35. Wszystko staje się jasne!

497 38 4
                                    

Najpierw uderzam do biura podróży, w którym już od przyszłego tygodnia zacznę pracować. Jest znacznie większe, niż to, w którym do tej pory pracowałam. Nowa szefowa ma tylko jeden oddział, ale od zawsze wiedziałam, że cieszy się lepszą popularnością. Konkurencję trzeba poznać od podszewki. Raz nawet wysłałam Ninkę na przeszpiegi, a potem zaproponowałam kilka zmian. Na wiele się to nie zdało, choć potem doszły mnie słuchy, że pani Renata wprowadziły je w głównym oddziale.

Podpisuję umowę, którą podsuwa mi pod nos pani Jolanta. Z każdym czytanym akapitem na mojej buzi pojawia się coraz większy uśmiech. Umowa dotyczy roku próbnego, jednak bardziej cieszy mnie inny podpunkt, ten dotyczący wynagrodzenie. Jest o połowę większe niż w poprzedniej pracy.

- Do końca miesiąca będzie pani pracować w biurze, nie licząc oczywiście dni szkolenia. Zapisałam panią na dwa kursy. Jeden trzydniowy odbędzie się za półtora tygodnia w Krakowie. Drugi potrwa tydzień, ale będzie to kurs online. Ma pani laptopa i dostęp do Internetu tak, żeby uczyć się spokojnie w domu?

- Tak, mam.

- Świetnie. W takim razie zobaczmy plan pani pierwszej wycieczki objazdowej.

- Już? Nie za szybko?

- Wierzę, że sobie pani świetnie poradzi, ale może chciałaby się pani wcześniej przygotować? - sugeruje, zerkając na mnie ciepłym wzrokiem. Trudno mi uwierzyć, że pani Jola tak szybko obdarzyła mnie zaufanie. Koniecznie muszę dowiedzieć się, co nagadały jej moje nowe znajome. Znając panią Wolę, to nie przebierała w słowach. Tak bardzo bezpośredniej osoby jeszcze nie znałam. No poza Niną, oczywiście.

Nagle czuję ścisk w żołądku. To się naprawdę dzieje! Za parę tygodni jadę znowu do Włoch, z własną grupą wczasową. Cieszę się, ale radość tą przyćmiewa odpowiedzialność, jaka na mnie spadła.

- W sumie to dobry pomysł - przyznaję. Przygotuję się do tej wycieczki najlepiej, jak będę umieć.

- Dam pani wskazówki, które zabytki warto odwiedzić, ale będzie miała pani wolną rękę, jeżeli chodzi o ich wybór. Dobrze się złożyło, na początku września jest podobna wycieczka objazdowa do tej, w której brała pani udział. Watykan, Rzym, Florencja i Wenecja, a w resztę dni to wypoczynek na wybrzeżu amalfitańskim.

Na wspomnienie tego miejsca, czuje przypływ ekscytacji. Nie tylko z powodu jego uroku. Nie miałam zbyt wiele czasu na zwiedzanie, gdyż Kuba robił zbyt długie przerwy. Pamiętam, że tamtego dnia bardzo grzało i sama potrzebowałam chwili, żeby się schronić w cieniu i napić czegoś zimnego.

To wybrzeże miejsce już zawsze będzie mi się kojarzyć z Cyprianem.

"Teraz możesz powiedzieć prawdę. Czy Amalfi zrobiło na tobie wrażenie? Czy chciałabyś tam jeszcze kiedyś wrócić?"

Nagle uświadamiam sobie bardzo istotny fakt. Wczoraj byłam zła na Bartka, ponieważ nie znał planu wycieczki, którą mi wykupił. Nie znał, bo tak naprawdę to nie on mi ją wykupił. Ale byłam głupia! Co jak co, ale tyle mu tłukłam o Włoszech, że wiedziałby jaką wycieczkę mi wykupić i na pewno potem pamiętałby jej plan. Teraz jestem tego pewna. Jego pytanie nie brzmiałoby, gdzie byłam, lecz jak podobało mi się w Wenecji czy Rzymie.

Podobne pytanie natomiast zadała mi inna osoba. Ale byłam ślepa!

Cyprian.

Wiedział, gdzie byłam, a przecież wcześniej nic mu nie wspominałam. Może pytał Niny?

Najbardziej możliwy jest jednak inny scenariusz... Muszę, jak najszybciej dowiedzieć się jak było naprawdę. Czy to możliwe, że on był sponsorem mojej wycieczki? Czy to on ją zaplanował i wykupił? I czy on wrzucił kopertę do skrzynki?

"Współlokator mimo woli"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz