Data ponownej publikacji - 04 kwietnia 2024
//////////
Stałem w kuchni, jeszcze na wpół śpiący, siorbiąc kawę, którą Jimin wręczył mi kilka minut temu. Mówił do mnie, ale nic z tego nie rozumiałem, tylko co jakiś czas wydawałem z siebie pomruki, żeby wyglądało na to, że słucham.
Mój chłopak robił z jakimś mięsem coś, co wydawało się niemal obsceniczne. Pokrywał go grubą warstwą mieszaniny masła, oliwy i ziół. Cały czas gadał, a mgła w mojej głowie powoli zaczęła się rozrzedzać dzięki kofeinie. Przerwa w jego wywodzie ponownie wywołała u mnie automatyczne chrząknięcie.
– Nie jesteś rannym ptaszkiem, co? – Zapytał Jimin, stając nagle przede mną.
– Mogę być jak skowronek, jeśli przesypiam pełne osiem godzin... Ale ktoś nie dawał mi zasnąć do późna, a potem kazał mi wstawać o pieprzonej siódmej trzydzieści – Odparłem śmiertelnie poważnie, patrząc mu prosto w oczy.
– Nie zmuszałem cię. Ja wstałem, a ty zrobiłeś to samo. Nie słyszałem też, żebyś się skarżył wczoraj wieczorem, gdy trzymałem twojego twardego... rozpalonego... fiuta w dłoniach, mam rację? – Zapytał głęboko zmysłowym głosem, muskając nosem mój policzek i zionąc mi w twarz gorącym oddechem, po czym poklepał tenże policzek swoją brudną, klejącą ręką.
– Kurwa, Jimin, to jest obrzydliwe – Wykrzyknąłem, obchodząc go, żeby pozbyć się z twarzy tłustej mazi.
Postawiłem kawę na kuchennym blacie i starłem ścierką masło z policzka, patrząc wilkiem na niego. On tymczasem powrócił do przygotowywania Dakgangjeong i żeberek w sosie sezamowym na obiad, ignorując moje gniewne spojrzenie.
– No cóż, przynajmniej się obudziłeś, prawda? Naprawdę nie musiałeś wstawać, wiesz? Jestem w stanie sam sobie z tym poradzić – Rzucił, oglądając się na mnie przez ramię i kończąc obrabiać mięsko.
– Nie ma sensu zostawać w łóżku, jeżeli ciebie tam ze mną nie ma – Wymamrotałem w filiżankę z kawą.
Czekał nas wielki dzień: pierwsze spotkanie Jina i Tae. Nadal nie byłem pewien, czy to dobry, czy zły pomysł. V wiedział, w co się pakuje, no... do pewnego stopnia. Seokjin miał być wrzucony na głęboką wodę. Powiedzieliśmy jemu tylko tyle, że zapraszamy go na urodzinowy obiad. Myślał, że będzie jedynie nasza trójka. Park i ja przedyskutowaliśmy to i zadecydowaliśmy, że zaskoczenie go obecnością mojego przyjaciela to najlepsze wyjście, bez względu na możliwe konsekwencje.
Po usunięciu lepkiej mikstury z policzka, odwróciłem się i oparłem o blat, po czym, wolno popijając kawę, obserwowałem go przy pracach domowych. Miał na sobie jedynie cienki podkoszulek i bokserki, co wywoływało u mnie nadmierną produkcję hormonów, jak zawsze zresztą.
Cholera, dlaczego tak na mnie działa, gdy jest w ten sposób ubrany?
Nie wiem, stary, ale nie narzekam.
Mój członek zareagował na tę sytuację i byłem zaskoczony, że jeszcze miał w sobie wigor po naszych działaniach ostatniej nocy. Mieliśmy... pełne ręce roboty i zaliczyliśmy parę rund, zanim w końcu, wyczerpani, poszliśmy spać.
Trochę się jakby cofnęliśmy w kontaktach fizycznych od tamtego poranka, gdy wziąłem go w usta. Nie odważyłem się na to ponownie, a on wargami nie dotarł dalej niż do moich sutków. Nie skarżyłem się, nawet w najmniejszym stopniu. Doświadczałem wzrastającej liczby orgazmów od tamtego czasu, ale tylko poprzez pocieranie lub za pomocą ręki mojego chłopaka.
Nie wiedziałem, dlaczego tak jest, niemniej tak właśnie było. Wkurzało mnie to niemiłosiernie i nie wspomniałem mu jeszcze o tym.
Na co on czekał?
CZYTASZ
Blue Eyes Damage - Saga Eyes (Wznowione, w trakcie poprawek)
Fanfiction!!!!!!W takcie poprawek- publikowane na nowo!!!! "Zawsze sądziłem, że znam siebie dość dobrze. Wiedziałem, jaki jestem. Kim jestem, jako osoba. Kim nie jestem. Co popieram, a czego nie. Jak zareagowałbym na jakiekolwiek zdarzenie. Co lubię, a czego...