Rano na siebie nie wpadamy. I dobrze, bo mogłoby być niezręcznie. Wczoraj wszystko zostało powiedziane. Teraz tylko czekać na dzień, w którym się wyprowadzi. Odpędzam od siebie szybko tę myśl. Jest zbyt bolesna. Nie mogę pojąć, jak to możliwe, że w ciągu trzech tygodni, zdążyłam tak zbliżyć się do Cypriana. Początki były trudne, ale jak to mówią, kto się czubi, ten się lubi. A ja mojego współlokatora polubiłam, chyba aż za bardzo. Szkoda, że nie ze wzajemnością.
Docieram do biura na kilka minut przed czasem, wszystko dlatego, że wyszłam z domu na wcześniejszy kurs autobusu. Siadam przy biurku i popijam kawę kupioną na stacji benzynowej, zagryzam ją już drugim rogalikiem. Zajadam stres i smutki.
W końcu biorę się za robotę. Przez całą zmianę wynajduję sobie coraz to nowsze zajęcia, byle tylko nie siedzieć przy biurku i nie zabijać czasu rozmyślaniem. Sprzątam, segreguję dokumenty, szykuję oferty. Aż Edyta dziwi się mojemu zachowaniu. No tak, zwykle czarna robota spadała na nią.
Po południu rozdzwania się mój telefon. Zośka. Odbieram i informuje ją, że nie bardzo mam czas rozmawiać, ale wtedy słyszę w jej głosie panikę:
- Musisz tu przyjechać!
- Do domu? Coś się stało?
Wstaję i zamykam się w łazience, żeby spokojnie z nią porozmawiać.
- Tak! Nie, nie wiem. Coś znalazłam i o matko! Żeby to nie było to, o czym myślę.
- Co znalazłaś? Mów szybko, bo mnie przerażasz!
- Na stole leżała teczka. Chciałam ją odłożyć do szuflady z dokumentami, ale wcześniej zajrzałam do środka. I... Tutaj jest pełno wyników badań. Czy mama jest chora? Wiesz coś o tym?
- Chora? Pierwsze słyszę. To są na pewno jej wyniki?
- Tak. Ale nic z nich nie rozumiem.
- A gdzie są rodzice?
- Gdzieś razem pojechali, co jest bardzo dziwne.
- Może na zakupy?
- Nie wiem, nie było mnie w domu. Wróciłam, bo pokłóciłam się z Polą. Czekam na Jaśka. Możesz przyjechać? Przejrzymy to razem, może ty coś zrozumiesz z tych wyników.
- Zobaczę, co da się zrobić. Może to są jakieś stare badania?
- Nie! Daty wystawienia są z ostatnich dwóch miesięcy. To by się zgadzało z tym, że mama ostatnio jest częściej w domu i często odpoczywa.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi nic wcześniej?! Dobra, zaraz zwolnię się z pracy i przyjadę. Schowaj teczkę w swoim pokoju na wszelki wypadek.
Jeszcze nie wiem, jak zwolnię się z pracy. Do końca mojej zmiany zostało jeszcze ponad dwie godziny. Edyta nie będzie zadowolona, gdyż miałam dzisiaj zostać dłużej. Mam nadzieję, że nie ogarnęła sobie jakichś planów i się zlituje.
- Hej, Edi - zaczynam od zdrobnienia jej imienia.
- Oho, to nie brzmi dobrze.
- Bo nie jest dobrze. Dzwoniła siostra iiii - zacięłam się, nie wiem co powiedzieć, żeby nie wchodzić w szczegóły - muszę z nią pilnie porozmawiać. Muszę do niej pojechać. Chodzi o rodziców.
Krzywi się, więc nie myśląc długo, rzucam jej pierwszy lepszy pomysł, który przychodzi mi do głowy.
- Przyjdę jutro na cały dzień. Możesz zrobić sobie wolne. Zgoda?
- Jesteś pewna?
- Tak, dam sobie jutro radę sama - mówię, łapiąc za torebkę. - Dzięki, gdyby to nie było naprawdę ważne, nie musiałabym się zwalniać.
CZYTASZ
"Współlokator mimo woli"
Любовные романыONA - żyjąca na pełnych obrotach, impulsywna, rodowita Tarnowianka, która nigdy nie wyjechała dalej niż 50 km, choć pracuje w biurze podróży. ON - cichy i gburowaty trzydziestoparolatek. Czy zyskuje przy bliższym poznaniu? Przyjechał właśnie do ob...