, kiedy ruszyłem w stronę domu Jimina.

– Nikt mnie nie nosił „na barana" od jakichś piętnastu lat – Powiedział miękko tuż przy mojej szyi i przeciągnął po niej wargami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Nikt mnie nie nosił „na barana" od jakichś piętnastu lat – Powiedział miękko tuż przy mojej szyi i przeciągnął po niej wargami.

O ja pierdolę.

– Chim, musisz przestać albo nie zdołamy wrócić – Oświadczyłem stanowczo.

– Okej, przestanę, jeżeli obiecasz, że będziemy to kontynuować, kiedy znajdziemy się w domu – Odrzekł, składając ostatni pocałunek na mojej szyi.

– Zobaczymy – Odparłem.

Chociaż z największą chęcią całowałbym go bez przerwy, to jednak musieliśmy porozmawiać.

Potem możemy się całować.

I całować.

I całować bez końca.

Blue Eyes Damage  - Saga Eyes (Wznowione, w trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz