Jaskinia lwa

88 8 8
                                    

     Wkurzona i zrezygnowana, siedziałam na schodach przed wejściem do Kongresu. Złapałam się za głowę lekko załamana, że nie zrealizuję swojego planu, który wcześniej wydawał się nie aż tak skomplikowany. W pewnym momencie usłyszałam męski głos i ujrzałam przed sobą Mateo, który lekko zdziwiony zapytał.
Mt-A ty co tu robisz? -Lekko zmieszana, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony musiałam pamiętać, że ponowne zaufanie komukolwiek, może wiązać się z potencjalnym ryzykiem, jednak nie musiałam wtajemniczać go w całą historie.
-Chciałam porozmawiać z Radą..., a konkretnie z Ultra Magnusem. -Na jego imię zareagował dość impulsywnie, jednak starał się zachowywać jakby spływało to po nim.
Mt-Aż tak ważne jest dla ciebie pchać się w paszczę lwa? -Zapytał siadając obok mnie.
-Potrzebuje od niego pewnego pozwolenia.
Mt-Głosuję, że chodzi o twoją bransoletę. -Tu spojrzałam na swój nadgarstek, na którym widniała metalowa obręcz z jasno święcącym przyciskiem.
-Nie ważne, ochrona i tak mnie wykopała. -Podparłam rękami głowę, zaś on oparł się o wyższe stopnie głęboko nad czymś rozmyślając. W końcu ciężko westchnął, wstał i z uśmiechem podał mi rękę.
Mt-Załatwię to, skoro ci na tym aż tak zależy. -Spojrzałam w jego błękitne, pełne radości i spokoju oczy. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć i mu podziękować, czy zacząć się martwić, że jest tyle Botów i ludzi, którzy chcą mi bezinteresownie pomóc. W międzyczasie...
H-Jak myślisz? Gdzie mogła pójść?
B-To wszystko moja wina. Gdybym nie powiedział jej, że zawiodłem się na niej, nie doszło by do tego.
H-Uspokój się. Co chciała zrobić?
B-Prawdopodobnie udała się na rozmowę z Radą, będziemy mieli niezły bajzel, jak Ultra Magnus się o wszystkim dowie.
H-Słuchaj, może powinniśmy dać jej działać?
B-Ty mówisz serio? -Tu zatrzymał się gwałtownie z niedowierzaniem spoglądając na przyjaciela.
H-Nie zapominaj, że to ona uratowała oba światy. Boisz się, by nabrała pewności siebie?
B-Bardziej martwię się, że dotrze do czegoś, co może źle na nią wpłynąć. -Tu pospiesznie wyszli z uczelni i po transformacji w pojazdy, z piskiem opon ruszyli w stronę Kongresu mając nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone.
      Mateo wszedł do środka każąc mi zostać przy wejściu. Miałam obserwować kiedy poda mi sygnał na bezpieczne przejście. Na szczęście wiedziałam gdzie znajdował się gabinet Magnusa, więc reszta była formalnością. Pewnym krokiem podszedł do sekretarki i zaczął zajmować ją rozmową. Ochrona akurat przechadzała się na wyższych piętrach, gdy tylko ujrzałam lekki ruch jego ręki. Ubrałam kaptur i ruszyłam na prawo starając się wtopić w tłum. Musiałam kilka razy przejść niepostrzeżenie między lobby ochrony, chowając się za kwiatkami czy krzesłami ale koniec końców udało mi się. Odetchnąwszy z ulgą, ruszyłam długim ledwo oświetlonym korytarzem szukając drzwi z tabliczką "Ultra Magnus". Kiedy w końcu stanęłam przed jego drzwiami, chwilę biłam się z myślami czy aby na pewno dobrze postępuję. Nie miałam żadnego planu, musiałam iść na żywioł, co w jego przypadku mogło nie pójść w cale tak skutecznie jak myślałam. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi.
Mg-Jestem zajęty. -Usłyszałam jego niski i lekko zachrypnięty ton głosu. Stwierdziłam, że nie poddam się tak łatwo. Pociągnęłam za klamkę lekko uchylając drzwi. Siedział za biurkiem wpatrzony w komputer. Zamknęłam je za sobą i ściągnęłam kaptur.
Mg-Mówiłem, że nikogo nie przy... -Tu podniósł głowę i z lekkim zaintrygowaniem oparł się o fotel splatając dłonie. Chwilę mi się tak przyglądał aż wreszcie z uśmiechem na twarzy zapytał. -No proszę, a mówiłem, że nie życzę sobie żadnych gości... tym bardziej niechcianych. -Starałam się być jak najbardziej uprzejma, wiedząc, że łatwo umiał wyprowadzić mnie z równowagi.
-Wybacz, że przeszkadzam ale przyszłam z pilną sprawą.
Mg-Jak w ogóle się tu dostałaś? Jak ominęłaś ochronę? -Stałam chwilę w milczeniu, po czym nie zwracając uwagi na jego pytania, zaczęłam swój wywód.
-Przyszłam prosić cię o zwiększenie zasięgu mojego podróżowania po Cybertronie. -Ledwo co skończyłam zdanie...
Mg-Odrzucam, a teraz żegnam.
-Chwila... co? Dlaczego niby? -Tu nieco podniosłam głos.
Mg-Jeszcze pytasz? Wparowałaś bez żadnego pozwolenia do mojego gabinetu przeszkadzając mi w pracy i jeszcze mnie prosisz o taki przywilej? -Zamurowało mnie. Zanim jeszcze go poznałam słyszałam, że jest strasznym bucem ale nie sądziłam, że aż do takiego stopnia.
-Ale to dla dobra naszej misji! -Czułam, że pospieszyłam się z odwetem, jednak musiałam z tego wybrnąć. Spojrzał na mnie podejrzliwie, dając mi do zrozumienia, bym kontynuowała.
Mg-No proszę, aż mnie zaciekawiłaś.
-Odebraliśmy słaby sygnał Płomienia... jednak nie mamy takie sprzętu, by dokładnie namierzyć jego lokalizację. Emm... Hot Rod potrzebuję więcej części, by móc ulepszyć nasze... urządzenia namierzające, a z tego co wiem, nie mogę zostać bez nadzoru... kiedy wszyscy ruszą na ich poszukiwania "Brawo Zośka, jakaś ty kurwa mądra, lepszej wymówki sam Sideswipe by nie wymyślił" Skarciłam się w głowie mając nadzieję, że moja powaga na twarzy poskutkuje i zapewni mi wiarygodność, jednak patrząc po jego pełnym wątpliwości i wnikliwości spojrzeniu, miałam nikłe szanse. Tu na korytarzu usłyszałam dudnienie kroków, a do pomieszczenia wparował zdyszany Bumblebee, spoglądając na naszą dwójkę ze strachem w oczach.
B-Wybacz Ultra Magnusie, nie wiedziałem, że będzie chciała przyjść osobiście...
Mg-Wystarczy. To wszystko jest jakąś komedią z waszej strony. -Miałam już łzy w oczach, kiedy dodał. -Gdyby nie chodziło o Płomień, to wylecielibyście oboje na zbity pysk. -Tu począł coś pisać i podał mi kartkę. -Zgłoście się do obsługi obrony, zwiększą ci dystans, jednakże każdego dnia chcę dostać kompletne dwa raporty. -Tu wstał i oparł się o biurko. -Bardzo szczegółowe. - Czułam jak schodzi ze mnie ciśnienie, jednak nie mogłam dać tego po sobie poznać. -Ukłoniłam się i podziękowałam. Razem Bee mieliśmy już zmierzać do wyjścia, kiedy nas zatrzymał. -Stać! Jeszcze jedno. -Tu sięgnął czerwony przycisk leżący na swoim biurku i z dumą wcisnął go. Po całym moim ciele rozszedł się silny impuls elektryczny, który powalił mnie na kolana i zostawił nie małą bliznę na nadgarstku.
-Oszalałeś!? -Tu wykrzyczałam przez ból, trzymając się za rękę. Bee kucnął obok spoglądając na niego z wrogością.
Mg-Musiałem sprawdzić czy działa, a teraz wynoście się stąd. -Bumblebee pomógł mi wstać i oboje wyszliśmy przed budynek, gdzie czekał na nas Hot Rod. Usilnie próbowałam dostrzec Mateo, jednak nie było po nim ani śladu.
H-Jesteście cali? Co się stało. -Tu spojrzałam na Bee, a on z założonymi rękoma i lekkim gniewem w głosie dodał.
B-No proszę. Pochwal się na jaki genialny plan wpadłaś.
-Dostałam pozwolenie na zwiększenie dystansu. Wprawdzie będziemy musieli dostarczać bardziej szczegółowe raporty ale... mogę się ich sama podjąć. Wystarczy, że pokażesz mi jak. -Widziałam, że był zadowolony z takiego, o dziwo pozytywnego obrotu sprawy, jednak czuł napiętą atmosferę między nami.
H-Omówimy to w bazie. Jutro masz wolne, odpocznij trochę. Jesteśmy w kontakcie. -Skinęliśmy głowami, po czym zostaliśmy tylko we dwoje. Było mi przykro, że nie udało mi się załatwić tego tak jak na początku zakładałam. Mimo to, byłam z siebie dumna, że nie odpuściłam.
B-Przepraszam. -Tu zszokowana odwróciłam się w stronę Bee.
-Tym razem nie masz za co.
B-Mam, gdybym cię nie podpuszczał... inaczej byśmy to rozwiązali.
-To była moja decyzja. Nie mam 5 lat, żeby bezwarunkowo się kogoś słuchać.
B-Dlaczego zmieniłaś zdanie?
-Po prostu... nie miałam nic do stracenia.


Mg- Ultra Magnus

H- Hot Rod

Mt-Mateo

B-Bumblebee

No witam wszystkich bardzo serdecznie w kolejnym rozdziale. Co sądzicie o całej akcji? Zośka dobrze postąpiła? Dlaczego Mateo zdecydował się jej pomóc? Nie mogę się doczekać waszych spekulacji. Życzę miłego czytania i nie zapomnijcie o:

-komentowaniu

-głosowaniu

-obserwowaniu

Wybrana II: Nasz domOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz