chapter 49 ~ rooftops

1.1K 100 203
                                    

Pov:George

• wulgaryzmy
• używanie narkotyków
• wspominanie o strzykawkach
• wspominanie o samobójstwie
• implikacje samobójcze
• derealizacja
• opis krwi

•polecana piosenka do tego rozdziału - je te laisserai des mots by patrick watson • 1 hour version•

Wiatr uderza w moją twarz, gdy próbuję poruszać się po ruchliwych, zatłoczonych ulicach.

Lewo.

Nie, nie prawo.

Czy lewo?

Brak mi tchu, bolą mnie nogi.

Jedyne, co mnie trzyma, to świadomość, że mój czas się kończy.

Ludzie rzucają mi kwaśne spojrzenia, gdy przechodzę obok nich, jakby myśleli, że są lepsi ode mnie, że są na tyle uprzejmi, by chodzić.

Chcę krzyczeć na wszystkich, żeby się ruszyli, chcę im powiedzieć, że czas się kończy i że muszę iść. Ale to by mnie nigdzie nie zaprowadziło, więc po prostu biegnę dalej.

Tik, tik, tik...

Tył gardła zaczyna mnie boleć z powodu chrapliwego oddechu, a każda kość w moim ciele błaga mnie, żebym zwolnił, żebym zrobił sobie przerwę.

Na zewnątrz jest ciemno, co nieco ułatwia sprawę. Wiem, że w piekle nie mógłbym rozpoznać budynku, gdyby był dzień.

I oto jest.

Prawie pozwoliłem, żeby to się nie powiodło, prawie pozwoliłem temu wymknąć się mojej uwadze.

Parking, ten, na którym zaparkował, kiedy jechaliśmy do Nowego Jorku. Odwracam się, próbując się uspokoić, żebym mogł prawidłowo myśleć.

Jak długo szliśmy?

Czy robiliśmy jakieś zmiany?

Czy zauważyłem coś, co może powiedzieć, że idę właściwą drogą? Próbuję przeżyć tę noc na nowo, ale to bezużyteczne. Nie zwracałem uwagi na budynki, które mijaliśmy, zwracałem uwagę na niego.

Tik, tik, tik...

Czuję się odrętwiały i pusty, gdy obracam się i patrzę na każdy budynek z osobna, próbując sobie przypomnieć, czy to może być ten, z którego ma się rzucić.

Moją najgorszą obawą w tej chwili jest to, że jest za późno. Nie, moim największym strachem w tej chwili jest widok go rozwalonym na betonowej podłodze, mówiącego, że jest za późno.

Dlatego muszę się spieszyć, dlatego muszę się skoncentrować.

Dwa lewe.

Jedno prawo.

Przechodziliśmy przez to, zdecydowanie przechodziliśmy przez to. Moje usta są suche, adrenalina gwałtownie krąży, wypełniając moje zdrętwiałe ciało różnego rodzaju emocjami.

Czuje się jak wysoki poziom, którego nigdy wcześniej nie osiągnąłem. Ten haj prowadzi mnie do jedynej rzeczy, którą chciałem zobaczyć.

Kolacja.

A bezpośrednio z restauracji?

Dach, na który muszę się dostać.

Rzucam się na ulicę, przechodząc przez jezdnię przed czymś, co wydaje się być milionem samochodów. Jestem zaskoczony, że się nie przewróciłem.

Tik, tik, tik...

Ta strona ulicy jest szczególnie ruchliwa. Jest wypełniony po brzegi ludźmi, którzy rozmawiają i śmieją się, gdy przechodzą przez drogę z rodziną, przyjaciółmi. Słyszę walenie w uszach, kiedy wślizguję się i wymykam z tłumu, starając się z całych sił nie wpadać na ludzi.

rooftops - dnf tłumaczenie Polskie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz