18. Czyżby teraz on mnie unikał?

520 39 0
                                    

Ninek: Tak sobie myślałam nad tym, co powiedział ci Cypuś, gdy myślał, że śpisz. Myślę, że możesz to wykorzystać. Znam cię tak dobrze, żeby wiedzieć, bez dowiadywania się tego od ciebie, że on ci się podoba. I na to wygląda, że ze wzajemnością. Zacznij go więc kusić. Pokaż swoje wdzięki maleńka. Nie chcesz przekonać się, w jakim kierunku by się to rozwinęło?

W pierwszej kolejności traktuję smsa od przyjaciółki, którego dostałam w środku nocy, a którego odczytuję po przebudzeniu, za wariactwo. Tylko Nina mogła wpaść na tak szalony pomysł. W ogóle nie jest w moim stylu. A choćby i nawet, to jak miałabym skusić Cypriana, skoro na okrągło widzi mnie w krótkich sukienkach. I co, coś to daje? Nie.

Gdy rozmawiałam dnia poprzedniego z Niną, faktycznie nie powiedziałam jej wprost, że ciągnie mnie do mojego przystojnego współlokatora. Być może można było to wyczytać między wierszami. Może ton mojego głosu zmienia się, gdy o nim mówię? Na pewno. Na każde przywołanie jego buzi przed oczami, mam ochotę wzdychać. Zaraz po buzi przed oczami stają mi jego napięte mięśnie ramion oraz widok barków od tyłu. Od tyłu wygląda tak męsko i pociągająco. I ta jego pupcia.

Marika! Dość! Za daleko posuwasz się w swoich fantazjach. Na nic ci się to zda?

Szykuję się do pracy w normalnym tempie. Postanowiłam troszkę mniej unikać Estebana. Na pewno skuszę się na kawę, o ile będzie na mnie czekać w ekspresie. Po szybkim prysznicu idę do kuchni i bingo! Kawa może i jest zaparzona, ale osoby, którą ją przyrządziła brak. Zbieram się na odwagę i idę zapukać do jego pokoju. Wczoraj zachowałam się okropnie. Pół nocy nie spałam, rozmyślając o tym, co mu powiedziałam. Zabrzmiało to tak, jakbym chciała, żeby natychmiast się wyprowadził. Prawda jest zupełnie inna. Chcę, żeby został. I wcale nie dlatego, że wtedy łatwiej będzie mi przekonać rodziców, żeby nie sprzedawali mieszkania. Nie jest argumentem. Jest kimś więcej.

Sprostowanie.

Chciałabym, żeby był kimś więcej.

Pukam, ale odpowiada mi cisza. Naciskam więc delikatnie klamkę i zaglądam do środka. Pusto. Czyżby Cyprian wyszedł z domu skoro świt? Czyżby teraz on mnie unikał? Nic dziwnego, że się gniewa. Jest mi z tego powodu źle. Nawaliłam.

W drodze do pracy decyduje się do niego napisać.

Ja: Przepraszam za wczoraj. Miałam gorszy dzień. Zresztą wiesz dlaczego.

Marna wymówka, ale taka na razie musi wystarczyć. Na razie nie chcę mu nic mówić o tym, że rodzice sprzedają mieszkanie. Może nie będę musiała, może wcześniej się wyprowadzi. Wolałabym nie. Ale jak miałabym zmusić go do zostania? Jak miałabym go o to poprosić?

Po dwóch godzinach w biurze zjawia się Edyta. Wygląda na wypoczętą. Szkoda, że mi przedłużony weekend nie zrobił tak dobrze, jak jej. Kiedy siada przy swoim biurku z kubkiem herbaty, zagaduję do niej:

- Hej, możesz mi powiedzieć czy Bartek kupował u ciebie wycieczkę?

Podnosi głowę znad ekranu i patrzy na mnie, ni to zmieszana ni to ze współczuciem. Tak, tak jestem tą porzuconą. Niech wszyscy mi współczują. Jest czego. Zdradzona, porzucona.

- Yhm. To było jakoś dwa miesiące temu.

- Możesz podać mi jakieś szczegóły?

- Po co? Przecież to już nieaktualne...

- Masz na myśli to, że nie zabiera mnie ze sobą, tylko kogoś innego?

- Nie. W piątek przepisał umowę na kogoś innego.

Czyli mówił prawdę w niedzielę. Odsprzedał wycieczkę. Nigdzie nie jedzie ani on, ani Kinga. Może od początku nie miał zamiaru jej zabierać? Może sobie wkręciłam, gdy zobaczyłam folder wycieczki? Tylko czemu nie zaprzeczył, gdy zasugerowałam, że wyjeżdża z Kingą?

"Współlokator mimo woli"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz