12

3.6K 153 203
                                    

Gdy wróciłem do akademika była około dwudziesta, więc co za tym idzie nie poszedłem na zakupy z dziewczynami, nie przygotowałem się jutro do szkoły... No właśnie, jutro szkoła. Ugh..

Jak tylko przekroczyłem próg salonu, dziewczyny niemal się rzuciły w moją stronę.

-W końcu jesteś!- Krzyknęła Uraraka.

-Taak, przepraszam was bardzo ale miałem komplikacje na treningu i...

-Spoko wiemy o wszystkim- Przerwała mi Mina.- Na zakupy możemy iść jutro po lekcjach.

-Weź mnie nie dołuj tą szkołą!- Jęknąłem.

-Przecież lubiłaś chodzić do szkoły, prawda?

-Ta, ale mam złe przeczucia wobec jutra, i ogólnie wiecie... Dalej nie przekonałem się do tego stanu.

-Właśnie łatwo jest to zauważyć.- Stwierdziła Yaoyorozu.- Nosisz znów męskie koszulki, ciągle używasz męskich zaimków, i najważniejsze ciągle wspominasz o tym że nie chcesz być dziewczyną.

-Aż tak się żale?

-Tak- Potwierdziły wszystkie.

-Przepraszam za to..

-Nie ma za co.- Wcięła się od razu czarnowłosa.- A zapomniałabym, mam twój mundurek u siebie w pokoju, bo zauważyłam że jest na ciebie o kilka rozmiarów za duży i chciałam go trochę zmniejszyć, bo wiesz w statucie szkoły jest że mundurki mają być dopasowane.

-Dziękuje Momo. Przepraszam was ale pójdę już do siebie, padam z nóg!

-Dobra to do jutra!

-Ta do jutra..

Po tej jakże długiej rozmowie wróciłem do siebie do pokoju gdzie to umyłem się, przebrałem w w piżamę w której skład wchodziła jakaś za duża koszulka i krótkie spodenki oraz od razu rzuciłem się na łóżko.

Po kilkunastu minutach leżenia usnąłem.

He? Gdzie ja jestem? Czy to sala treningowa?  Whoa co się dzieje!? Nie to znów to? Znów ta dziwna moc?  Cholera! 

Nagle te same pnącza związały mnie i uniosły ku górze. Wszystko działo się dokładnie jak wcześniej  z tym wyjątkiem że nie zakneblowały mi ust. Po chwili ujrzałem Katsukiego który usiłował pokonać te macki.

-Kacchan!- Krzyknąłem z nadzieją że mnie usłyszy.

-Deku!- Odpowiedział słysząc moje nawoływanie.- Co się do cholery dzieje?! Co to kurwa jest?!

-Nie wiem! nie panuję nad tym!

-Cholera! Zaraz ci pomożemy!- Krzyknął po czym jedna z macek podniosła go na kilkanaście metrów do góry, po czym rzuciła nim o ścianę. 

CHłopak na skutek uderzenia wypluł z ust masę krwi i bezwładnie osunął się na ziemię.

-Kacchan! Kacchan! Obudź się! Proszę!- Krzyczałem w nadziei że nie stało się najgorsze. Jednak on nie reagował.- Bakugo! Błagam! Wstań!- Wołałem dalej a do moich oczu nabrały się łzy.

Nagle dziwna moc ustała, macki znikły a ja zacząłem spadać na ziemię. Tym razem używając One For All bezpiecznie wylądowałem na ziemi i od razu pobiegłem do blondyna.

BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz