[Pov Bakugo]
Nie słuchając dalej tamtego dziadka (Który swoją drogą nieźle mnie wkurwił swoimi chorymi żartami) wbiegłem na salę operacyjną z nadzieją że znajdę tam mojego debila. Tak jak chciałem tak też się stało. Leżał w łóżku podłączony do kroplówki, tylko że zamiast tej dziwnej cieczy w woreczku znajdowała się krew.. No tak przecież dużo jej stracił.
Obok łóżka stała ta marna wraz z sorem Aizawą.Nie wiele myśląc, tak jakoś instynktownie podszedłem i przytuliłem tę marną. Kurwa byłem jej tak cholernie wdzięczny że postradałem zmysły!
-Dziękuję.- Powiedziałem nie puszczając zszokowanej Eri? Chyba tak miała na imię...
-To nic takiego. Deku mnie kiedyś uratował... A tym razem ja go.
Jak się od niej tylko odsunąłem zauważyłem że ona się do mnie uśmiecha, a natomiast Aizawa obserwuje moje czyny jakby z dumą? Chyba kurwa się nie wyspał.
-Poinformował cię Hasashi o jego stanie zdrowia?- Spytał nauczyciel jak tylko podniosłem się z kolan.
-Ten staruch? Tsa..
-Czyli Powiedział ci że prawdopodobnie jutro już wychodzi?
-Już jutro?
Po tak cholernie ciężkiej operacji wypuszczają go tak szybko? Pojebało ich?
-Taaak. Eri nareperować u niego wszystko poza ilością krwi i osłabienia.
Już się znudził? Bo jego ton na to wskazuje. Kurwa jego uczeń ledwo przeżył a ten pewnie się martwi że spać iść nie może.
-Przez najbliższe kilka dni nie będzie mógł się przemęczać ale tak to jest dobrze.-Dodał po chwili.
-Rozumiem.- Mruknąłem jedynie pod nosem i odwróciłem się w stronę chłopaka.
Miał tak spokojny wyraz twarzy gdy spał... Zupełnie inny niż wtedy gdy go znalazłem. Jakbym tylko dorwał jeszcze raz te kurwy co mu to zrobiły, to by chyba nie przeżyły.
-Przepraszam, ale musimy przenieść pacjentkę, do innej sali.- Oznajmiła nam różowowłosa pielęgniarka, a gdy podeszła bliżej ewidentnie się Zdziwiła.- Em... To nie miała być kobieta?
-Raczej była, ale już nie jest.- Odpowiedziałem oschłym i trochę, ale to tak troszeczkę agresywnym tonem.
-Oh, przepraszam nie chciałam nikogo urazić.
O zauważyła aluzję.
-To długa historia..-Mruknął Aizawa.-Do jakiej sali go przenosicie?
-Do sali 69. Znajduje się ona w prawym skrzydle, jest ona całkiem blisko. Na miejscu jak się nie mylę są już maleństwa.
-Warto wiedzieć.
-To jakbym mogła poprosić państwa o opuszczenie sali... Byłabym wdzięczna.
-Tsa już.
Po kilkunastu minutach gdy zostałem wymęczony ponownie przez gównowłosego i tę kosmitkę odnośnie tego wszystkiego poszedłem do pokoju w którym miał się teraz znajdować Deku.
-Ale pan nie może wejść, pacjent musi wypoczywać. A poza tym jedynie do środka teraz mógłby wejść ktoś z rodziców albo ewentualnie żona.- Wygłosiła mi litanie, jakaś starsza babka torując wejście do pokoju.
-A wystarczy to że jestem ojcem tych dzieci, które widzę zza szyby?- Zapytałem w miarę spokojnie zaglądając przez nieduże okienko znajdujące się w drzwiach.
CZYTASZ
BakuDeku
FanfictionNie odpowiadam za zrytą głowę!!! Jest to moje pierwsze opowiadanie i jest okropne moim zdaniem, a zostaje tu ze względu na sentyment. Większość opowiadania jest o tym, jak Deku jest... ekhem kobietą. Zażaleń nie przyjmuje. A co gdyby Deku zostałby p...