Jak pustelnicy

93 10 8
                                    

     Kilka dni później, wreszcie udało nam się załatwić wolne dla Hot Roda i Bee, pod pretekstem szkolenia czy czegoś na jego wzór. Przed odprawą w bazie, spakowana siedziałam w swojej kajucie przeglądając stare zdjęcia na telefonie. Może i się nie chwaliłam ale kiedy tylko mieliśmy odrobinę wytchnienia na Ziemi, uwielbiałam robić nam wspólne zdjęcia. Im głupsze, tym lepsze. Przeglądanie ich dawało mi sporo radości i mimo wszystko, wzbudzało lekki smutek, że te momenty pozostaną już tylko na fotografiach. Nie wiedziałam nawet kiedy łzy spłynęły mi po policzku, a Bee bezszelestnie stanął przede mną jakby wyrósł spod ziemi.
-Aaa!!! A ty skąd się tu wziąłeś?! -Zapytałam przestraszona.
B-Pukałem ale nie odpowiadałaś. Stało się coś? -Zapytał dość przejęty patrząc na moje lekko rozmazane oczy.
-Nie, możemy ruszać? -Otarłam powieki i z uśmiechem wyszłam z pokoju. Na miejscu wszyscy byli już obecni. Dookoła rozgrzebany był sprzęt, plecaki i płaszcze.
O-Witajcie, jesteście gotowi?
-Chyba tak... wygląda na to, że przed nami długa wyprawa. -Wskazałam na Firea niemogącego poradzić sobie z upchaniem szpargałów do torby.
F-Cholera, właź tam!
H-Cóż... haha -Tu zmieszany Hot Rod podrapał się po głowie.
B-Nie jest to specjalnie daleko, ale kilka pięter w dół nas czeka. Trzymaj. -Zarzucił na mnie beżowy, płócienny płaszcz z dość dużym kapturem.
-Rozumiem, że mamy się nie wychylać?
F-Pasuje ci! -Powiedział szczerząc się, a ja w podzięce pokazałam mu język i lekko się uśmiechnęłam.
B-Dzielnica utylizacji śmieci jest zbiorowiskiem dość osobliwych person. Ludzie się tam raczej nie zapuszczają. Poza tym, wieją tam dość silne wiatry i występują burze piaskowe przez źle zabezpieczone okoliczne kopalnie.
-Podziemna pustynia, brzmi zachęcająco.
B-Coś w ten deseń.
F-Mam nadzieję, ze szybko stamtąd wyparzymy, nie chcę wydobywać piachu z obwodów.
-Optimusie? Wszystko w porządku? -Widziałam, że był jakiś zamyślony. -Jeżeli to przez akcje z Ultra Magnusem...
O-Nie to mnie martwi. Postąpiłaś jak uważałaś, że będzie słusznie. W żadnym stopniu nie chcemy cię ograniczać. "Co za ironia..."
-A zatem? -Miałam nadzieję, że powie co mu leży na sercu... iskrze.
O-Skupcie się na misji, ja muszę spotkać się z Ratchetem.
B-Nie idziesz z nami?
O-Musimy działać na wielu polach.
-Pozdrów doktorka ode mnie. -Z uśmiechem kiwnął głową, przetransformował się w tira i wyjechał nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć.
H-Ruszajmy, wycieczkę czas rozpocząć. -Chłopcy włączyli holoformy, gdyż niższe poziomy po odzyskaniu Cybertronu, nie były w żaden sposób odnawiane i jeden nieostrożny ruch z naszej strony mógł skończyć się przyspieszonym transportem w dół. Wyglądaliśmy jak mnisi z dalekich ostępów. Musieliśmy dostać się na poziom -67, który miał być swego rodzajem małym targiem handlowym. Przynajmniej tak zapamiętał go Hot Rod. Wszystkie piętra nie za wiele różniły się od siebie. Niektóre były ciemniejsze i mroczniejsze, inne zaś to kupa zardzewiałego złomu, a fasady w niektórych miejscach dawały wiele do życzenia. W wielkim skrócie.... Fire spadłby w głąb urwiska, Hot Rod prawie oberwał kawałkiem zapadającego się mostu, a ja niejednokrotnie wpadałam do dziur w podłożu, z których musieli mnie wyciągać. Na początku trochę mnie bawiła cała ta eskapada, jednak po kilku godzinach, wszyscy byliśmy wyczerpani i poniekąd mieliśmy wątpliwości, czy aby na pewno idziemy w dobrym kierunku. W końcu udało mi się nakłonić chłopaków na kilku minutową przerwę.
-To chyba miała być krótka wycieczka? -Powiedziałam siadając na jednym z kamieni, ocierając twarz z pyłu i potu. Im niżej byliśmy. tym burze piaskowe były coraz częstsze i silniejsze.
H-Wiesz, jak mogliśmy przybrać postać pojazdów, to byłaby to chwila.
B-Według mapy, za tamtym wzgórzem powinniśmy ujrzeć dzielnicę i jej port. -Tu wziął butelkę wody i wylał ją sobie na włosy i twarz. -Nie muszę chyba mówić, że moje ciało w tamtej chwili ogarnęło drżenie. Chciałam odwrócić wzrok, jednak Bee podszedł do mnie i wręczył wodę. Jego złociste i mokre za razem kosmyki włosów, pięknie mieniły się w blasku... słońca dochodzącego zza skał. Pomyślelibyście, słońce kilkanaście kilometrów pod ziemią? Właśnie... gdy stanęliśmy na jednej z wyższych skał w okolicy, moim oczom ukazało się małe miasteczko z kilkoma poziomami, usadowione na totalnej pustyni. Oślepiło nas również ciepłe światło dochodzące z portu. gdzie stacjonowały promy i statki kosmiczne.
F-No nareszcie, już mnie wszystko boli.
B-Ale z ciebie maruda, gorsza niż Sideswipe.
F-Wypadało by go w końcu poznać. -Gdy ruszyli, ja stałam niepewnie przez chwilę.
H-Zoś? Co się stało? -Odwrócili się zdziwieni.
-Cóż... jest tam jakby... dziura w planecie. Co z tlenem?
H-Spokojnie, atmosfera Cybertronu jest dość rozległa.
B-To coś jak ziemska przestrzec lotnicza. Im dalej w kosmos tym rzadsze powietrze, jednak tu jest go pod dostatkiem. Nie masz się czym martwić. -Puścił mi oczko i ręką zachęcił bym im zaufała. Przechadzając się między uliczkami, czułam się trochę jak na pustyni w Nevadzie, gdzie wpadłam do starożytnej sali. Widzicie metal i piasek, co przeczy jakiejkolwiek logice jeśli chodzi o ich współistnienie. Większość Botów patrzyła na nas spode łba. Mieli narzucone na siebie podobne płaszcze lub inne szmaty chroniące ich przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Mimo iż mieliśmy kaptury, to czułam jak wzrok wszystkich mieszkańców przeszywał mnie na wylot, nie było to zbyt komfortowe.
-Wiesz gdzie iść? -Zapytałam szeptem.
H-Jeżeli nie zmienił miejsca zamieszkania, to powinien mieć swój warsztat na drugim piętrze tego budynku.
F-To my nawet nie wiemy czy on tu w ogóle jest?!
B-Fire, przymknij że się. -Stanęliśmy przed metalowo drewnianym kramem, zasłoniętym prześcieradłem z napisem "Spierdalać". Popatrzyłam na Bee, a on tylko z lekkim uśmieszkiem założył ręce na piersi.
H-Halo! Jest tu ktoś?
Hd-Czytać nie potraficie?! Wypierdalać!
F-Chyba literki pomylił. -Powiedział szeptem z pełną powagą, a ja myślałam, że złoże się w pół po tym haśle.
H-To tak wita się starego przyjaciela? -Powiedział Hot opierając się o blat. Nastała cisza, po której zza zasłony wyjawił się muskularnej postawy Bot z długą brodą i zmęczeniem na twarzy.
Hd-Chyba przesadziłeś i to grubo. No proszę, proszę, coś za płotki tutaj przyprowadził?
B-Witaj Hound.
Hd-Niezłe przedszkole, a ten.. człowiek co tu robi? -Zabrzmiało to z pogardą i obrzydzeniem.
H-Słuchaj, potrzebuje pomocy... my potrzebujemy. -Oparł się o ścianę i z uwagą nam się przyglądał.
Hd-Ode mnie? Z tego co pamiętam, to ty masz dług u mnie.
H-To pilna sprawa.
Hd-Co jest aż tak pilnego, że pupilki Optimusa zaciągnęły się na takie zadupie?
F-Na pewno plotki doszły i tutaj.
Hd-A czy ja wam wyglądam na typa siedzącego przy puszce oleju i szukającego wrażeń z góry?
B-Chodzi o naszą planetę...
Hd-Naszą planetę?! Ona nie jest nasza, jest ich... jebanego rządu, Rady i tego złamasa Magnusa. -Tu spojrzeliśmy po sobie lekko zmieszani. -Aaa, więc to jest ta pilna sprawa... zejdźcie mi z oczu puki jestem miły. -Tu miał już wejść na zaplecze, kiedy Hot Rod nie wytrzymał.
H-To czego chcesz?!
Hd-No proszę... nie sądziłem, że aż taka desperacja cię chwyci przyjacielu. -Kiedy oni tak sobie gawędzili, ja dostałam smsa od Zuzy. Tak, miałam zasięg na tym wygwizdowie.


H-Hot Rod

Hd-Hound

O-Optimus

F-Fire

B-Bumblebee

No witam serdecznie moich ukochanych czytelników. W dzisiejszym rozdziale troszkę opisowo ale mam nadzieję, że to was nie zniechęci do czytania :D Napiszcie co sądzicie o dzielnicy? Czy Hound przypadł wam do gustu? Czego może sobie zażyczyć w zamian za przysługę? Nie mogę doczekać się waszych spekulacji ^^ 

Ps: Jeżeli macie pytania, które chcielibyście zadać bezpośrednio któremuś z naszych bohaterów, śmiało piszcie. Na pewno spodoba się wam taka forma wywiadu :D A tymczasem nie zapomnijcie o:

-komentowaniu

-głosowaniu

-obserwowaniu 

Wybrana II: Nasz domOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz