Nie wiem nawet ile czasu minęło. Kilka dni? Tygodni? Powoli traciłam jakąkolwiek nadzieję na to, że się obudzę, jednak pierwszy raz od dawna, usłyszałam w mojej głowie nie swój przeraźliwy krzyk, a tak dobrze znany mi szept.
-Iskierko moja, już czas.
-Eve?! To Ty?! -Miałam nadzieję ją ujrzeć, lecz dalej towarzyszyła mi tylko ciemność.
-Otwórz oczy, pokonaj mróz.
-Gdzie jesteś?! -Czułam jak przyspieszył mi oddech. Powoli i z wielkim trudem otworzyłam oczy pełne łez. Cała drżałam z przerażenia jak przy paraliżu sennym, bo tak na prawdę nie wiedziałam co się ze mną i wszystkim dookoła dzieje. Odruchowo zaczęłam się rozglądać, lecz dalej trzymał mnie dziwny bezwład. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to chęć zobaczenia kogokolwiek bliskiego. Musiałam się przekonać, że nie zostałam całkiem sama.
-Bee! Bee! Bumblebee proszę... -Krzyczałam na tyle, na ile miałam sił. Czułam jak moje ciało ogarnia panika. Na szczęście po kilku sekundach usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu, po czym do pomieszczenia wszedł przerażony Bee, który momentalnie do mnie podbiegł, przykucnął i zaczął delikatnie głaskać po głowie. Przyglądał mi się tak, jakby co najmniej ducha zobaczył. Jakby nie dowierzał, że to wszystko dzieję się na prawdę.
B-Już jestem, już jestem, ciii. Spokojnie. -Przez kilka dobrych minut nie potrafiłam się ogarnąć. Czułam się jakby wrzucili mnie do nowego świata gdzie musiałam zacząć wszystko od zera.
Kilka godzin później, gdy wreszcie opanowałam swoje emocje i wrócił mi zdrowy rozsądek, Pułkownik Lennox wraz z Bee pomogli mi przedostać się do głównej hali, gdzie czekali już na mnie pozostali. Byłam niczym zwiędła roślina. Ciągnęłam z ledwością jedną nogę za drugą. Nie było mowy bym mogła nawet samodzielnie ustać, jednak gdy przyszło zobaczyć mi moich przyjaciół, wszystkie troski odeszły w niepamięć.
-Kochani... -Ruslana podbiegła do mnie czym prędzej chwilę się zastanawiając, czy aby nie zrobi mi krzywdy, ale miałam to gdzieś. Potrzebowałam jej bliskości jak nigdy dotąd. Rzuciłam się w jej ramiona roniąc łzę za łzą. Nawet Mateo nie starał się ukryć wzruszenia na mój widok.
O-Nie masz pojęcia jak się cieszymy na twój widok.
-Ja na wasz również, Optimusie..
F-Jak się czujesz? -Spytał niepewnie.
-Sama nie wiem. Jakbym nie spała od dwóch lat haha. -Próbowałam zrobić dobrą minę do złej gry, by troszkę rozluźnić sytuacje.
H-Byłaś nieprzytomna prawie dwa tygodnie. "Dwa tygodnie..."
-Tyle czasu... co z Ziemią?
Wl-Powiedzmy, że na razie jest wszystko pod kontrolą, musisz skupić się na swoim zdrowiu...
-Proszę, powiedzcie mi prawdę. -Wiedzieli, że obiecaliśmy sobie szczerość, szczególnie w takich sytuacjach. Drużyna spojrzała po sobie, ale w końcu zdecydowali się wszystko mi opowiedzieć.
H-Razem z Fixitem wyruszyliśmy na czas twojej niedyspozycji na Ziemie, by znaleźć przynajmniej tymczasowe rozwiązanie naszego problemu. Udało nam się z pomocą ziemskich naukowców stworzyć kilka prototypów mini satelit, które wysłaliśmy na waszą orbitę celem ogrzania atmosfery.
Fx-Nie wiem czy zda to eg..egza...egzamin! I na jak długo, ale powiedzmy, że puki co, gorzej nie ma.
-Lepiej też nie, ale dziękuje wam, z całego serca wam dziękuje. -Powiedziałam z ulgą i uśmiechem na twarzy. Mimo krótkiej rozmowy czułam jak uginają się pode mną nogi. Wiedziałam, że muszę dojść do siebie najszybciej jak to możliwe, ale na tamtą chwilę powędrowałam do łóżka. Od dnia następnego postanowiłam wznowić swój trening, by jak najszybciej wrócić do formy. Zaczęłam oczywiście od prób samodzielnego stania czy chodzenia, które były niewyobrażalnie trudne, a po tygodniu postanowiłam poprosić Bee, żeby przeprowadził ze mną krótkie, niezbyt wymagające sparingi. Dawno nie mieliśmy okazji się zmierzyć, a mogło być to dla nas dobrym doświadczeniem.
B-Pamiętaj, że nie ma być to walka na śmierć i życie. -Powiedział ściągając swoją żółtą kurtkę.
-Uważaj, bo mam na to siły. -Spięłam włosy w wysoki kucyk i zaczęłam rozgrzewać nadgarstki. Nie czułam się jeszcze najlepiej, ale nie mogłam dłużej czekać. Chwilowe rozwiązanie naszego problemu z zamarzaniem Ziemi nie mogło sprawić, że spoczniemy na laurach.
B-Gotowa?
-Ja? Zawsze. -Początkowo uważnie się sobie przyglądaliśmy próbując uchwycić najmniejsze zmiany w naszych stylach walki. Po chwili zaczęłam wyprowadzać pierwsze ciosy. Oczywiście Bee z łatwością ich unikał, jednak nie chodziło mi o zrobieniu komukolwiek krzywdy, lecz o wyczucie swojego refleksu.
B-Nisko na nogach, wyprostuj rękę. -Dawał mi kolejne wskazówki, następnie sam przeszedł do ofensywy. Musiałam skupić się na maska, by znów nie zarobić w twarz jak to miałam w zwyczaju odkąd przybyłam na Cybertron.
-Tylko na tyle cię stać? -Powiedziałam z przyspieszonym oddechem. Chciałam się trochę z nim podroczyć i widziałam, że osiągnęłam swój cel. Bee coraz szybciej wykonywał kolejne kopnięcia. Standardowo, nie udało mi się wszystkich uniknąć, jednak były na tyle delikatne, że co najwyżej miałam po nich kilka nowych siniaków do kolekcji.
B-Patrz na mnie, a nie pod nogi, skręć mocniej ciało. -Zmęczenie coraz bardziej dawało mi się we znaki, jednak nie zamierzałam odpuszczać. W międzyczasie naszym poczynaniom przyglądał się podparty o ścianę Mateo, do którego po chwili dołączyła średnio zadowolona Astra.
A-Nie przeszkadza ci, ze razem trenują?
Mt-Dlaczego niby miało by mi to przeszkadzać? -Zapytał nie spoglądając na nią.
A-Nie udawaj, dobrze wiem, że nie jest ci obojętna. -W końcu spojrzał na nią wzrokiem typu "O co ci kurwa chodzi kobieto"
Mt-I co w związku z tym?
A-Moglibyśmy sobie pomóc nawzajem. Na pewno wiesz o co mi chodzi. -Szepnęła szyderczo. Wtedy wykonywałam wykop z wysokiego półobrotu, który sprawił, że straciłam równowagę. Od wylądowaniu na ziemi uratował mnie mocny chwyt w pasie nie kogo innego jak mojego przeciwnika. Przyciągnął mnie do siebie uważnie mi się przyglądając. Oboje ciężko oddychaliśmy, jednak tak patrząc na siebie miałam wrażenie, że na moment całkowicie przestałam oddychać.
B-Na dzisiaj wystarczy. Przetrenowanie też nie jest dobre.
-Mam jeszcze trochę siły. -Wtedy Bee ciężko westchnął i przerzucił mnie przez swoje ramie.
B-Dwa razy nie będę się powtarzać.
-Ej! Puszczaj mnie! -Nim zniknęliśmy za zakrętem, dostrzegłam uśmiech na twarzy Mateo, który dalej prowadził mało pasjonującą rozmowę z Astrą.
A-To jak będzie?
Mt-Nie wciągniesz mnie w swoje gierki. Rób co chcesz, ale jeśli dowiem się, że jakkolwiek zaszkodziłaś Zosi, nie będę się przyglądał z boku. -Tu zostawił ją samą ze swoimi urojeniami idealnego planu.
Kiedy wreszcie dotarliśmy do mojego tymczasowego lokum, Bee delikatnie postawił mnie na Ziemi.
-To przedstawienie nie było konieczne. -Powiedziałam zakłopotana.
B-Nie dałaś mi wyboru. Poza tym mam ci parę rzeczy do przekazania.
-To znaczy? -Podał mi karteczkę, na której był podany jakiś adres.
B-Trzymaj, przy okazji, masz pozdrowienia od Rainy. -Tu mnie zatkało. Nie wiedziałam jak się zachować.
-Jak ty...
B-Myślisz, że nie wiem o twoim zjednoczeniu starej ekipy? -Powiedział krzyżując ręce na piersi.
-Dobra, dawaj tą swoją reprymendę. Miejmy to z głowy.
B-Chyba jesteś już za duża, by cię pouczać. -Dodał siadając obok mnie jednocześnie odgarniając jedno z białych pasm włosów.
-To co mam z tym zrobić?
B-To już od ciebie zależy. Ty zaczęłaś tę akcje, to ją doprowadź do końca. Poza tym, w najbliższych dniach wyruszamy na Ziemie.
-Fowler chce mnie aresztować? -Lekko zakpiłam.
B-Pewnie tak, niejednokrotnie miał na to ochotę, ale nie w tej prawie się tam udajemy. Razem z Firem dokopaliśmy się do pewnych interesujących informacji. Podobno jest pewien Bot, który prawdopodobnie zna położenie nowego Płomienia.
-I zadomowił się na Ziemi?
B-Dokładnie w Tokio. Mamy nadzieję, że będzie skłonny nam pomóc.
-Dziwie się, że nie wrócił na Cybertron.
B-Wielu z nas nie wróciło i to nie koniecznie za sprawą śmierci.
-No tak... każdy ma prawo odnaleźć swoje miejsce, niekoniecznie na ojczystej planecie.
B-Otóż to. Teraz wypoczywaj. Zajrzę do ciebie później. -Złożył mi delikatny pocałunek na czole, po czym pościł pomieszczenie.
-Bee! -W ostatniej chwili zawołałam.
B-Tak?
-Możesz zostawić uchylone drzwi i jedno światło? -Uśmiechnął się delikatnie.
B-Jasne, śpij dobrze.
B-Bumblebee
O-Optimus
H-Hot Rod
A-Astra
Mt-Mateo
Fx-Fixit
F-Fire
Wl-William Lennox
Witajcie kochani w kolejnym rozdziale. Nasza Zosia pomału wraca do żywych, co mam nadzieję, cieszy was niezmiernie :D Koniecznie dajcie mi znać kogo obstawiacie za nowego Bota? Czy Astra dopnie swojego planu? Trzymajcie się cieplutko i nie zapomnijcie o:
-komentowaniu
-głosowaniu
-obserwowaniu
CZYTASZ
Wybrana II: Nasz dom
Roman d'amourPrzed wami druga część "Wybranej", w której to nasi bohaterowie będą musieli na nowo skolonizować Cybertron. Budowa metropolii, nowe urzędy czy przywracanie dawnej świetności planety, to tylko kropla w morzu przy tym, co będzie ich czekać. Muszą zaw...