Data ponownej publikacji - 16 kwietnia 2024
//////////
Pukanie do drzwi frontowych przestraszyło nas obu. Zerkając na zegarek, pomyślałem, że to z pewnością Jin, jako że podaliśmy mu czas o godzinę wcześniejszy niż Tae. Chcieliśmy, by nabrał poczucia bezpieczeństwa, zanim zaskoczymy go jego obecnością. Wiedział, kim jest – moim najlepszym przyjacielem, grającym w koszykówkę, studiującym kulturoznawstwo. Nie wiedział o tym, że zaprosiliśmy go na obiad, jak również, że od miesiąca dręczył nas, by ich ze sobą poznać.
Zamiast podejść do drzwi, Jimin wydarł się: – Otwarte, dziwko. – Następnie wymamrotał pod nosem, tak że tylko ja byłem w stanie to usłyszeć: – Jakby zamknięte mogły cię powstrzymać...
Zachichotałem, gdy tymczasem drzwi otworzyły się z hukiem, a parę sekund później trzasnęły, zamykane.
– Mój cholerny, nieszczęsny dom – Biadolił Chim w reakcji na głośne wejście Seokjina.
– Co tam, chłopcy? – Zagadnął, wchodząc do kuchni. Od razu podszedł do lodówki i wyjął z niej piwo, po czym cmoknął każdego z nas w policzek i wskoczył na blat, siadając naprzeciw mnie.
– No, Kookie, jak się miewa mój drugi ulubiony gej?
– Ajaj, Jin, ranisz mnie. Po ostatnim weekendzie sądziłem, że jestem twoim najulubieńszym gejem.
Mówiąc to, odnosiłem się do minionego weekendu, kiedy to pojechaliśmy go odwiedzić. Wyciągnął nas do klubu dla gejów niedaleko jego szkoły, ignorując nasze protesty. Próbowaliśmy go przekonać, że nie jest to nam potrzebne, skoro mamy siebie. Jednak musiałem w duchu przyznać, że chciałem ujrzeć Jimina w takim otoczeniu, zupełnie otwartego i swobodnego. Rozumowanie Kima sprowadzało się do tego, że powinniśmy przebywać wśród „pobratymców", jak to określił, oraz zagłębić się w „kulturę gejowską". Wiedząc, że i tak żadne argumenty do niego nie przemówią, ustąpiliśmy. I okazało się, że bawiliśmy się znakomicie. Tańczyliśmy z moim ukochanym przez większość nocy, za moją namową i ku ogromnej radości Jina.
Zanim wróciliśmy do jego mieszkania, obaj byliśmy nieźle spoceni i nieprawdopodobnie napaleni przez to ciągłe kołysanie biodrami i ocieranie się o siebie nawzajem. Gdy opadliśmy na kanapę, jeden na drugiego, gospodarz oświadczył, że pod żadnym pozorem nie zgadza się na jakieś podejrzane rzeczy. Zasnęliśmy niezaspokojeni i w złym humorze, budząc się w takim samym następnego ranka. Czułem, że teraz lepiej znam Jina i że wykształciła się między nami więź, oboje staraliśmy się wypchnąć Parka poza jego strefę bezpieczeństwa.
– Nic z tego, przykro mi. Choć cię ubóstwiam, Jiminie jest moim najukochańszym gejem. Zawsze był i zawsze będzie – Stwierdził, kończąc pić piwo i zeskoczywszy z blatu, podszedł do lodówki po drugie.
– A teraz mi wybaczcie, w telewizji jest mecz, który chciałbym obejrzeć – Powiedział. Idąc w stronę drzwi, zatrzymał się i rzucił nam spojrzenie przez ramię. – Nie, chłopcy, żadnego miziania w kuchni. Przynajmniej nie wtedy, gdy robicie jedzenie, a ja planuję to zjeść – Zakończył, puszczając do nas oczko, po czym wyszedł z pomieszczenia.
– Też miło było cię zobaczyć, Jinie – Zawołał Jimin za jego znikającą postacią.
Byliśmy rodziną, może dysfunkcyjną, niemniej jednak rodziną. Naprawdę kochałem Jina. Sprawiał wrażenie osoby trudnej i niemiłej, którym to cechom nie dało się zresztą zaprzeczyć, ale charakteryzowały go również lojalność, empatia i życzliwość. Chim pragnął, by był równie szczęśliwy, jak on ze mną.
Problem polegał na tym, że nie chciał związku. Tak przynajmniej twierdził, choć mój ukochany był przekonany, że pragnął kogoś pokochać z wzajemnością. Zaufałem jego osądowi, znał Jina w takim stopniu, w jakim ja nigdy nie miałbym szans poznać.
CZYTASZ
Blue Eyes Damage - Saga Eyes (Wznowione, w trakcie poprawek)
Fanfikce!!!!!!W takcie poprawek- publikowane na nowo!!!! "Zawsze sądziłem, że znam siebie dość dobrze. Wiedziałem, jaki jestem. Kim jestem, jako osoba. Kim nie jestem. Co popieram, a czego nie. Jak zareagowałbym na jakiekolwiek zdarzenie. Co lubię, a czego...