Drewno się załamało a chłopiec razem z odłamkami "mostu" runął w dół.
Bakugo, od razu zareagował i rzucił się za spadającym chłopcem. Za pomocą swoich wybuchów zdążył go złapać zanim upadł i ochronić przed dosyć dużym kawałkiem drewna który upadł na nogę blondyna przy tym doszczętnie ją łamiąc.
-Agh... Uh Deku.. Nic ci nie jest?- Spytał wypuszczając chłopca z objęć.
-Mi nic... Twoja noga!- Krzyknął szybko podnosząc się z wody która sięgała mu do kolan.- pomogę ci..
-Nie. Dam radę.
-To moja wina..- Powiedział i nie zwracając uwagę na wcześniejsze słowa starszego, zaczął usiłować zdjąć kłodę z jego nogi.
-Dek... Izuku, nie twoja wina.- Powiedział, odsuwając chłopca od odłamku, a następnie wysadzając go.-
-Moja... Ile krwi...- Powiedział łamiącym się głosem.- Trzeba z-zadzwonić p-po po-moc.- Wykrztusił z siebie a do jego oczu nagromadziły się łzy.
-Dam sobie radę.- Powiedział próbując wstać, jednak złamanie, jak i dość duża dziura w nodze nie umożliwiły mu tego.- Kurwa...
-To moja wina... Gdyby nie ja...- Nie skończył wypowiedzi bo zalał się łzami.
Bakugo widząc załamanego Midoriye, przyciągnął go do siebie i przytulił.
-Żadna twoja wina, rozumiesz?
-Moja... Przepraszam, gdyby nie ja...
-NIE TWOJA WINA!- Powtórzył ponownie podirytowany.- I przestań płakać.
-Yhym..- Powiedział wycierając łzy.
-A teraz chodź,- Powiedział i znów spróbował wstać, jednak i tym razem jego starania poszły na marne.- Jednak przyda się pomoc..
-Pójść po kogoś?!
-Nie. Napisze do naszej klasy i zaraz ktoś tu będzie.- Powiedział wyciągając telefon.
Gdy skończył pisać wiadomość zauważył że jego towarzysz cały się trzęsie.
-Chodź tu.
-Co?
-Chodź,- Powiedział pociągając go bliżej siebie.- Jest początek grudnia, Ty jesteś w samej bluzie i w dodatku cały przemoczony. Jak nie zachorujesz to będzie cud.- Stwierdził zdejmując swoją kurtkę i nakładając ją przyjacielowi.
-Teraz tobie będzie zimno...
-O mnie się nie martw.- Odpowiedział
Po niespełna pięciu minutach na miejsce przybył Aizawa wraz z Kirishimą, Uraraka i Yaoyorozu.
-Znalazłeś go?! O cholera co tu się stało?- Krzyknął Kirishima zauważając kolegę siedzącego w kałuży krwi.
-Ile krwi! Boże co ty mu zrobiłeś? Gdzie jest Deku?!- Krzyknęła Yaoyorozu.
-Bakugo gdzie jest Midoriya i co tu się stało.?- Zapytał zdezorientowany Aizawa.
-Gdzie on jest?! Zabiłeś go czy co?!- Krzyknęła ponownie Yaoyorozu podbiegając do blondyna. Nie mal że od razu w jej ślady poszła reszta.
-Nic mu nie zrobiłem..- Powiedział cicho.- I przestańcie krzyczeć.
-To gdzie on jest?!- Spytała Uraraka.
Bakugo delikatnie zsunął kurtkę z chłopca który spał u niego na kolanach.
-Jak widzisz tu. A ja kurwa nic tym razem mu nie zrobiłem.
CZYTASZ
BakuDeku
FanfictionNie odpowiadam za zrytą głowę!!! Jest to moje pierwsze opowiadanie i jest okropne moim zdaniem, a zostaje tu ze względu na sentyment. Większość opowiadania jest o tym, jak Deku jest... ekhem kobietą. Zażaleń nie przyjmuje. A co gdyby Deku zostałby p...