Kiedy zjawili się nasi towarzysze, udaliśmy się z powrotem do apartamentu Miko, by wysłuchać co ma nam do powiedzenia odnoście planu wyścigów. Nie byłam pewna, czy chcę uczestniczyć w ulicznych szarżach, jednak byłam już zbyt nasiąknięta zjebanymi akcjami, by od tak zrezygnować. Jedna więcej, nie robiła mi już żadnej różnicy.
Mk-Dobra słuchajcie. To jest mapa Tokio. Na razie nam się nie przyda...
D-To po cholerę nam ją pokazujesz?
Mt-Przymkniesz się w końcu?
D-Zamilcz dętko! -Spojrzałam na nich spode łba i momentalnie się uciszyli. Wiedziałam, że mieli nam za złe, że nie skontaktowaliśmy się z nimi po całej tej akcji ratunkowej, ale w tamtej chwili mieliśmy ważniejsze sprawy niż przekomarzania dwóch różnych charakterów.
Mk-Ponieważ chcę, żebyśmy byli gotowi na każdą ewentualność.
B-Co masz na myśli?
Mk-Jak wam wspominałam, przed oficjalnym wyścigiem, czekają nas dwie kwalifikacyjne. Niestety nie znamy czasu ani miejsca rozpoczęcia pierwszego.
-Co za tym idzie, nie znamy również trasy.
Mt-Nie chcę przerywać tej sielskiej pogawędki, ale czy wy się w ogóle dostaliście na te kwalifikacje?
Mk-Miło, że się martwisz czarnulko. Oczywiście, dostałam SMS-a, że dzięki filmikowi kaskaderskiemu...
B-Przez, który omal nie zginęłaś.
Mk-Możecie przestać mi przerywać?! Rany, co za zgredy. -Naburmuszyła się niczym mała dziewczynka, jednak po chwili wypuściła powietrze z płuc i kontynuowała swoją wypowiedź.
B-Dobra mów. -Powiedział zrezygnowany.
Mk-Tak jak już wspominałam, dzięki filmikowi, dostałam wiadomość, że zostałam zakwalifikowana i mam czekać na dalsze instrukcje. Pewnie dowiemy się o wszystkim parę godzin przed wyścigiem.
Df-Chyba zapomniałaś, że to MY zostaliśmy zakwalifikowani. Nie zapominaj, że to w głównej mierze dzięki mnie. -Skwitował Drift, który pojawił się znikąd niczym cień. -Nigdy więcej nie zapominaj komu to zawdzięczasz.
Mk-Wyluzuj, przecież to oczywiste.. -Powiedziała lekko zmieszana.
B-Śmierć również mogłeś jej zafundować.
-Odpuść Bee. W takim razie musimy przestudiować mapę, a jaki będziemy mieć ogólny plan?
Mk-W pierwszym wyścigu wezmę udział normalnie ja z Driftem, ty z Bee i ten tu przyjemniaczek z Firem.
B-Chwila, nie za dużo nas tam? Na pewno będą sprawdzać składy.
Mk-Nie masz się czym martwić. Nie interesuje ich kto przyjedzie. Po pierwsze, informacje o wyścigu są przekazywane dość szybko, poza tym kto normalny chciałby robić sobie konkurencje.
F-Na przykład ty?
Mk-Hello! Czy ja mówię do ściany czy jak? Macie pomóc nam wygrać, a nie nas wyeliminować.
Df-Dla mnie cała ta szopka jest daremna. Sam wygram ten wyścig, nie potrzebuje niczyjej pomocy. -Spojrzeliśmy po sobie nie wiedząc, czy jest jakikolwiek sens mu odpowiadać.
F-Czyli mówiąc prościej, mamy pomóc ściągnąć ci potencjalne zagrożenie?
Mk-Dokładnie! -Wskazała na nas triumfalnie.
-A co z kolejnym?
Mk-Na razie cisza na radiu. Nikt nic nie wie.
-Dobra, bierzmy się do pracy, bo czas jest cenny, a my go nie mamy. -Ledwo co skończyłam moją wypowiedź, usłyszeliśmy dźwięk przychodzącej wiadomości. Wszyscy spojrzeliśmy na Miko, która nerwowo przeglądała zawartość telefonu. Po kilku sekundach grobowej ciszy, Mateo zabrał głos.
Mt-Wiadomość od chłopaka, czy coś co nas bardziej zainteresuje?
Mk-Zabawny jesteś czarnulko. Dzisiaj o północy koło starego tunelu na wzniesieniu.
-To już przejrzeliśmy mapę. Mamy raptem 2 godziny.
D-Trudno, pójdziemy na żywioł. Dla was to chyba chleb powszedni.
MK-Mam nadzieję, że macie naoliwione co trzeba, bo nie posiadam pakietu naprawczego Ratcheta.
B-Obejdzie się, prowadź. -Ruszyliśmy w stronę hangaru. Każdy z nas był zdenerwowany tak szybkim obrotem spraw, jednak odwrotu już nie było. Zanim Bee zmienił się w Camaro, zdążył podejść jeszcze do niego Drift i złapać go za ramie.
Df-Jeśli zaprzepaścisz moją szanse na wygranie tego wyścigu...
B-Jeśli to ma być groźba, to raczej tobie radzę uważać. -Ten popatrzył na niego niewzruszony i po zmanię w pojazd, ruszyli z Miko przodem.
-Wszystko w porządku? -Zapytałam mimo iż wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
B-A czy kiedykolwiek było? Wsiadaj mała.
Całą drogę jechaliśmy w skupieniu. Miałam złe przeczucia. Nie chciałam, żeby ktokolwiek ucierpiał podczas akcji, która tak na prawdę mogłaby w ogóle się nie odbyć, gdyby nie uparty honorowy Bot. Kiedy dojeżdżaliśmy na miejsce, spostrzegłam prócz nas, około pięciu innych kierowców. Za prowizorycznymi barierkami stało kilku ludzi wiwatujących na cześć zawodników. Gdzieniegdzie rozstawione były małe reflektory, obok których stały dziewczyny mające rozpocząć nasz wyścig. Najbardziej jednak zdziwił mnie fakt, że nikt nie raczył opuścić swojego pojazdu, by choćby zamienić z fanami parę słów.
-Przeraża mnie ta cisza.
Mk-Na tym etapie nikt nie chce się narażać. Kierowcy boją się, że mogliby zajść komuś za skórę, dlatego się raczej nie wychylają, dopóki nie będą mieli gwarancji nietykalności.
D-Przeczytałaś to w Internecie?
Mk-Bardzo śmieszne.
NN-Zawodnicy proszeni są na linie startu. Za chwilę dostaniecie instrukcje na wasze GPS-y. -Zajęliśmy miejsce tak mniej więcej w połowie pasu. Przed nami stał Drift, a po przekątnej z tyłu Fire. Gdy obserwowałam tak wszystkie odpicowane samochody z błysnącymi felgami, spojlerami czy ledami, poczułam się niczym w grze NFS, w którą kiedyś tak bardzo uwielbiałam grać z bratem. Moje zaciekawienie przerwał sygnał na komunikatorze.
NN-Przysyłamy wam trasę dzisiejszego wyścigu. Jedyne co musicie wiedzieć, to że zwycięzca może być tylko jeden. Wygrana gwarantuje przejście do drugiego etapu. Wszystkie chwyty dozwolone. Palcie gumy.
-Trasa wydaje się bardzo krótka.
Mk-Tak... ale jest piekielnie trudna. Prowadzi przez góry, a tam często dochodzi do osuwisk terenu.
NN-Odliczamy do startu... -Byłam coraz bardziej spięta. Nigdy nie przepadałam za szybką jazdą i mimo iż wiele już przeszłam z moimi towarzyszami, nigdy nie potrafiłam się przyzwyczaić do nadmiernego ryzyka.
Dziewczyny ubrane w skąpe stroje, ustawiły się na linii startu i wymachując chorągiewkami dały sygnał do wystrzału. Momentalnie ruszyliśmy z piskiem opon. Wszystko działo się tak szybko, że tak na prawdę mało co pamiętam z całej trasy. Przeciskaliśmy się jeden za drugim, by dać przestrzeń na przejazd dla Drifta i Miko. Oczywiście nie obyło się bez komplikacji.
-Bee on nas zaraz zepchnie!
B-W jego snach! -Męczyliśmy się z jednym zawodnikiem, który jechał czerwonym mustangiem. Upatrzył nas sobie za cel, którym nie mogliśmy się stać. Bee wkurzony całą akcją, zrobił szybki zwrot i uderzył z całym impetem w jego lewy bok tak, że typ stracił panowanie nad pojazdem i prawdopodobnie wylądował w krzakach.
F-Hej, jak się trzymacie? -Zapytał lekko przerażonym głosem.
B-Są strasznie natarczywi, uważajcie.
F-Wyłapaliśmy jeden skrót nad przełęczą. Spróbujemy stamtąd wyeliminować ogon Drifta.
-Tylko bądźcie ostrożni! -Nie wiem czy zdążyli mnie usłyszeć, gdyż komunikacja padła.
B-Cholera, wjeżdżamy w tereny górskie.
-Czy będziemy musieli dać sobie radę sami.
B-Jak przez większość czasu. Jak się trzymasz? -Tak na prawdę w tamtej chwili bardziej trzymała mnie adrenalina, ale w środa cała dygotałam. Bałam się, że w pewnej chwili mój organizm nie wytrzyma.
-Nie będę kłamać. Chcę już koniec...
B-W takim razie załatwimy to szybko. -Nie wiedziałam nawet kiedy mój tworzysz zrobił slalom między dwoma innymi kierowcami kierując się leśną ścieżką, za która mieliśmy nadzieje, nasi przeciwnicy podążą.
-Chyba złapali haczyk. -Kiedy siedzieli nam na ogonie, spostrzegłam u jednego w lusterek chytry uśmieszek. "Twoje niedoczekanie."
-Teraz Bee! -W ostatniej chwili skręciliśmy ostro w lewo. Nie mieli czasu na reakcje i z całym impetem runęli w nie wielki wąwóz.
B-Dołączmy do reszty.
-Mam tylko nadzieję...
B-Moje skanery pokazują, że żyją. -Kamień spadł mi z serca. Teraz musielibyśmy odnaleźć pozostałych. Kiedy wyjechaliśmy ponownie na drogę asfaltową, w oddali ujrzeliśmy na jednym z odcinków Fire i Duncana. Niebezpiecznie szybko zbliżali się do nich nasi towarzysze i ich pościg. Pędzili z taką prędkością, że dało się tylko przyuważyć kolorowe smugi pędzące krętymi drogami.
B-Mam nadzieję, że mają jakiś sensowny plan. -Wtem gdy Fire chciał wystrzelić i znokautować jeden z pojazdów poczuliśmy trzęsienie ziemi, które w jednej chwili spowodowało osunięcie się wyższych partii terenu.
-Fire!!! -Krzyknęłam mimo tego, że wiedziałam, że nikt mnie nie usłyszy. Drift zdążył przejechać, a jego przeciwnicy zgrabnie ominęli przeszkodę, która spadła na naszych przyjaciół.
B-Cholera! -Czym prędzej ruszyliśmy na miejsce zdarzenia. W oddali słysząc było już syreny radiowozów zmierzających na miejsce osuwiska.
-Bee szybko! -Chwilę później staliśmy już przy wielkiej kupie głazów, po których upadu, w powietrzu unosił się jeszcze pył.
B-Nie mam żadnych odczytów.... -Chwytałam po koli kamyk za kamykiem chcąc ja najszybciej dostać się do chłopaków.
B-Zaczekaj, jeden zły ruch i zawali się to również na nas.
-To co mamy zrobić?! -Zapytałam zalana łzami. Kiedy tak stałam bezczynnie spoglądając na Bee, który ostrożnie dobiera kolejne elementy do usunięcia, usłyszałam dźwięk silnika.
B-Lepiej się schowaj!
-Nie czekaj, to Drift i Miko. -Jak się okazało, ku jego zdumieniu, miałam racje. Zza zakrętu wyłoniło się Bugatti Veyron, z które wyskoczyła w moim kierunku zmartwiona Miko.
Mk-Na pewno ich wyciągną. -Drift bez słowa przemienił się w Bota i pomógł odkopywać gruzy.
-Jeśli coś im się stało... nigdy sobie tego nie wybaczę....
Mk-To ja was w to wciągnęłam... -Naglę naszym oczom ukazał się pokiereszowany Fire w formie Bota.
F-Coś długo wam to zajęło... -Powiedział z lekkim uśmiechem. Podbiegłam do niego szybko rozglądając się za pasażerem.
-Gdzie jest Duncan?!
F-W środku. Stracił tylko przytomność. -Wskazał na swoją klatkę piersiową. Z ulgą padłam na kolana.
Df-Pospieszmy się, policja zaraz tu będzie. -Boty pomogły podnieść towarzysza i wyciągnąć chłopaka na zewnątrz.
-Fire nie da rady jechać.
B-Masz sprawną formę?
F-Taa. -Przemienił się w wysokiego rudzielca o zielonych oczach, który był cały w bliznach, jednak uśmiech nie schodził mu z twarzy nawet podczas skręcania się z bólu.
-Chwila, a Mateo?
Mk-Spotkaliśmy go, dołączy do nas niedługo. -Tu coś podkusiło mnie, by spojrzeć w górę. Przeczucie mnie nie myliło. Stał tam lekko się uśmiechając. Wiedziałam, że ma swoje powody, by z nami nie wracać, ale po tym wszystkim zaczęłam się bać również o niego. Wsiadłam z pokiereszowanymi chłopakami do Bee i ruszyliśmy w stronę apartamentu. mając nadzieję nie napotkać już żadnych problemów po drodze.
Df-Drift
B-Bumblebee
Mk-Miko
Mt-Mateo
D-Duncan
F-fire
Witajcie kochani w lekko opóźnionym rozdziale. Tak jak wczoraj pisałam na tablicy, poza tym co dzisiaj przeczytacie, ukaże się jeszcze około 4-5 rozdziałów mających troszkę przyspieszyć wam oczekiwania. Teraz gdy nadszedł mój urlop, nie muszę martwić się sprawami dna codziennego. Koniecznie podzielcie się wrażeniami odnośnie tego rozdziału. Czy w ogóle naszym bohaterom udało się wygrać? Czy Fire i Duncan wyjdą z tego cało? Nie mogę doczekać się waszych spekulacji ^^ Przypominam również, że możecie podsyłać mi propozycje utworów do danych rozdziałów z obu serii. Będę za nie bardzo wdzięczna :D Trzymajcie się cieplutko i pochwalcie się jak wam wakacje mijają :)
CZYTASZ
Wybrana II: Nasz dom
RomancePrzed wami druga część "Wybranej", w której to nasi bohaterowie będą musieli na nowo skolonizować Cybertron. Budowa metropolii, nowe urzędy czy przywracanie dawnej świetności planety, to tylko kropla w morzu przy tym, co będzie ich czekać. Muszą zaw...