"Widzimy się dzisiaj po zajęciach tam gdzie ostatnio. Załatwiłem ci zwolnienie." -Miałam nadzieję, że wreszcie coś znaleźliśmy i mamy jakiś punkt zaczepienia. Z dość dobrym nastrojem ruszyłam na moje ostatnie zajęcia, które były z Bumblebee. Kazał ustawić nam się w dwuszeregu i kolejno odliczyć.
B-Witam was ponownie. Dzisiaj przejdziecie przygotowany przeze mnie tor przeszkód. Dostaniecie ode mnie przykładowe bronie, każdy z was będzie sobie mógł wybrać. W tym zadaniu nie chodzi o rywalizacje czy najlepszy czas. Macie przejść tor nie zostając trafionym. Czy wszystko jest jasne? -Popatrzyliśmy na siebie i kiwnęliśmy na zgodę. Mieliśmy jeszcze chwilę wolną zanim wyznaczeni kadeci rozłożyli sprzęt.
Rl-Jak myślisz, trudny będzie? -Zapytała moja nowa koleżanka.
-Cóż... znając Bee, pewnie ma jakiegoś asa w rękawie.
Rl-Mam wrażenie, że nie jesteście w najlepszych stosunkach. -Skrzyżowałam ręce na piersi i ciężko westchnęłam.
-Za dużo czasu minęło... zmieniliśmy się. -Tu widziałam Bee idącego w naszym kierunku w swoim stroju bojowym. Nie ukrywam, że dalej robił na mnie wrażenie.
B-Zosia, mogę cię prosić na chwilę? -Kiwnęłam głową i ruszyłam.
-Opowiem ci wszystko przy luźniejszym spotkaniu. -Uśmiechnęłyśmy się do siebie i podeszłam do mojego wykładowcy.
B-Jak dzisiejsze zajęcia?
-Nie musisz udawać, że się przejmujesz. Wiem, że gryzie cię sumienie.
B-Czy możemy przynajmniej tutaj tego nie poruszać?
-Sęk w tym, że poza akademią, nie mamy okazji się widzieć. Nie zapomnij o spotkaniu. -Zaczęłam się oddalać, kiedy usłyszałam.
B-Spotkaniu? -Stanęłam zrezygnowana i ze smutkiem w oczach dodałam.
-Widzisz... Właśnie o tym mówiłam. -Rzuciłam mu karteczkę od Hot Roda i wróciłam na miejsce. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miałam już siły być na niego zła. Było mi najzwyczajniej w świecie przykro, że odsuwa się od drużyny... ode mnie.
Tor był dość skomplikowany. Pełno ruin, za którymi mogliśmy się chować ale i łatwo mogły się zawalić. Odcinek do przepłynięcia, rowy i jeszcze więcej. Naszymi przeciwnikami były działka wykrywające ruch oraz pułapki. Podobno najlepszy czas jaki udało się osiągnąć na przejście wynosił 12,5 minuty. Ruszaliśmy po trzy osoby, po kolejnej minucie dochodziły kolejne trzy i tak dalej. Miało nam to urealnić miejsce walki. Ruszałam wraz z trzecią turą. Z dostępnej broni wybrałam blaster z celownikiem. Nie miałam na tyle umiejętności, żeby próbować katanami czy samą tarczą. Kiedy zbliżała się moja kolej, zaczęłam się stresować. Niby był to zwykły trening, jednak bez problemu mogliśmy ucierpieć i to dość poważnie. Bee stał na wysokiej półce skalnej i obserwował wszystko z góry, tym samym dając nam znak, że mamy ruszać. Slalomem podbiegłam do najbliższej skały i zaczęłam eliminować najbardziej wkurzające armatki. Jedni lecieli na żywioł, zaś drudzy bali się zrobić krok. Tu usłyszałam upadający niedaleko mnie granat, na szczęście Ruslana odepchnęła mnie na czas.
-Dzięki! -Powiedziałam zdyszana.
Rl-Widzimy się na mecie! -Zasalutowała i poszła jak burza. Otrzepałam się z leksza i ruszyłam dalej. Wiele osób dawało sobie świetnie radę, nawet ten dureń Duncan. Zaczęłam się czołgać nieopodal zarośli oraz uprzedziłam jedną kadetkę, że na ścianie za nią jest mina, na którą powinna uważać. Ogólnie na całej sali panował ogromny chaos, jakby faktycznie nas atakowali. Po kilku dość wyczerpujących minutach, zauważyłam, że kilkoro ukończyło tor, a trafieni byli opatrywani na boku. Została nas garstka na polu bitwy. Pomogłam jednej dziewczynie, która bała się zanurkować. Wiedziałam co czuje, więc nawet się nie zawahałam. Kiedy byłyśmy już prawie u celu, usłyszałam głos Duncana.
D-Pomocy! -Okazało się, że jego noga zaklinowała się między gruzami. Powiedziałam dziewczynie żeby uwolniła mu nogę, a ja ich osłaniałam.
NN-Ten jest za ciężki! -Oddałam ostań celny strzał i pomogłam towarzyszce, jednakże od poszkodowanego nie usłyszałam podziękowań.
D-Ileż można było czekać?!
-Ciesz się, że w ogóle uratowałam ci dupę chojraku! -Stanął przed mną i z lekkim uśmieszkiem dodał.
D-Uważaj, żeby tobie nie musiał nikt jej ratować. -W tej chwili zrobił unik, a działko znajdujące się w tamtej chwili na przeciwko, zraniło mnie dość ostro w ramię. Upadłam na ziemie odczuwając dość silny ból. Duncan dotarł na metę i do teraz pamiętam zatroskaną minę Ruslany, która nie mogła po przekroczeniu linii po mnie wrócić. Z zaciśniętymi zębami kazałam dziewczynie iść, a sama ledwo doczołgałam się do jednej ze skał. Niestety, pech chciał, że aktywowałam minę, która przyczepiona była praktycznie przy mojej twarzy. Światełko migało coraz szybciej uświadamiając sobie, że chyba nie dożyje spotkania z drużyną.
B-Uważaj! -Tu poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie niczym Tarzan. Oczywiście był to Bumblebee, który specjalnym urządzeniem zneutralizował minę i strzelił przy okazji do działka, które w nas mierzyło. Zaś my upadliśmy dość potężnym hukiem na ziemie wzniecając chmurę kurzu. Wszyscy przejęci, nie wiedzieli czy mają iść po pomoc, czy czekać na rozwój wydarzeń. Lekko oszołomiona leżałam i spoglądałam pół przytomnie na błękitne oczy przebijające się przez pył unoszący się w powietrzu.
B-Nic ci nie jest? -Zapytał sprawdzając czy aby na pewno nic nie złamałam.
-Tak... -Tu uczniowie podbiegli do nas przypatrując się nam uważnie. Bee wziął kawałek szmaty leżący nieopodal i tymczasowo zatamował mi krwawienie, po czym wziął na ręce.
Rl-Poruczniku... czy wszystko w porządku? -Zapytała przez łzy Ruslana.
B-Będzie dobrze. Przebieg dzisiejszych zajęć omówimy następnym razem.
NN-Czyli koniec?
B-Tak, ci co mają koniec zajęć mogą iść do kajut, reszta na lekcje. -Wszyscy się rozeszli, pamiętam jak Ruslana złapała mnie na koniec za rękę, a ja lekko się do niej uśmiechnęłam.
B-Bumblebee do Crosshairsa, zgłoś się.
C-Co tam Bee?
B-Mieliśmy małą akcje na treningówce w czwartym sektorze, możesz zabezpieczyć sale?
C-Już tam idę, bez odbioru.
B-A teraz czas się tobą zająć. -Ocknęłam się dopiero w czymś na wzór pokoju pielęgniarskiego. Bee stał przy stoliku i szykował jakieś bandaże. Próbowałam wstać ale czułam jak kręci mi się w głowie.
B-Hej nie wstawaj. -Powiedział delikatnie usadawiając mnie w pozycji siedzącej.
-Długo byłam nieprzytomna?
B-Jakieś pół godziny. Kontaktowałem się z Optimusem, powiedziałem, że trochę się spóźnimy. -Lekko pokiwałam głową i uważnie przyglądałam się temu co robił Bee. Starannie oczyścił moją ranę i założył jałowy opatrunek, który zawinął bandażem.
-Dziękuje. -Powiedziałam chcąc opuścić pomieszczenie.
B-Zaczekaj jeszcze. -Tu podszedł do mnie ze strzykawką. -Popatrzyłam na niego jak na debila.
-Chyba nie zamierzasz bawić się w Ratcheta?
B-Jakbym śmiał. Jest to kompleks witamin na wzmocnienie wraz z antybiotykiem.
-Jakoś dalej mnie to nie przekonuje. -Starałam się ze wszystkich sił żeby odciągnąć go od pomysłu podania mi tego czegoś.
B-Ehh nie pierwszy raz to robię, poza tym widziałem już twoje ręce, nadgarstki. -Poczułam jakby mnie ktoś walnął w łeb. Totalnie zapomniałam o moich bliznach. Nie chcą dalej wdawać się w zbędę dyskusje, podciągnęłam rękaw i odwróciłam głowę. Czułam, że uważnie mi się przygląda. B-I po krzyku. Za 10 minut przed głowy wyjściem. -Spuściłam rękaw i poszłam do pokoju szybko się ogarnąć. Czułam jak nogi się pode mną uginają i to nie z winy osłabienia po treningu. Bałam się... bałam się, że znów będę musiała wracać do przeszłości... tak bolesnej i trawiącej mnie od środka, że usiadłam na łóżku i zaczęłam cichutko łkać, by po chwili się opamiętać i ruszyć do wyjścia niczego nie dając po sobie poznać.
B- Bumblebee
C-Crosshairs
D-Duncan
Rl-Ruslana
NN-Nieznany
Witajcie moi milusińscy. Oto przed wami kolejny rozdział. Obowiązkowo podzielcie się w komentarzach swoimi przemyśleniami na jego temat. Może macie jakieś ciekawe teorie? Chętnie poczytam :D Zapraszam was również do innych moich opowiadań oraz nie zapomnijcie o:
-głosowaniu
-obserwowaniu
-komentowaniu
CZYTASZ
Wybrana II: Nasz dom
RomancePrzed wami druga część "Wybranej", w której to nasi bohaterowie będą musieli na nowo skolonizować Cybertron. Budowa metropolii, nowe urzędy czy przywracanie dawnej świetności planety, to tylko kropla w morzu przy tym, co będzie ich czekać. Muszą zaw...