24. Oh, Nina, byłam taka ślepa.

531 40 0
                                    

Budzi mnie budzik. Nienawidzę go! Ale wstaję. Wstaję i człapię do kuchni. Ku mojemu zaskoczeniu przy stole siedzi Nina i wcina wczorajszy kawałek pizzy. Jestem tak zamroczona snem, że dopiero jej widok przypomina, że wczoraj do mnie przyjechała, że spała obok mnie i oczywiście nie dała się przytulić. Ale sama jej obecności mi wystarczyła. Przypomina mi się nasza wczorajsza rozmowa o jej romansie z szefem, a także wszystko poprzedzające przyjazd Niny.

- Smacznego - mówię do niej i odganiam smutne myśli.

- O hej, wyspałaś się? Bo ja o dziwo tak.

- A ja nie i jeśli zaraz nie wypiję mocnej kawy, to nie wiem, jak przeżyję dzisiejszy dzień w pracy.

Na szczęście zauważam, że w czajniku gotuje się już woda.

- Przemyślałaś kwestię wycieczki?

- A ty dalej swoje - odpowiadam i przewracam oczami.

- Przemyślałaś czy nie?

- Przemyślałaś, przemyślałaś.

Niestety tak. Nie mogłam wczoraj przez to zasnąć. A pochrapywanie Niny nie pomagało.

- Nie jadę.

- A ty znowu swoje! Jedziesz kochaniutka, jedziesz!

- Czemu tak bardzo ci na tym zależy?

- Bo marzyłaś o tym?

- Wiesz, co myślę? Wiesz, do jakiego doszłam wczoraj wniosku, gdy wypinałaś na mnie swoje tłuste dupsko i nie dawałaś się przytulić?

- No słucham cię? Cóż to za wniosek?

- Że ta wycieczka jest od ciebie!

- Ode mnie? - pyta, nim wybucha głośnym śmiechem.

- Tak. Tylko ty wiedziałaś, że Włochy to moje jedno wielkie niespełnione marzenie i... I to ty znalazłaś umowę. Równie dobrze mogłaś ją podłożyć.

- A kiedy niby miałabym kupić ci tę wycieczkę?

- To też można wyjaśnić.

Ktoś mógł to za nią załatwić i porzucić jej dokumenty na stację lub zostawić w kiosku, skrytce, w okienku kasy biletowej.

- Marika, nie wydurniaj się. Nawet jeżeli miałabym takie chęci, to wybacz, ale nie stać mnie na tak drogie prezenty.

- To też można wytłumaczyć. Przecież masz teraz takie dobre stosunki z szefem i jego żoną.

- Nie no naprawdę, zdurniałaś! To Bartek... Sama mówiłaś.

Czarnik zaczyna gwizdać, więc gaszę palnik i zalewam dwa kubki stojące na blacie.

- Dzień dobry.

Pojawienie się Cypriana przerywa nam rozmowę, do której miałam właśnie zamiar wrócić. Witamy się z nim jednocześnie, a następnie pytam, czy chcę kawy, bo zostało jeszcze wody w czajniku. Dopiero potem się odwracam. Na jego widok opada mi szczęka. Wygląda tak elegancko, a przez to tak seksownie. Ma na sobie dopasowaną białą koszulę z wąskim granatowym krawatem oraz opinające tak gdzie trzeba granatowe spodnie. Mam ochotę zapytać, jaki jest powód tego, że tak się wystroił, ale nie jestem w stanie wydobyć z siebie słowa. No i nie chcę przy Ninie.

Muszę zmusić się do oderwania od niego wzroku, bo zaraz zacznę się ślinić. I najgorsze jest to, że mogą to zauważyć, a tego bym nie chciała.

- Właśnie miałem nastawić ekspres, ale skoro robisz taką, to poproszę.

- Zawsze ubierasz się do pracy tak elegancko? - wypala Nina, a ja nie wiedzieć czemu, mam ochotę zabić ją wzrokiem. Przecież to normalne pytanie.

"Współlokator mimo woli"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz