Niewłaściwe wychowanie...

72 8 10
                                    

Mg-Nasz drogocenny artefakt został dzisiaj odnaleziony w ruinach pod miastem... doszczętnie zniszczony. -Na ekranie pojawił się Płomień...rozwalony na małe kawałeczki. -Z ogromnym bólem przekazuje wam tę wiadomość i obiecuje, że winny stanie jeszcze tego dnia przed ławą przysięgłych. Spotka go surowa kara i sprawiedliwości stanie się za dość. Osoba, która przyprowadzi Zofie Angello przed Radę, zostanie sowicie nagrodzona. -Oblały mnie zimne poty. W jednej chwili oczy wszystkich na auli skupiły się na mnie "Mam przejebane"
NN-Brać ją! -Rzucili się na mnie niczym myśliwy na swą zwierzynę. Ledwo co udało mi się wyrwać i pobiec głównym korytarzem. Wiedziałam, że gdzie bym się nie schowała, to prędzej czy później i tak mnie dorwą. Byłam niewinna, nie mogli udowodnić, że ja stałam za kradzieżą i dewastacją Płomienia. Nie mogłam też narażać reszty grupy. W jednej chwili poczułam szarpnięcie za ramię i wylądowałam plecami na posadzce. Dwóch strażników z elektrycznymi pałkami, skutecznie podnieśli mnie z ziemi i prowadzili ku wyjściu.
-Zostawcie mnie! Nic nie zrobiłam! -Próbowałam się wyrwać, jednak każdy akt obrony z mojej strony, kończył się paralizatorem pod żebrem. Wszyscy w Akademii patrzyli na mnie jak na mordercę, skazańca, który zasługuje tylko na śmierć i to w męczarniach. Kątem oka spostrzegłam przejętą Ruslanę, która z niedowierzaniem pokiwała głową i uciekła. Straciłam wszystko o co tak bardzo walczyłam. Kiedy byłam transportowana do Kongresu, w międzyczasie...
Rl-Hot Rod! -Krzyknęła zdyszana dziewczyna.
H-Ruslana, prawda? Coś się stało?
Rl-Zadzwoń po Bee, szybko. -Mówiła dość nieskładnie łapiąc każdy mały haust powietrza.
H-Nie rozumiem. Uspokój się...
Rl-Zabrali Zosie! Oni... zabrali ją. -Mówiła opierając dłonie na kolanach.
H-Ale... -Nie mógł uwierzyć w jej słowa. Szybko pochwycił komunikator, by powiadomić, niegdyś mojego opiekuna, o zaistniałej sytuacji.
B-Tu Bee, co jest Hot?
H-Skontaktuj się z Firem i jedźcie do kongresu! -Nic nie odpowiedział. Rozłączył się natychmiastowo wiedząc, że kolejny raz będę miała przejebane.
        Po doprowadzeniu mnie na sale sądową, ujrzałam przed sobą po raz kolejny Wielką Radę wraz z Magnusem na czele. Liczyłam na jakiś chytry uśmiech, jednak jego powaga w tamtej chwili totalnie zbiła mnie z tropu.
Mg-Proszę o ciszę! Ponownie spotykamy się w tym miejscu, by właściwie osądzić Ziemiankę- Zofie Angello.
-Mam dziwne deja vu. -Powiedziałam z przekąsem.
Mg-Zamilcz! Zostałaś postawiona przed sądem za zniszczenie najważniejszego artefaktu naszej planety, bez którego mieszkańcy Cybertronu mogą stracić nie tylko swój dobytek ale i życia. Co masz na swoje usprawiedliwienie? -Chwilę się zastanawiałam, jak miałabym poprowadzić tę szopkę. Stwierdziłam, że nie ma co się samej wysilać i z racji, iż oni nie mieli dowodów, a ja obrońcy, mogłam trochę wyluzować.
-Cóż... po pierwsze, jeżeli oczywiście mogę wtrącić. Nie zostałam "postawiona przed sadem" jak ty to pięknie i formalnie ująłeś, tylko rzucona na kolana niczym zbrodniarz wojenny. -Starał się trzymać gardę, ale przychodziło mu to z ogromnym trudem.
Mg-Masz odnieść się do oskarżenia.
-Po co? Wy i tak wiecie lepiej. Nie macie dowodów, ale i tak swoją denną gadką zamącisz wszystkim w głowach, by uwierzyli w te brednie, że to moja sprawka.
Mg-Widzę, że brak obrońcy ci doskwiera. Optimus zrezygnował? Najwidoczniej wiedział o twojej winie i próbował wszystko zatuszować.
-Nie mieszaj w to innych dupku. -Tu jeden ze strażników popieścił mnie prądem.
Mg-Radzę zważać na słowa. -Tu spostrzegłam moich przyjaciół, którzy pojawili się w końcu sali, by obserwować mój koniec. Bee ewidentnie był wkurwiony i chciał podejść, ale stanowczo pokiwałam głową, że ma tego nie robić. Jeżeli zostałabym oskarżona, ktoś musiał kontynuować moje zadanie.
-Hahaha, zabawny jesteś. To proszę WYSOKI SĄDZIE, przedstaw dowody, które rzekomo wskazują moją winę.
Mg-Ależ proszę bardzo. Przy resztkach płomienia został zidentyfikowany twój włos oraz odciski palców. Z ekspertyzy wynika, że należą do ciebie.
-Łżesz. -Powiedziałam z kpiną w głosie.
Mg-Tak? A jak wyjaśnisz twoje eskapady poza miasto? Do tego dezaktywacja bransolety i włamanie. "Skąd on...". Dobrze wiem, że co chwilę opuszczałaś mury Akademii. Mam na to świadka. -Wskazał ręką na speszonego Duncana.
-Ty łajzo, myślałby kto, że masz choć trochę odwagi w sobie. -Starał się pozostać niewzruszony.
Mg-Masz się zwracać do Rady! Widać twoje wychowanie leżało w niewłaściwych rękach. "O co ci kurwa chodzi?"
-Na szczęście ty się do nie go nie przyłożyłeś.
Mg-Myślisz, że jak twoja matka nie żyje, a twój przyszywany ojciec zwiał, bo był zdemoralizowany, to cię usprawiedliwia, do wyżywania się na naszej społeczności? Niby taka "Wielka Wybrana", która teoretycznie uratowała Cybertron, teraz nie potrafi otwarcie przyznać, że tak na prawdę, to tylko pozory do zemsty, po tym jak zostałaś z niczym?  -Poczuła ukłucie w sercu. Skąd on wiedział o mamię? Jaki przyszywany ojciec? Byłam taka skołowana, że nie wiedziałam jak mam na to odpowiedzieć. Ze łzami w oczach spojrzałam na Bee, który nie dowierzał w to co usłyszał. Za to Magnus podparł się ręką i z uśmiechem czekał na rozwój zdarzeń. Pozostali członkowie Rady średnio zadowoleni, spojrzeli po sobie.
-Nic o mnie nie wiesz, a tym bardziej o mojej rodzinie. Stać cię tylko na tyle, by nimi przysłonić twój brak racji?
Mg-Nie wmówisz mi, że to nie prawda. Patrząc na twoje zachowanie, jestem ciekaw... Kto był twoim prawdziwym ojcem? Z pewnego źródła wiem, że ten który zniknął pewien czas temu, to raczej jak wy to nazywacie? Damski bokser i alkoholik. Tak specyficzne określenia, że musiałem na kartkę spojrzeć Jesteś bardziej ambitna patrząc na twoje dotychczasowe dokonania. " To nie prawda... nie prawda."
-Skończ już tę grę, bo rzygać się chce. -Skwitowałam ze złością.
Mg-Czyli brak argumentów? Przyznajesz, że mam racje. Poszło szybciej niż myślałem. Czy pozostali członkowie Rady chcą dodać coś od siebie? -Pokiwali tylko głowami, oddając ponownie głos ich tymczasowemu liderowi.
-Zobaczymy kto źle skończy... -Spojrzałam na niego spode łba.
Mg-Po przeanalizowaniu wszystkich dowodów i zeznań świadków, ogłaszam iż Zofia Angello zostaje uznana za winną wcześniej wymienionych przeze mnie, popełnionych czynów, w tym kradzieży i zniszczenia Wiecznego Płomienia. Karą będzie zesłanie do lochów, jedynie o wodzie. Do tego dokładam specjalnie przygotowane metody przesłuchania odnośnie sprawy, zakończone zesłaniem do Tygla. -Tu wszyscy na trybunach przerazili się tą informacją. "Co to jest Tygiel?" Obstawiałam, że coś strasznego ,patrząc po reakcji tłumu.
-To wszystko? Już mnie nudzi to przedstawienie.
Mg-Spokojnie, będziesz miała wiele czasu do nabrania pokory. Zabrać ją! -Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się do siebie. Wiedziałam, że moim towarzyszom cała ta rozprawa nie była na rękę, ale nie mogli się poddać, nie teraz, gdy byliśmy tak blisko rozwiązania sprawy. Nie miałam pojęcia jakie to ciekawe atrakcje ten złom mi przygotował, ale raptem kilka pięter w dół, dzieliło mnie od moich odpowiedzi.


Mg-Ultra Magnus

B-Bumblebee

Rl-Ruslana

H-Hot Rod

NN-Nie znany


No witam moje pszczółki ^^ Ostatnio trochę was rozpieszczam tymi rozdziałami. Szkoda, że Zosia raczej nie ma z czego się cieszyć :( Dajcie znać jak wam się rozdział podobał i co myślicie o dalszej akcji. Czekam na wasze komentarze i trzymajcie się cieplutko! Nie zapomnijcie również o"

-głosowaniu

-komentowaniu

-obserwowaniu

Wybrana II: Nasz domOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz