want

186 21 0
                                    

Opuściłem szatnię i zaraz potem na moment przystanąłem, tępo wpatrując się w drzwi jakie przed chwilą z trzaskiem zamknąłem. Sam nie wiem co się przed chwilą stało i jak łatwo te wszystkie słowa opuściły moje usta. Czułem się jakbym nie był świadomy tego co robię, jakby przez te kilka minut na jakie zostałem sam na sam z Larrym nawdychał się jakiegoś opium czy coś.

Nie żebym nie czuł tego co powiedziałem, po prostu to wyszło ze mnie tak nagle i w randomowym momencie, że sam się tego wystraszyłem. Zresztą Larry chyba też nie spodziewał się takiego wyznania akurat w takim momencie, bo do tej pory przez moimi oczami widniał widok jego lekko rozchylonych w akcie zdziwienia ust i delikatnie zmarszczonych brwi. Swoją drogą, Larry miał naprawdę ładne brwi.

Na drżących nogach ruszyłem przed siebie, chcąc trafić na tym razem odpowiednią lekcję. Nie przypominałem siebie, czułem się jakby cała moja pewność siebie wyparowała, a to co się przed chwilą wydarzyło robiło z mojego umysłu galaretę. Nie potrafiłem myśleć już o niczym innym niż Larry, co nie wróży mi zbyt dobrego skupienia się na lekcjach. Dalej nie wierzyłem, jak to głupie uczucie którym tak znikąd zacząłem darzyć Larrego już zmieniło moje życie, a nawet nie byliśmy jeszcze razem, nawet jeśli każda inna osoba w szkole miała inną informację.

Może to słowa głupiego Phelpsa po raz kolejny wjechały mi na psychikę i popchnęły do wypowiedzenia tych kilku słów, a może to tkwiło we mnie już od dawna. Sam już nie wiedziałem, nawet nie do końca rozumiałem jak znalazłem się w sali i zająłem odpowiednią ławkę, ani jak resztę lekcji przesiedziałem w zupełnym bezruchu wpatrując się w pusty zeszyt. W mojej wyobraźni nawet nie byłem w klasie, dalej siedziałem w szatni i wpatrywałem się w te wszystkie siniaki na ciele Larrego. Na samą myśl o tym wszystkim robiło mi się niedobrze i miałem wrażeniem, jakby każdy jego siniak był moją winą. Jakbym ja zrobił mu to wszystko przez to, że nie zrobiłem zupełnie nic by temu zapobiec. Jakby od samego początku to była moja pieprzona wina, a nawet najmniejsze zadrapanie zrobiłem własnoręcznie.

Dopiero gdy w sali nie został już ani jeden uczeń, a nauczycielka stała bez ruchu przy drzwiach i wierciła swoim spojrzeniem dziurę w mojej czaszce automatycznie się podniosłem i opuściłem klasę, by zaraz udać się w stronę drzwi wyjściowych. Ludzie podążali za mną ciekawskimi spojrzeniami, ale nie robili tego w taki sposób jak zawsze. To już nie były spojrzenia respektu i strachu przed moimi znajomościami, to były spojrzenia, którymi nigdy nie chciałem być obdarowywany. Oceniające, ciekawskie i uszczypliwe, a to tylko przez to, że "pieprzę Johnsona" jak to kiedyś ktoś powiedział. Ten związek już zmienił moje życie o 180 stopni, a nawet jeszcze oficjalnie w nim nie byłem.

Nie bałem się reakcji innych, w końcu dalej miałem przy sobie Phelpsa, który swoim związkiem z Philipem zdążył chyba rozpętać już każdy możliwy typ wojny, a jedną osobą w tym pojebanym Liceum która nie pojmowała, że chodzą tu w głównej mierze pedały była dyrektorka. Już sam fakt, że to właśnie z Johnsonem miałem relacje romantyczne był powodem do plotek i nieprzychylnych spojrzeń. Ja byłem sobą, ludzie mnie lubili bo mieli w tym korzyść, a Larry był Larrym.

Wyleciałem ze szkoły jak torpeda, poruszałem się w bardzo szybkim tempie by nagle ni stąd ni z owąd zatrzymać się w połowie drogi do domu i głupio patrzeć się na kostkę tworzącą chodnik pod moimi stopami. Musiałem odetchnąć, sam nie wiedziałem po co właściwe tak się śpieszę, skoro czasu miałem nawet za dużo. Szczerze bałem się zostawać sam ze sobą.

Wyciągnąłem telefon i moim pierwszym odruchem było wejście w konwersację z Larrym, co okazało się dobrym posunięciem, po po chwili zauważyłem nieodczytaną wiadomość wysłaną siedem minut temu.

"Możemy spotkać się za półgodziny w parku, proszę?"

Wow, Larry nigdy nie prosił o spotkanie, zazwyczaj tylko podawał czas i miejsce, więc trochę się zaniepokoiłem. Zazwyczaj sam musiałem się domyśleć, że muszę się gdzieś pojawić. Chwilę wpatrywałem się w ostatnie słowo wiadomości, ale gdy dopiero moje oczy zaczęły boleć zacząłem iść w stronę parku, orientując się że ma niewiele czasu by dotrzeć na miejsce punktualnie.

Cigarettes || Sally x LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz