Jechaliśmy najszybciej jak się dało. Nie zważaliśmy na niebezpieczeństwo związane z ewentualnym zawaleniem się wiaduktów. Wiedziałam tylko tyle, że czekać na nas będzie coś o wiele gorszego, niż pogrzebanie żywcem w piachu. Czułam ogromny niepokój, nie wiedziałam czego mogliśmy się spodziewać na górze, i że już niedługo przyjdzie mi się zmierzyć z moimi najgorszymi koszmarami.
F-Hot Rod, może nas oświecisz dlaczego jedziemy na złamanie karku? -Nic nie odpowiedział, tak pochłonęły go myśli, że jechał nie zważając na nic dookoła.
-Hot Rod? Wszystko w porządku?
H-Co? A tak, wybaczcie. Myślałem nad naszym planem działania.
F-Wpierw powinniśmy jechać do bazy, jeżeli się okaże, że Megatron powrócił, będziemy mieli nie lada problem.
B-Nie zapominajmy, że jest jeszcze Ironhide, nie zostawię go.
-Nikt nie powiedział, że go zostawimy Bee...
B-Jestem zdania, że ja wraz z Zośką pojedziemy go poszukać. Z twoimi zdolnościami, powinno nam to pójść sprawnie.
F-To my najwyżej skontaktujemy się z Optimusem. -Byłam przerażona. Wiedziałam, że w końcu będę musiała z nimi porozmawiać na ten temat, ale nie sądziłam, że nastanie to tak szybko i to w takich okolicznościach.
-Czekajcie... nie uważacie, że powinniśmy zebrać starą drużynę? Taką garstką wiele nie zdziałamy... -Powiedziałam lekko drżącym głosem mając nadzieję, że przystaną na moją propozycje. Nie byłam jeszcze gotowa, by znów do tego wracać...
B-Dobrze wiesz, że każdy ma swoje życie, nie mamy czasu na chodzenie od drzwi do drzwi.
-Patrząc na okoliczności, nie powinni nam odmówić. Ważą się losy obydwóch planet!
B-Zapomniałaś, że Magnus ma na nas oko? Jak się dowie, że planujemy jakąś grubszą akcję, może chcieć mieć wgląd w jej przebieg.
H-Nie kłóćcie się. Wróćmy najpierw do miasta. -Po kilkunastu minutach byliśmy u bram Iaconu. Na pierwszy rzut oka nie widziałam żeby coś było nie tak, oprócz przeszywającej ciszy, którą jednak po chwili przerwały krzyki. Im bliżej centrum się znajdowaliśmy, tym więcej patroli i pancernych wozów można było dostrzec. W pewnej chwili, zostaliśmy zatrzymani.
NN-Stać, blokada.
H-Co tu się dzieję?
NN-Nie możemy informować cywili, proszę wrócić do swoich domów. -Tu rozległy się strzały w oddali.
F-Chyba mamy prawo wiedzieć co się dzieję z naszym miastem do cholery? -Powiedział zirytowany Fire.
NN-Czekaj, to porucznik Bumblebee. -Powiedział Bot podchodzący do nas.
B-Cześć, dowiemy się co tu się odpieprza?
NN-Mamy nieciekawą sytuację... rano do szpitala trafił Bot z podejrzeniem zarazy. -Wszyscy momentalnie zamilkli. Nie wiedziałam co mógł mieć na myśli odnośnie "zarazy".
H-Jest kwarantanna?
NN-Czekamy na oficjalne przemówienie Rady. Na razie blokujemy drogi i odsyłamy wszystkich do domu, a z objawami, do jak najszybszego kontaktu z oddziałem zakaźnym.
B-Tam Ratchet pracuje...
-Chwileczkę... a co z Akademią?
NN-Z tego co wiem, uczniowie mają zakaz jej opuszczania, poza trzecim rokiem, który został wezwany do pomocy służbom.
B-Czyli nigdzie indziej nie możemy się dostać? -Powiedział z nadzieją w głosie.
NN-Wybacz poruczniku. Takie mamy rozkazy. Jeżeli jesteście z kadetką, udajcie się do Akademii.
NN-Zaczekaj, skąd mamy wiedzieć, że nie są zarażeni?
H-Jeżeli to wystarczy, to dopiero wróciliśmy do miasta. Byliśmy na terytorium pustelników. -Chwilę się zastanawiali i dali mi przez otwartą szybę małe urządzenie z hologramem, na którym widniała zgoda dotycząca naszego wstępu do akademika.
Będąc już u wejścia, pokazałam strażnikom zgodę, dzięki której mogłam wrócić do swojej kajuty, jednak Bee miał chyba inne plany.
B-Wysiadaj. -Powiedział otwierając mi drzwi. Zdziwiona stanęłam, czekając na jakieś jego wyjaśnienia.
-Co się stało Bee?
B-Muszę wracać do domu, wy spróbujcie skontaktować się z Optimusem.
-Teraz? Bee wali nam się wszystko na głowę, jesteśmy w rozsypce... -Nie chciałam powiedzieć tego na przekór. Po prostu uważałam, że są sprawy ważne i ważniejsze...
F-Musisz Bee? -Spytał delikatnie Fire. Bee mega zdenerwowany, w momencie wyraził swoje zdanie.
B-Tak, muszę i ty Fire powinieneś o tym doskonale wiedzieć. -Powiedział patrząc mu prosto w oczy.
-Bee...
B-A ty nie jesteś pępkiem świata, nie wszystko musi się obracać wokół ciebie. Jesteśmy w kontakcie. -Tu zmienił się w Camaro i odjechał zostawiając za sobą chmurę kurzu. Stałam zszokowana, jakbym dostała przed chwilą w twarz. Myślałam, że zaczynamy się wreszcie dogadywać, jednak widocznie się myliłam.
F-Ehhh jaki on jest upierdliwy czasami. -Skwitował Fire drapiąc się po głowie.
H-Nie przejmuj się nim Zosiu. Załatwi co ma załatwić i wróci. -Ja z otępiałym spojrzeniem skierowanym w dal, odpowiedziałam.
-Jak dla mnie, może nie wracać. -Odwróciłam się na pięcie, gdy moi towarzysze spojrzeli ze smutkiem po sobie. Gdy weszłam do głównego holu, wszędzie panowała wrzawa. Jedni przechodzili szkolenia, inni zaś po kryjomu rozpuszczali plotki na bieżące tematy. Nie miałam w tamtej chwili najmniejszej ochoty na rozglądanie się za znajomymi, jednak w drodze do mojego pokoju, dostrzegłam dwóch strażników wychodzących od Ruslany, która była cała roztrzęsiona i zalana łzami. Schowałam się za ścianą, próbując dosłyszeć ich rozmowę.
NN-Proszę nam wybaczyć ale nic więcej nie wiemy.
Rl-To niemożliwe! Szukajcie go.
NN-W obecnej sytuacji jest to niemożliwe.
NN-Pragniemy zaznaczyć, że jako nasz agent, wiedział jakie ryzyko się z tym wiąże. Do widzenia. -Biedna opadła z płaczem na kolana, ja zaś zsunęłam się po ścianie na ziemie, zakrywając usta, by stłumić swoje łkanie. Nie macie pojęcia jak się czułam wiedząc, że partner przyjaciółki jest w potencjalnym niebezpieczeństwie, a ja z obawy przed przeszłością, nie umiałam mu pomóc...
Rzuciłam się w pokoju na łóżko, ściskając mocno poduszkę. Wszystkie sprawy się pokomplikowały, znajdowaliśmy się w martwym punkcie. Po kilku godzinach siedzenia w pokoju w absolutnej ciszy, obracając w palcach mały woreczek z wiadomą zawartością, usłyszałam mocne walenie w ścianę niedaleko mojej kajuty. Zirytowana na maksa, wyszłam próbując zlokalizować przyczynę hałasu. Obojętnym wzrokiem zmierzyłam korytarz, na którego końcu dostrzegłam Duncana dewastującego mienie Akademii.
-A tobie się już na głowę rzuca? -Powiedziałam opierając się o ścianę.
D-Wyjazd mi stąd. -Powiedział kopiąc śmietnik.
-Nie dopóki nie przestaniesz. Dla twojej informacji, nie mieszkasz tu sam.
D-Mam prawo wyładować swoją złość. Siedzimy tu jak zwierzęta w klatce, a trzeci rok idzie walczyć. -Ze zrezygnowaniem pokiwałam głową.
-Nikt nie idzie walczyć, kto ci takich głupot naopowiadał? Nie ma żadnej wojny, nikt nas nie atakuje.
D-A ty skąd to niby wiesz?
-Mam swoje źródła.
D-Ah tak? Na pewno związane z twoimi poza akademickimi wypadami, o których jeszcze nikt nie wie... no może poza mną? -Powiedział pewny siebie opierając się o ścianę.
-Myśl sobie co chcesz, możesz nawet donieść, jednak wątpię byś miał jakiekolwiek dowody. Poza tym, nie wpierdalaj się w sprawy, które ciebie nie dotyczą. -Odpowiedziałam dosadnie i oddaliłam się w stronę pokoju, gdy przez jedną z szyb dostrzegłam trenujących kadetów. Jakie było moje zdziwienie, gdy dostrzegłam wśród nich Mateo. Czułam, że czekać nas będzie rozmowa, jednak w tamtej chwili, chciałam mieć święty spokój, który co chwilę ktoś mi zaburzał. Ledwo wchodząc do swojej tymczasowej oazy spokoju, usłyszałam pukanie do drzwi.
-Czego znowu!? -Podeszłam niechętnie otwierając drzwi. Ukazał się w ich progu Hot Rod.
H-Wybacz, że ci przeszkadzam.
-To ja przepraszam, za dużo się dzieję.
H-Za 20 minut Ultra Magnus ma przemówić na centralnym placu. Transmisja będzie nadawana na szkoleniówce.
-Dzięki... a co z Optimusem?
H-Dalej brak kontaktu. -Chwilę się zawahałam, jednak jedna sprawa nie dawała mi spokoju.
-Hot Rod... Jak wjeżdżaliśmy do miasta... słyszałam strzały.
H-Też mnie to zaniepokoiło, jednak wiem tyle co ty. Musimy czekać na informacje.
-Zaraz przyjdę. -Powiedziałam lekko zmęczonym głosem.
H-Zoś, weź się przebierz z tego munduru, odsapnij trochę.
-Powiadasz, że niedostane reprymendy od Crosshairsa za przyjście w dresie?
H-Haha, nie spokojnie. Do zobaczenia. -Lekko się uśmiechnęłam i skorzystałam z jego rady. Ubrałam fioletowy polarowy dres i spięłam moje długie, świeżo umyte włosy w kok. Przed wyjściem, spojrzałam na kilka fotografii z przeszłości, które rozwiesiłam sobie po pokoju. Ciężko westchnęłam i skierowałam się ku wyjściu. Zanim ruszyłam w wyznaczonym kierunku, rozejrzałam się dokładnie, czy aby na pewno nie będę musiała znów podejmować męczących rozmów. Gdy zmierzałam wraz z tłumem do szkoleniówki, ujrzałam parę metrów przed sobą moją przyjaciółkę. Była w opłakanym stanie, jednak modliłam się w duchu, by mnie nie zauważyła. Nie umiałabym spojrzeć jej w oczy.
H-Hot Rod
B-Bumblebee
F-Fire
D-Duncan
NN-Nie znany
Rl-Ruslana
No witam po przerwie świąteczno-po świątecznej :D Wiem, że trochę mnie nie było, ale wracam z w miarę poukładanym planem dalszych rozdziałów, bo będzie się działo i to nie mało ^^ Dajcie znać jak spędziliście Wielkanoc i jakie plany macie na majówkę :D Oraz co myślicie o rozdziale? Dlaczego Bee tak potraktował Zosie? Czym jest owa "zaraza" i co takiego Rada Cybertronu będzie miała im do przekazania? Czekam na wasze komentarze i trzymajcie się cieplutko. A tymczasem nie zapomnijcie o:
-komentowaniu
-obserwowaniu
-głosowaniu
CZYTASZ
Wybrana II: Nasz dom
RomancePrzed wami druga część "Wybranej", w której to nasi bohaterowie będą musieli na nowo skolonizować Cybertron. Budowa metropolii, nowe urzędy czy przywracanie dawnej świetności planety, to tylko kropla w morzu przy tym, co będzie ich czekać. Muszą zaw...